KOMENTARZ
Prof. Władysław Mielczarski
Politechnika Łódzka
W nowej wersji ustawy o OZE jest szereg pozytywnych elementów. Uściślono definicję drewna pełnowartościowego, skrócono okres przekazywania informacji o uruchomieniu instalacji i uściślono przepisy dotyczące aukcji. Zrezygnowano też z tzw. net-meteringu, ponieważ zarówno sama koncepcja, jak i jej realizacja wymaga dalszej dyskusji.
Krytyka nowej ustawy wynika głównie z przyjętej koncepcji aukcji na produkcję z OZE. Wielkość przeznaczonych na aukcje funduszy będzie z góry ustalana, co stwarza możliwość ich ograniczania. Wynika to jednak nie tyle z konstrukcji ustawy, co przyjętej koncepcji politycznej zakładającej kontrolowanie i ograniczanie funduszy przeznaczonych na dopłaty do produkcji z OZE. Działający obecnie system certyfikatów jest strukturalnie niestabilny. Aukcje ustabilizują system, chociaż potrwa to wiele lat, jednak również ograniczą wydatki na OZE, a tym samym zyski producentów, co może wywoływać ich niezadowolenie.
System aukcji, jak również systemy certyfikatów czy taryf gwarantowanych nie rozwiązują długoterminowo problemu OZE i są ingerencjami w system rynkowy. Negatywne skutki ingerencji w jednym miejscu w rynek próbują być wyrównywane tworzeniem kolejnych ingerencji. Powstaje wrażenie, że Unia Europejska, a za nią kraje członkowskie, zajmują się w energetyce głównie rozwiązywaniem problemów, które same tworzą. Komisja Europejska, jak również inne organizacje jak np. Euroelectric wzywają do stworzenia systemu, w którym OZE działałyby na konkurencyjnym rynku energii. Jest to możliwe przez odpowiednie dopłaty od inwestycji czy ulgi podatkowe. Obecne systemy wsparcia, czy proponowane aukcje, są dopłatami „operacyjnymi” i zawsze będą oddziaływać negatywnie na rynek. Jeżeli dążymy do zwiększenia produkcji z OZE, a mówi się o wielkościach nawet 50% i więcej, to trudno sobie wyobrazić sobie aby taka ilość energii była wyłączona z rynku.
Funkcjonowanie OZE jako elementu energetyki wymaga poważnej dyskusji na poziomie europejskim. Niestety obecne działania ograniczają się do manipulowania systemami wsparcia czy ich parametrami. Nie wiadomo jak mają funkcjonować OZE po roku 2020. Pojawiają się w dyskusjach pomysły, aby deklaracje wielkości produkcji z OZE przez kraje członkowskie były dobrowolne, a kiedy te „dobrowolne” deklaracje nie zsumują się do 27% czy innej ustalonej wielkości, Komisja Europejska narzuci krajom członkowskim obowiązkowe cele. Nie są to jednak dobre pomysły: i dla OZE i dla energetyki i dla odbiorców energii.