W Katowicach odbywa się IX Europejski Kongres Gospodarczy. W czasie sesji Elektromobilność a elektroenergetyka rozmawiano o polskim programie elektromobilności w kontekście światowych i europejskich trendów, koniecznych inwestycjach infrastrukturalnych (w tym rozwoju sieci przesyłowych i budowie sieci stacji ładowania), a także roli samorządu terytorialnego. Tymczasem polski rząd opublikował niedawno projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
– Cały świat mówi dziś o elektromobilności – stwierdził Tomasz Kędzierski, dyrektor w firmie doradczej The Boston Consulting Group. Dlaczego stała się ona taka modna? Przecież zjawisko nie jest nowe. Niska emisja dwutlenku węgla, brak hałasu, mniejsza zależność od cen ropy, niższe koszty eksploatacji – te zalety samochodu elektrycznego znane są od ponad dwudziestu lat. Jednak ostatnio sytuacja zmieniła się znacząco.
Koncern znany od niedawna jako Renault Nissan od wielu lat inwestuje w e-mobilność. W ubiegłym roku sprzedał 425 tysięcy aut elektrycznych. Tesla zbudowała globalną pozycję tylko na samochodach elektrycznych. Volkswagen planuje wprowadzić do 30 modeli tego typu w czasie krótszym niż dziesięć lat. Przykłady można mnożyć. Według analiz BCG, w roku 2025 niemal co czwarty nowy pojazd będzie miał napęd alternatywny.
Skąd bierze się ta popularność? Duży wpływ ma mieć rozwój technologii. Obniżenie kosztów baterii spowoduje wydłużenie zasięgu samochodu. Przewiduje się przy tym spadek cen samochodów do poziomu konkurencyjnego ze spalinowymi.
Ogromne znaczenie ma zmiana świadomości dotyczącej samochodów elektrycznych w społeczeństwie. Wielką rolę (o czym przekonano się już w kilku krajach) odgrywają też zachęty finansowe dla użytkowników: zwolnienie z VAT lub z akcyzy. Dla niektórych argument przekonujący stanowi budowa infrastruktury zasilania pojazdów elektrycznych w największych miastach i wzdłuż ważnych szlaków komunikacyjnych. Zaobserwowano to na przykład w Norwegii.
– Warto pamiętać o tym również w Polsce – przekonywał Tomasz Kędzierski. To świetny moment, na razie nie jest jeszcze za późno. Trzeba jednak podjąć energiczne, przemyślane działania.
– Podejmujemy je, biorąc pod uwagę wszelkie uwarunkowania – wyjaśniał Michał Kurtyka, podsekretarz stanu w Ministerstwie Energii. Chodzi przede wszystkim o lepsze, czystsze powietrze, czyli między innymi o eliminację dużej części spalin. Na przykład w Warszawie około 60 procent zanieczyszczeń powietrza pochodzi ze środków transportu.
Korzyści odnosi zresztą cała gospodarka. Należy do nich oszczędność ogromnych kwot przeznaczanych na import ropy. Poza tym, w zakładach przemysłu motoryzacyjnego w Polsce pracuje około 100 tysięcy ludzi. To dla nas ogromna szansa. Mogą oni przecież produkować również inne samochody, nie tylko spalinowe. Europa, w tym Polska, może teraz odrobić opóźnienie. Czy miasta muszą wyglądać tak, jak dawniej? Nie, mogą się zmienić w stosunkowo krótkim czasie.
– A przecież to nie wszystko – podkreślał Marcin Korolec, prezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, minister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej w latach 2011-2013. Trzeba uwzględniać rachunek ciągniony. – Transport ropy też pochłania energię. Natomiast samochody elektryczne, stojąc na światłach na skrzyżowaniach, nie zużywają energii. To kolejne argumenty przemawiające za nimi, o których nie można zapominać.
Samochody elektryczne muszą być tańsze. Powinny być popularne, niemal dla każdego, a nie – tak jak teraz – dla zamożnych entuzjastów. Ich upowszechnienie wymaga jednak dobrego przygotowania pod każdym względem. Dlatego to dobrze, że rząd opublikował niedawno projekt ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych.
