Organizacje zrzeszające europejski przemysł i elektroenergetykę różnie oceniają wstępne porozumienie między Radą UE a PE ws. reformy systemu handlu emisjami. Zdaniem krytyków, nie zapewni ona równych szans producentom z UE konkurującym na rynku globalnym.
W czwartek Rada UE i PE zawarły wstępne porozumienie w sprawie reformy europejskiego systemu handlu pozwoleniami na emisję CO2, tzw. ETS.
Eurelectric zadowolone z porozumienia
Z porozumienia zadowolona jest organizacja Eurelectric reprezentująca interesy przemysłu elektroenergetycznego w UE. „Inwestorzy w całej Europie uzyskali bardzo potrzebną jasność prawną, która pozwoli im podejmować bardziej świadome decyzje dotyczące inwestycji niskoemisyjnych” – powiedział w czwartek jej sekretarz generalny Kristian Ruby.
Jak dodał, umowa została zawarta we właściwym momencie, bo w trakcie trwającej konferencji klimatycznej COP23 w Bonn. Organizacja podkreśla jednak, że nie osiągnięto porozumienia co do zwiększenia wartości funduszu modernizacji europejskiej energetyki. Wskazuje, że w celu przeprowadzenia opłacalnej transformacji energetycznej w całej Europie kolejny unijny budżet powinien zawierać specjalny fundusz na reformę sektora energetycznego, aby wesprzeć te kraje i regiony, w których znajdują się energochłonne zakłady i elektrownie.
Również BusinessEurope, organizacja zrzeszająca europejski biznes uważa, że wstępne porozumienie w sprawie reformy ETS to krok we właściwym kierunku, jednak – jak podkreśla w oświadczeniu jej dyrektor generalny Markus J. Beyrer – ma wobec niego pewne obawy.
„Zawarte dziś tymczasowe porozumienie służy realizacji naszego celu, jakim jest wzmocnienie unijnego systemu ETS jako głównego narzędzia polityki, które pozwoli w sposób opłacalny obniżyć emisje w Europie. (…) Niestety, umowa nie zapewnia wystarczającej liczby bezpłatnych uprawnień dla branż narażonych na ryzyko utraty inwestycji. Negocjatorzy UE podczas COP23 w Bonn w tym tygodniu powinni podwoić wysiłki, aby doprowadzić do porozumienia, które zapewni sektorom równe szanse na całym świecie” – napisał Beyrer.
Producenci stali rozczarowaniu
EUROFER, organizacja zrzeszająca europejskich producentów stali, jest tymczasem rozczarowana czwartkowym porozumieniem. Porozumienie – w jej opinii – nie zapewnia równych szans europejskiemu przemysłowi stalowemu, narażonemu na ostrą globalną konkurencję.
„Doceniamy wysiłki podejmowane przez Parlament Europejski w celu zabezpieczenia globalnej konkurencyjności unijnego przemysłu stalowego. Jednak porozumienie nie gwarantuje tego, ponieważ nawet najbardziej wydajne huty w Europie mogą ponieść znaczne koszty wynikające z tego systemu” – powiedział Axel Eggert, dyrektor generalny EUROFER.
Jak dodał, są to wydatki, których pozaeuropejscy producenci stali nie muszą ponosić. Jego zdaniem jest to ryzyko dla sektora, który jest bardzo narażony na globalną presję konkurencyjną. W opinii Eggerta, jeśli stal zostałaby zwolniona z kosztów emisji dwutlenku węgla, nie zagroziłoby to realizacji celów klimatycznych.
Reforma systemu handlu emisjami
W lutym ministrowie ds. środowiska państw UE przyjęli wspólne stanowisko w sprawie reformy systemu handlu pozwoleniami na emisję CO2. Polska była w grupie dziewięciu krajów UE przeciwnych reformie. Nie udało im się jednak zablokować prac.
Negocjacje w tej sprawie toczyły się od wielu miesięcy, a państwa UE nie mogły porozumieć się co do wielu kwestii. Bruksela liczyła jednak, że uda się zawrzeć umowę, którą będzie można zaprezentować podczas trwającego do 17 listopada szczytu klimatycznego COP23 w Bonn.
Powodem impasu w rozmowach była m.in. kwestia tego, w jaki sposób mają być wykorzystywane środki z nowego funduszu modernizacji. PE i część państw członkowskich opowiadały się za tym, aby instalacje emitujące ponad 450 gramów dwutlenku węgla na kilowatogodzinę nie otrzymywały środków z funduszu. To wykluczyłoby elektrownie węglowe.
Z informacji otrzymanych przez PAP od przedstawiciela Rady UE wynika, że w wynegocjowanej propozycji nie znalazł się żaden limit dotyczący gramów emisji dwutlenku węgla na kilowatogodzinę. „Nie ma co prawda limitu, ale zakłada ona (propozycja – PAP), że z funduszu nie będą mogły skorzystać kraje, które chciałaby modernizować energetykę węglową. Zawarty (w niej) został jedynie wyjątek dla krajów, które są poniżej pewnego limitu PKB na mieszkańca, co oznacza, że środki na energetykę węglową będą mogły przeznaczyć de facto tylko Rumunia i Bułgaria” – powiedział rozmówca PAP. Przedstawiciel polskiej dyplomacji powiedział PAP, że propozycja jest obecnie analizowana przez Polskę.
System ETS obejmuje 11 tysięcy energochłonnych instalacji w państwach Wspólnoty. Instalacje te odpowiadają za 45 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych w UE.
Polska Agencja Prasowa