icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik: Czarne oblicze zielonej rewolucji w Chinach

To rosnąca gospodarka Chin zużywając coraz więcej węgla jest najważniejszą przyczyną wzrostu w br. globalnej emisji CO2 o 2 proc. W Chinach w pierwszym kwartale br emisja wzrosła o 4 proc. rok do roku – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl

Chiński parlament ratyfikował Porozumienie klimatyczne zawarte 12 grudnia 2015 r. roku w Paryżu. Chiński prezydent Xi Jinping wezwał w 2016 r. na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos do silniejszej współpracy międzynarodowej w realizacji założeń Porozumienia.

Chiński przykład?

– Wiele wskazuje, że chińskie władze szukają sposobności, by przewodzić światu dając dobry przykład. Gdy Chiny zastanawiają się, jak wziąć na siebie większą rolę przywódczą w kwestii klimatu, to sprawą reszty świata jest, by ten potencjał wspierać – napisał w maju br., w komentarzu dla „The Diplomat” Li Shuo, ekspert ds. zanieczyszczenia powietrza i energii odnawialnych z azjatyckiego biura Greenpeace.

Gdy Stany Zjednoczone wystąpiły z Porozumienia, Chiny zostały nieoficjalnie nominowane na światowego lidera walki o ochronę klimatu. Być może także w tym roku, za kilka dni w Katowicach na COP24 Chiny wystąpią w tej roli. Jakoś pomija się fakt, że Pekin podpisał porozumienie paryskie, ponieważ do roku 2030 może bez ograniczeń zwiększać emisję CO2, a nie ją zmniejszać.

Rośnie popyt na węgiel i na energię z węgla

Z tego uprawnienia Pekin skwapliwie korzysta. Z analizy ostatnich danych rządowych Chińskiej Republiki Ludowej wynika, że w pierwszych trzech miesiącach 2018 r. nadal zwiększał sie krajowy popyt na węgiel ( o 3,5 proc.), ropę ( o 4,3 proc.) i gaz ( o 10 proc.) wskutek wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną. W rezultacie emisja CO2 w Chinach w pierwszym kwartale br wzrosła o 4 proc. rok do roku. Po pierwszym półroczu okazało się, że zwiększenie emisji dwutlenku węgla w Państwie Środka utrzymuje znaczącą tendencję wzrostową.

Co gorsza, analitycy chińscy nieoficjalnie ostrzegają, że krajowa emisja dwutlenku węgla może wzrosnąć w br. ogółem o 5 proc. co byłoby największym rocznym wzrostem w ciągu ostatnich siedmiu lat. Wzrost popytu na węgiel jest napędzany przez sektor energetyczny. Popyt na energię wzrósł o 6,7 proc. w 2017 r. i o 9 proc. w pierwszych czterech miesiącach 2018 r. Wzrost ten był głównie spowodowany zapotrzebowaniem przemysłu ciężkiego i energochłonnego oraz przetwórczego, ale także potrzebami ludności.

Co ciekawe, dane na temat emisji i popytu energię oraz na paliwa kopalne ostatnio podano w Pekinie dla Komitetu Centralnego Chińskiej Partii Komunistycznej jedynie w formie procentowej, brak danych w liczbach bezwzględnych.

Emisja w Chinach rośnie także, gdy UE pozbywa się przemysłu

Warto podkreślić, że winne rosnącej emisji CO2 w Chinach są nie tylko energetyka węglowa. Duża jej część powstaje podczas produkcji telefonów komórkowych, telewizorów i innych dóbr, importowanych do krajów UE i USA. Firmy z tych krajów razem z produkcją (sławetna deindustrializacja) za granicę wyprowadziły dużą część emisji dwutlenku węgla. Pewnie dlatego na chińskie „emisyjne zasługi” w gruncie rzeczy patrzy się przez palce.  Do tego według niektórych ekspertów, realia chińskiej strategii inwestycji zagranicznych, z Inicjatywą Pasa i Szlaku na czele, zastraszająco nie dorastają nawet do ekologicznej retoryki.

Wzrost emisji i gospodarki za Wielkim Murem

Obecnie Chiny emitują więcej CO2 niż Stany Zjednoczone i Unia Europejska razem. Odpowiadają aż za 28 proc. globalnej emisji CO2. W 2013 roku Chiny uwolniły do atmosfery ok. 10 mld dwutlenku węgla. Jeśli co roku – jak wynika z danych statystycznych Międzynarodowej Agencji Energii – emisja rosła o ok. dwa miliardy ton rocznie, – w 2018 r. chińska emisja dwutlenku węgla ma szanse osiągnąć 22 mld ton. Ten najnowszy wzrost chińskiej emisji był podobno nieoczekiwany.

