Niedawna publikacja raportu Komisji Europejskiej na temat funkcjonowania rynków energii elektrycznej w UE spotkała się z szerokim zainteresowaniem polskich mediów. Wspomniany dokument zawiera jednak więcej interesujących danych, które warte są głębszej analizy – pisze Bartosz Sobik ze Studenckiego Koła Naukowego Energetyki SGH.
Hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce należą do najwyższych w Europie (rys. 1). Nikogo nie trzeba przekonywać, że nie jest to dobra informacja. Tak wysoka pozycja Polski jest w dużej mierze pochodną rosnących kosztów wytwarzania w energetyce węglowej. Sytuację pogarsza fakt dominacji węgla w krajowym miksie energetycznym. Za sprawą emisyjności węgiel od lat jest na cenzurowanym w Unii Europejskiej. Jednym z narzędzi finansowych stosowanych przez UE służących wyparciu węgla jest stworzenie praw do emisji CO2, a także umożliwienie obrotu tymi uprawnieniami. Od 2020 r. widoczny jest wyraźny wzrost cen uprawnień – w ciągu roku zdrożały dwukrotnie, a obecnie osiąga ahistoryczne maksima (rys. 2).
Wpływ na tak drastyczny wzrost cen uprawnień do emisji CO2 ma nie tylko zaostrzenie celów klimatycznych przez UE, ale także panująca hossa giełdowa czy plany objęcia kolejnych sektorów gospodarki obowiązkiem posiadania uprawnień do emisji CO2. Istotnym elementem było duże zainteresowanie tym instrumentem przez fundusze hedgingowe, które
w uprawnieniach do emisji CO2 w UE upatrzyły sobie atrakcyjną okazję inwestycyjną. Trudno wskazać inny instrument, co do którego można mieć przekonanie, wręcz graniczące z pewnością, na temat wzrostu jego ceny. Mimo iż wzrost cen uprawnień na początku b.r. ma charakter spekulacyjny, wszystko wskazuje, że ceny tego instrumentu będą utrzymywały się na fali wznoszącej. Efekty tego trendu coraz mocniej będą wpływały na polską energetykę. Skutek widać już wyraźnie w cenach hurtowych przedstawionych na rys. 1.
Ceny uprawnień do emisji CO2 przestały być już mało istotną kwestią regulacyjną. Teraz stały się istotnym źródłem ryzyka strategicznego dla spółek energetycznych, zwłaszcza dla tych, które posiadają aktywa węglowe. W jaki sposób wpłynie to na rynek energii w Polsce? Póki co wpływ ten jeszcze nie jest aż tak widoczny dla przeciętnego Kowalskiego. Wkrótce jednak się to zmieni. Wzrost cen energii elektrycznej, zarówno dla gospodarstw domowych jak i dla przemysłu, jest po prostu nieunikniony. Szczególnie boleśnie może go odczuć przemysł energochłonny.
W IV kwartale 2020 r. ceny energii dla gospodarstw domowych (rys. 3) jak i odbiorców przemysłowych (rys. 4) w Polsce kształtowały się poniżej średniej UE.
Analizując powyższe wykresy należy mieć także na uwadze różnice w sile nabywczej pieniądza. Obecnie wysokie ceny hurtowe energii elektrycznej nie mają przełożenia na ceny dla gospodarstw domowych i odbiorców przemysłowych w Polsce, jednakże nie można wykluczyć tego już w najbliższej przyszłości. Największy w całej UE wzrost cen wśród gospodarstw domowych w ujęciu rok do roku odnotowano w Polsce (+11%). Z kolei Urząd Regulacji Energetyki (URE) poinformował, że w ubiegłym roku średnia cena sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w Polsce była najwyższa od 2008 r. i wyniosła 252,69 zł/MWh. Póki co wzrost cen dla gospodarstw domowych jak i przemysłu jeszcze nie jest aż tak dotkliwie odczuwalny, jednak to wyłącznie kwestia czasu. Prognozowany wzrost cen energii elektrycznej wynika także z niemożności długofalowego przeciwdziałania mechanizmom rynkowym poprzez stosowanie dofinansowań z tytułu ich wzrostu.
Opieranie wytwarzania energii elektrycznej na węglu powoduje, że konkurencyjność polskich spółek energetycznych spada. Widać więc bardzo wyraźnie wpływ polityki klimatycznej na finanse przedsiębiorstw energetycznych. Co więcej, węgiel i emisje CO2, będące jego pochodną, stanowią bardzo istotne ryzyko strategiczne. Pozyskanie zewnętrznego finansowania na inwestycje węglowe stało się już praktycznie niemożliwe, co można było zauważyć na przykładzie zaniechanej inwestycji w nowy blok węglowy w Ostrołęce.
Wnioskiem z powyższej analizy jest konieczność przeprowadzenia transformacji energetycznej (notabene kosztownej). Zmuszają nas do tego nie tylko aspekty finansowe czy zobowiązania klimatyczne, ale także konieczność zastępowania bądź modernizacji najstarszych obiektów wytwórczych. Kluczem do udanej transformacji może być wysoki stopień zdywersyfikowania źródeł wytwórczych, który zapewni bezpieczeństwo energetyczne jak i efektywność finansową. Koszt transformacji energetycznej poniesiemy wszyscy (m.in. poprzez opłatę mocową finansującą rynek mocy), jednakże to jedyny sposób by uniezależnić się od importu energii elektrycznej z innych krajów oraz zapewnić stabilne i przyjazne dla środowiska źródła wytwórcze.