KOMENTARZ
Dr Andrzej Ancygier
Hertie School of Governance w Berlinie
Zadziwia z jakim przekonaniem niektórzy członkowie Parlamentu Europejskiego, na czele z Europosłem Szymańskim, powtarzają te same argumenty nie zważając na globalne zmiany, jakich jesteśmy świadkami. I nie chodzi tutaj o zmiany klimatu, te oczywiście według wielu polskich polityków zatrzymają się na Odrze i Nysie, ale o rewolucję w sektorze energetycznym, której już od dawna nie przewodzi Unia Europejska, ale kraje takie jak USA i Chiny. Jeżeli poseł Szymański stwierdza, że „dotychczasowa, jednostronna polityka klimatyczna UE nie przyniosła oczekiwanego efekty naśladownictwa ze strony naszych głównych globalnych konkurentów“, to ignoruje on fakt, że ponad 2/3 inwestycji w energie odnawialne miało miejsce w krajach poza UE. W przypadku Chin inwestycje w OZE stanowiły prawie 1.1% GDP, w przypadku USA i Indii udział ten stanowił odpowiednio 0,23% i 0,35%. Unia Europejska z 0,48% plasuje się pomiędzy Chinami i USA i wypada tylko nieznacznie lepiej niż Indie. W ten sposób kraje te rozwijają nowe technologie nie czekając na globalne porozmienie dotyczące redukcji emisji. W zamian za to, w momencie kiedy takie porozumienie zostanie osiągnięte będą one mogły eksportować swoje produkty… również do Europy. A co będzie eksportować Polska? Kotły do spalania węgla?
Ambitna polityka klimatyczna nie musi również oznaczać ucieczki przemysłu energochłonnego do innych krajów. Sektory narażone na carbon leakage otrzymują znaczną część uprawnień do emisji dwutlenku węgla za darmo a państwa członkowskie są zachęcane do redukcji akcyzy dla tych sektorów. Straty dla budżetu są więcej niż rekompensowane dochodami ze sprzedaży uprawnień do emisji. Polska jednak, jako jeden z niewielu krajów w UE traktuje swój przemysł energochłonny po macoszemu a polscy politycy, z Europosłem Szymańskim na czele, krzyczą jednocześnie jak to unijna polityka „deindustrializuje” Europę. Europejski przemysł stalowy zmaga się z problemami, ale wynikają one raczej z niepewności co do rozwoju europejskiej polityki klimatycznej w przyszłości a nie z racji jej samego istnienia.
Ale polityka klimatyczna wiąże się również z kosztami – zwłaszcza dla operatorów elektrowni konwencjonalnych. Ale taki jest jej cel: internalizacja kosztów, które dotychczas były ignorowane. Zmiany klimatu są jednym z nich, ale są jeszcze koszty wynikające z zanieczyszczenia powietrza. Polska nie odejdzie od węgla z dnia na dzień, ale powinna przynajmniej zacząć się do tego odejścia przygotowywać, żeby pewnego dnia nie stwierdzić, że czekając na innych tak naprawdę jest ostatnia w kolejce i ma wybór: importować węgiel, uran, czy wiatraki. Czy można sobie wyobrazić gorszą formę deindustrializacji, niż ta, w której krótkowyroczność polityków nie tylko niszczy zdrowie obywateli ale także hamuje rozwój nowych technologii i tworzenie w ten spoób nowych miejsc pracy?
Dr Andrzej Ancygier jest pracownikiem naukowym na Hertie School of Governance w Berlinie gdzie specjalizuje się w analizie współpracy polsko-niemieckiej w sektorze energetyki odnawialnej i klimatycznej. Ancygier jest również wykładowcą na berlińskim oddziale Uniwersytetu Nowojorskiego (NYUB) jak również na Freie Universität (FUBiS).
W swoim doktoracie Ancygier analizował implementację europejskich dyrektyw 2001/77/WE oraz 2009/28/WE ze szczególnym naciskiem na rolę poszczególnych aktorów w kształtowaniu polskiej i europejskiej polityki energetycznej i klimatycznej.