Piotr Maciążek pisze o problemach z uruchomieniem rewersowych dostaw gazu ziemnego na Ukrainę.
Jak informuje autor Defence24.pl, „niemiecki koncern RWE poinformował, że rozpoczął tłoczenie gazu na Ukrainę przez terytorium Polski. Stało się to możliwe dzięki błyskawicznemu podpisaniu umowy pomiędzy Ukrtransgazem i Gaz-Systemem upraszczającej procedurę importu surowca nad Dniepr z wykorzystaniem rewersu w Hermanowicach. Wspomniane możliwości przesyłowe nie są jednak imponujące – to 1,5 mld m3 surowca rocznie”.
Dziś ma dojść do rozmów Eustream i Ukrtransgaz na którym na dojść do podpisania memorandum o uruchomieniu dostaw przez interkonektor Słowacja-Ukraina, dzięki czemu zostanie przełamany impas trwający kilka miesięcy.
– Słowacka agencja TASR twierdzi, że rozpoczęcie przesyłu błękitnego paliwa nad Dniepr, jeśli strony dojdą do porozumienia, jest możliwe w listopadzie. Miałoby chodzić o wolumen 8 mld m3 surowca rocznie. Niemniej w podziemnych magazynach na Ukrainie znajduje się w chwili obecnej około 7 mld m3 gazu , a zimą dla zachowania harmonijnych dostaw do UE musi się w nich znaleźć około 20 mld m3. W tym kontekście rozpoczęcie rewersowych dostaw ze Słowacji nad Dniepr pod koniec roku jest fatalną informacją. Nie wiadomo zresztą, czy wspomniany termin nie jest zbyt optymistyczny… Jeszcze w zeszłym tygodniu przedstawiciele Eustream i słowackiego rządy informowali, że rewers łamie umowy zawarte z Gazpromem – pisze Maciążek.
Jego zdaniem także uruchomienie dostaw przez Rumunię i Węgry stoi obecnie pod znakiem zapytania ponieważ Bukareszt jest bardziej zaangażowany w dostawy gazu dla Mołdawii a Budapeszt we współpracę energetyczną z Rosjanami. – Jak widać dostawy gazu na Ukrainę z kierunku zachodniego napotykają na trudności. Trzeba uświadomić sobie jednak, że nawet ich łączny wolumen (Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia) to zaledwie około 10- 11 mld m3 surowca. Tymczasem na chwilę obecną nad Dniepr importuje się około 30 mld m3 błękitnego paliwa. Powodem takiego stanu rzeczy nie jest realne zapotrzebowanie na gaz Ukrainy, ale wieloletnie uzależnienie lokalnego przemysłu od subsydiowanych cen błękitnego paliwa. Fakt ten powinien dać do myślenia unijnym i amerykańskim oficjelom – przekonuje autor komentarza.
Źródło: Defence24.pl