Wielu analityków łudziło się, że finansowe bodźce rządowe zastosowane przez Pekin – które wywołały falę inwestycji napędzaną przez przemysł węglowy – były przejściowym instrumentem. Po kilku latach spadającego zużycia węgla i zmniejszającej się emisji dwutlenku węgla, miał nastąpić tylko około dwuletni wzrost i ponowny spadek.Tymczasem nie nastąpił. Bo Pekin obecnie forsuje – i musi forsować – dwa kierunki w polityce gospodarczej: powszechny dostęp do taniej energii elektrycznej, bez limitów, dla całego, prawie 1,5 mld społeczeństwa oraz dalszy rozwój energochłonnych, wysoko rentownych gałęzi przemysłu (wycofywanych coraz liczniej z Unii Europejskiej). W ciągu ostatnich dwóch lat rząd prowadził agresywny program stymulacyjny, który tchnął życie w przemysł związany z kominami bez względu na hasła.

Dekarbonizacja czyli karbonizacja

Jeden z polskich portali niedawno zamieścił informację, że jednak Chiny się dekarbonizują. Wprawdzie – podali autorzy – właśnie powstaje 100 nowych elektrowni węglowych. Ale to tylko sto i ani jedna w Pekinie, gdzie już nie ma węglówek. Ta setka to bloki po 1200 i 2400 MW i ma zastąpić ponad 150 starych elektrowni od 200 do 900 MW. Tak więc energii z węgla w Chinach przybędzie, nie ubędzie.

Oczywiście – zwolennicy OZE mogą argumentować, że w Chinach dynamicznie przybywa farm wiatrowych i solarów. Mają rację, choć Chiny emitują najwięcej CO2 na świecie, to jednocześnie najwięcej inwestują w energetykę odnawialną. Ale przede wszystkim odpowiadają za połowę światowego zużycia węgla. Zaś wiele inwestycji solarnych i wiatrowych ma znaczenie wyłącznie lokalne, nie handlowe. Znajduje się z dala od terenów zaludnionych, z dala od sieci strategicznych.

Wobec bardzo poważnych wyzwań gospodarczych w Chinach, cele ochrony klimatu w tym kraju będą nadal musiały ustępować. Jak się zdaje, zadłużenie wewnętrzne kraju zmusza Pekin do aktywnej polityki inwestycyjnej. Zapowiadający się być może – na dłużej – powrót „dalszego dynamicznego wzrostu gospodarki chińskiej” oznacza, że emisja CO2 w tym ogromnym kraju będzie rosła zamiast spadać.I niewątpliwie, reszta świata będzie zmuszona podwoić wysiłki w dekarbonizacji, aby globalna emisja CO2 nie wzrosła zbyt dramatycznie.

To rosnąca gospodarka Chin zużywając coraz więcej węgla jest najważniejszą przyczyną wzrostu w br. globalnej emisji CO2 o 2 proc. W Chinach w pierwszym kwartale br emisja wzrosła o 4 proc. rok do roku – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl

Chiński parlament ratyfikował Porozumienie klimatyczne zawarte 12 grudnia 2015 r. roku w Paryżu. Chiński prezydent Xi Jinping wezwał w 2016 r. na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos do silniejszej współpracy międzynarodowej w realizacji założeń Porozumienia.

Chiński przykład?

– Wiele wskazuje, że chińskie władze szukają sposobności, by przewodzić światu dając dobry przykład. Gdy Chiny zastanawiają się, jak wziąć na siebie większą rolę przywódczą w kwestii klimatu, to sprawą reszty świata jest, by ten potencjał wspierać – napisał w maju br., w komentarzu dla „The Diplomat” Li Shuo, ekspert ds. zanieczyszczenia powietrza i energii odnawialnych z azjatyckiego biura Greenpeace.

Gdy Stany Zjednoczone wystąpiły z Porozumienia, Chiny zostały nieoficjalnie nominowane na światowego lidera walki o ochronę klimatu. Być może także w tym roku, za kilka dni w Katowicach na COP24 Chiny wystąpią w tej roli. Jakoś pomija się fakt, że Pekin podpisał porozumienie paryskie, ponieważ do roku 2030 może bez ograniczeń zwiększać emisję CO2, a nie ją zmniejszać.

Rośnie popyt na węgiel i na energię z węgla

Z tego uprawnienia Pekin skwapliwie korzysta. Z analizy ostatnich danych rządowych Chińskiej Republiki Ludowej wynika, że w pierwszych trzech miesiącach 2018 r. nadal zwiększał sie krajowy popyt na węgiel ( o 3,5 proc.), ropę ( o 4,3 proc.) i gaz ( o 10 proc.) wskutek wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną. W rezultacie emisja CO2 w Chinach w pierwszym kwartale br wzrosła o 4 proc. rok do roku. Po pierwszym półroczu okazało się, że zwiększenie emisji dwutlenku węgla w Państwie Środka utrzymuje znaczącą tendencję wzrostową.