– Kibicujemy mobilności w różnej formie – przekonywał Henryk Mucha, prezes PGNiG Obrót Detaliczny. Chociaż sami interesujemy się przede wszystkim gazomobilnością. Jak się szacuje, w Polsce jest około 3 milionów samochodów osobowych na gaz LPG.
Ogromne znaczenie mają też autobusy na gaz CNG. Dzięki współpracy wszystkich interesariuszy w Madrycie i Barcelonie są już tylko autobusy gazowe i elektryczne. Dlatego PGNiG OD rozpoczęło rozmowy z polskimi samorządami, a konkretnie – z należącymi do nich przedsiębiorstwami transportowymi.
Dwa tygodnie temu podpisano list intencyjny z przedsiębiorstwem w Tychach. Ma ono 60 takich autobusów, a w ciągu 5 lat chce kupić jeszcze 70. Trwają rozmowy z firmami w Radomiu, Rzeszowie i Gdyni. Staramy się budować dobre partnerstwo. Ale nie chcemy być konkurencją dla elektromobilności – zastrzegał się Henryk Mucha.
Nie możemy jednak kopiować wzorów z Norwegii czy Kaliforni – podkreślał Piotr Moncarz, członek rady nadzorczej w firmie Electromobility Poland SA, współzałożyciel i przewodniczący US-Polish Trade Council, doradca prezydenta Katowic ds. współpracy z Doliną Krzemową. Tam popularne są ładowarki przy domach. Ale przecież zupełnie inny jest model zabudowy. U nas trudno sobie wyobrazić ładowanie nocą na stacjach z dala od domu. To musi być zorganizowane całkiem inaczej. Prawdopodobnie w ciągu dnia, w godzinach pracy.
– Tak czy inaczej, starajmy się robić jak najwięcej w Polsce. Nie chodzi o zabawę dla entuzjastów – zgodził się Piotr Moncarz. To musi być ogromny wysiłek całej gospodarki, na miarę budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Milion samochodów elektrycznych zaplanowanych przez rząd w najbliższych latach to jest ogromne wyzwanie dla nas wszystkich, dla całej gospodarki, zwrócił uwagę Roman Szwed, prezes firmy Atende. Chodzi nie tylko o pojazdy i dostawę prądu do sieci stacji. Ważne jest też zarządzanie tą siecią i rozliczenia między partnerami. Do tego potrzebne są systemy teleinformatyczne.
A co będzie, jeśli przestawimy się na ogrzewanie domów energią elektryczną? Zgodnie z dyrektywą unijną, już za kilka lat 80 proc. pobieranej energii ma być rozliczane poprzez systemy inteligentnego opomiarowania. Polskie firmy mają już takie technologie. Branża czeka na zamówienia, stwierdził Roman Szwed.
Z pojazdami elektrycznymi duże nadzieje wiąże Paweł Śliwa, wiceprezes ds. innowacji w PGE Polska Grupa Energetyczna. Według niego milion samochodów to milion potencjalnych klientów jego firmy. I dobrze by było, gdyby ładowali oni nocą. Pobór szacowany na 3,5-4,5 terawatogodziny w ciągu roku znacząco wpłynąłby na ograniczenie nocnej doliny. Między innymi dlatego PGE rozbudowuje swoje elektrownie. Rozmawia też z samorządami, by opracować plany budowy stacji ładowania w miastach.
Marcin Korolec ma jedno poważne zastrzeżenie do projektu ustawy. Nic nie mówi on o starych samochodach. Promowane są tylko nowe. Jego zdaniem warto o tym pomyśleć.
Michał Kurtyka nie wykluczył takiego rozwiązania. Po czym krótko streścił projekt. Zakup pojazdu elektrycznego ma być premiowany zwolnieniem z podatku akcyzowego. Proponuje się też możliwość podniesienia odpisów amortyzacyjnych dla firm: z 20 do 30 tys. euro. Taki pojazd będzie mógł korzystać z buspasów, poruszać się w strefach niskoemisyjnych w centrach miast, a kierowca nie będzie musiał płacić za parkowanie.
Projekt ustawy dopuszcza również możliwość testowania pojazdów autonomicznych, podsumował Michał Kurtyka.
Moderator zapytał panelistów, czy i kiedy chcieliby ewentualnie kupić samochód elektryczny. Większość opowiedziała się za rokiem 2020.