Chmiel: Polska strategia wodorowa, czyli ostatni lot sterowca Hindenburg

13 sierpnia 2021, 07:25 Energetyka

Szóstego lipca 2021 roku upłynął termin składania uwag do Polskiej Strategii Wodorowej (PSW). Jest to druga wersja strategii ze stycznia 2021 roku. W odróżnieniu od pierwszej wersji nie nadano jej rozgłosu. Właściwie to jest „ukryta” na stronie ministerstwa klimatu i środowiska. Jej jedyną zaletą jest to, że jest krótka – pisze Piotr Chmiel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Wodór. Fot. Wallpaper Safari
Wodór. Fot. Wallpaper Safari

Strategia przywołuje min. dokument opracowany przez Instytut Energetyki oraz Instytut Ekologii Terenów Uprzemysłowionych – „Analiza potencjału technologii wodorowych w Polsce do 2030 roku z perspektywą do 2040 roku”, który jeszcze do początku sierpnia nie był nigdzie opublikowany – chociaż konsultacje PSW rozpoczęły się już od połowy lipca.  W nowej wersji Strategii próżno szukać np. trzech scenariuszy rozwoju gospodarki wodorowej, które co ciekawe są zawarte w „Analizie…”. Dlaczego ich nie zostały zaprezentowane? Nie wiadomo.

Dużo poświęcono spójności PSW ze „Strategią odpowiedzialnego rozwoju” (SOR). Problem w tym, że słowo „wodór” w SOR nie pojawia się ani razu i czy można w tym przypadku mówić o spójności obu dokumentów? Dużo zostało napisane o sporym udziale produkcji wodoru Polski (1,3 mln ton – ok. 10 procent na rynku unijnym) ale nie podkreślono, że jest to wodór „szary” (produkowany z węglowodorów) i jest z nim związana emisja CO2 na poziomie 10 t CO2 na 1 tonę H2. W PSW dużo też napisano o możliwości produkcji wodoru przy użyciu energii atomowej ale już sami autorzy „Analizy…” wyrazili spore wątpliwości w powodzenie tego zamierzenia. Jakby problemów nie było mało to przywołane dane w PSW  z „Analizy…” znajdują się na innych stronach tego dokumentu niż podano w przypisach.

Również sama  „Analiza …” ma wiele błędów (sumy w tabelach się nie zgadzają, końcowe wyniki wynikają nie wiadomo z czego, a trzy scenariusze rozwoju nawet nie mają swojego miejsca w spisie treści). Pod Polską Strategią Wodorową nikt się nie podpisał, tak jak pod 1-wszą wersją, co nie wiadomo czym tłumaczyć. Kierunek Strategii właściwie nie znany, autorzy nie znani, dokumenty źródłowe ledwie upublicznione na dodatek z błędami – wszystko to bardziej przepis na katastrofę niż na „świetlaną” przyszłość „polskiego wodoru”.

Jeśli „polska rzeczywistość wodorowa” zacznie naśladować PSW to rezultaty będą raczej fatalne. Produkcja wodoru przez najbliższe 10 lat będzie rozwijana w UE. W grę wchodzą miliardy euro ale w grę wchodzi tylko wodór „zielony” i my musimy mieć tego świadomość i nadążać za tym trendem. Obecnie mamy 10% udział w rynku wodoru. Propozycja PSW o budowie elektrolizerów o mocy 2 GW do 2030 roku spowoduje, że będziemy mieli udział w rynku wodoru na poziomie tylko pięciu procent (cel UE – 40 GW). Jeśli już założenia nie są dość ambitne to będziemy mieć problem. Nie dość, że będzie nam brakować wodoru to nie spełnimy celów UE w zakresie redukcji CO2 (wodór „szary” ma być zastąpiony „zielonym”). Nasuwa się pytanie – co jest przyczyną takiego nagromadzenia błędów, niedopowiedzeń czy przeinaczeń? 

Spektakularny, ostatni lot sterowca „Hindenburg” w 1937 roku (siła nośna wynikała właśnie z zastosowania wodoru) a raczej jego ostatnie lądowanie jest ostrzeżeniem, że z wodorem nie ma żartów. Odrobinę nieszczelny zawór czy uszczelka wykonana z nie do końca właściwego materiału to prosta droga do katastrofy. W obszarze wodoru jakość ma szczególnie istotne znaczenie. Jak widać już sama Polska Strategia Wodorowa nie ma wysokiej jakości, co niezbyt dobrze rokuje na przyszłość dla rozwoju „polskiego wodoru”.

Chmiel: Produkcja wodoru „po polsku”