Co gorsza, analitycy chińscy nieoficjalnie ostrzegają, że krajowa emisja dwutlenku węgla może wzrosnąć w br. ogółem o 5 proc. co byłoby największym rocznym wzrostem w ciągu ostatnich siedmiu lat. Wzrost popytu na węgiel jest napędzany przez sektor energetyczny. Popyt na energię wzrósł o 6,7 proc. w 2017 r. i o 9 proc. w pierwszych czterech miesiącach 2018 r. Wzrost ten był głównie spowodowany zapotrzebowaniem przemysłu ciężkiego i energochłonnego oraz przetwórczego, ale także potrzebami ludności.

Co ciekawe, dane na temat emisji i popytu energię oraz na paliwa kopalne ostatnio podano w Pekinie dla Komitetu Centralnego Chińskiej Partii Komunistycznej jedynie w formie procentowej, brak danych w liczbach bezwzględnych.

Emisja w Chinach rośnie także, gdy UE pozbywa się przemysłu

Warto podkreślić, że winne rosnącej emisji CO2 w Chinach są nie tylko energetyka węglowa. Duża jej część powstaje podczas produkcji telefonów komórkowych, telewizorów i innych dóbr, importowanych do krajów UE i USA. Firmy z tych krajów razem z produkcją (sławetna deindustrializacja) za granicę wyprowadziły dużą część emisji dwutlenku węgla. Pewnie dlatego na chińskie „emisyjne zasługi” w gruncie rzeczy patrzy się przez palce.  Do tego według niektórych ekspertów, realia chińskiej strategii inwestycji zagranicznych, z Inicjatywą Pasa i Szlaku na czele, zastraszająco nie dorastają nawet do ekologicznej retoryki.

Wzrost emisji i gospodarki za Wielkim Murem

Obecnie Chiny emitują więcej CO2 niż Stany Zjednoczone i Unia Europejska razem. Odpowiadają aż za 28 proc. globalnej emisji CO2. W 2013 roku Chiny uwolniły do atmosfery ok. 10 mld dwutlenku węgla. Jeśli co roku – jak wynika z danych statystycznych Międzynarodowej Agencji Energii – emisja rosła o ok. dwa miliardy ton rocznie, – w 2018 r. chińska emisja dwutlenku węgla ma szanse osiągnąć 22 mld ton. Ten najnowszy wzrost chińskiej emisji był podobno nieoczekiwany.

Wielu analityków łudziło się, że finansowe bodźce rządowe zastosowane przez Pekin – które wywołały falę inwestycji napędzaną przez przemysł węglowy – były przejściowym instrumentem. Po kilku latach spadającego zużycia węgla i zmniejszającej się emisji dwutlenku węgla, miał nastąpić tylko około dwuletni wzrost i ponowny spadek.Tymczasem nie nastąpił. Bo Pekin obecnie forsuje – i musi forsować – dwa kierunki w polityce gospodarczej: powszechny dostęp do taniej energii elektrycznej, bez limitów, dla całego, prawie 1,5 mld społeczeństwa oraz dalszy rozwój energochłonnych, wysoko rentownych gałęzi przemysłu (wycofywanych coraz liczniej z Unii Europejskiej). W ciągu ostatnich dwóch lat rząd prowadził agresywny program stymulacyjny, który tchnął życie w przemysł związany z kominami bez względu na hasła.

Dekarbonizacja czyli karbonizacja

Jeden z polskich portali niedawno zamieścił informację, że jednak Chiny się dekarbonizują. Wprawdzie – podali autorzy – właśnie powstaje 100 nowych elektrowni węglowych. Ale to tylko sto i ani jedna w Pekinie, gdzie już nie ma węglówek. Ta setka to bloki po 1200 i 2400 MW i ma zastąpić ponad 150 starych elektrowni od 200 do 900 MW. Tak więc energii z węgla w Chinach przybędzie, nie ubędzie.

Oczywiście – zwolennicy OZE mogą argumentować, że w Chinach dynamicznie przybywa farm wiatrowych i solarów. Mają rację, choć Chiny emitują najwięcej CO2 na świecie, to jednocześnie najwięcej inwestują w energetykę odnawialną. Ale przede wszystkim odpowiadają za połowę światowego zużycia węgla. Zaś wiele inwestycji solarnych i wiatrowych ma znaczenie wyłącznie lokalne, nie handlowe. Znajduje się z dala od terenów zaludnionych, z dala od sieci strategicznych.

Wobec bardzo poważnych wyzwań gospodarczych w Chinach, cele ochrony klimatu w tym kraju będą nadal musiały ustępować. Jak się zdaje, zadłużenie wewnętrzne kraju zmusza Pekin do aktywnej polityki inwestycyjnej. Zapowiadający się być może – na dłużej – powrót „dalszego dynamicznego wzrostu gospodarki chińskiej” oznacza, że emisja CO2 w tym ogromnym kraju będzie rosła zamiast spadać.I niewątpliwie, reszta świata będzie zmuszona podwoić wysiłki w dekarbonizacji, aby globalna emisja CO2 nie wzrosła zbyt dramatycznie.

Najnowsze artykuły