– Wypowiedź ministra gospodarki i klimatu Niemiec o tym, że nie opłaca się utrzymywać atomu przez nikłe oszczędności gazu była niefortunna, ale bardziej zniuansowana. Kryzys energetyczny to okno możliwości dla atomu, który powinna wykorzystać między innymi Polska, być może do zwiększenia ilości reaktorów w planach – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Otwarte okno możliwości
Wicekanclerz, minister gospodarki i klimatu Niemiec Robert Habeck wywołał kontrowersje tezą z dnia otwartego rządu niemieckiego, że nie warto utrzymywać trzech ostatnich elektrowni jądrowych w Niemczech, bo zapewnią redukcję zużycia gazu o dwa procent. To sygnał podkopujący wysiłki na rzecz oszczędności gazu w tym kraju, bo pojedyncze decyzje konsumentów dają jeszcze mniejsze efekty, ale zebrane razem dają już teraz skokowy spadek o 26 procent diagnozowany przez ośrodek ICIS. Atom to część rozwiązania, także pod względem stabilizowania dostaw z energetyki odnawialnej na południu Niemiec, co przyznał Habeck. Jego wypowiedź była bardziej zniuansowana, niż podał to pierwotnie Reuters. Przyznał, że ponowna ocena bezpieczeństwa przedłużenia żywota energetyki jądrowej w jego kraju jeszcze się toczy i dopiero po niej zapadnie decyzja. – Tak bardzo jak uważam, że błędne jest parcie ku energetyce jądrowej, tak muszę stawić czoła tej kwestii. Ona jest skomplikowana – przyznał Habeck. Rozstrzygnięcie losu pozostałego atomu w Niemczech może mieć znaczenie dla Programu Polskiej Energetyki Jądrowej. Okno możliwości wykorzystania energetyki jądrowej w Polsce jest otwarte od czasu kompromisu w sprawie taksonomii Unii Europejskiej, która ostatecznie zawiera atom, tym samym dopuszczając jego finansowanie przez banki, otwierając drogę do stworzenia modelu finansowego w Polsce. Ten kompromis nie byłby możliwy bez współpracy Niemiec, które nawiasem mówiąc w zamian otrzymały (podobnie jak Polska) zielone światło do wykorzystania gazu jako paliwa przejściowego w transformacji energetycznej. Polacy chcieli go użyć do dalszego finansowania projektów dywersyfikacyjnych na czele z pływającym gazoportem FSRU, ale Niemcy byli podejrzewani o dalsze pogłębienie zależności od gazu z Rosji w obliczu ukończenia budowy spornego Nord Stream 2. Atak Rosji na Ukrainę sprawił, że furtka dla gazu w taksonomii posłuży raczej Niemcom do budowy FSRU jak Polakom, z których pierwsze dwa mogą stanąć jeszcze w tym roku. Nie jest jasne czy Niemcy ostatecznie zdecydują się na utrzymanie energetyki jądrowej w celu obniżenia wpływu kryzysu energetycznego na gospodarkę. Zdania w rządzie są podzielone, a największy krytyk takiego rozwiązania, czyli Robert Habeck, nie wyklucza żadnej z opcji. Niezależnie od tego Polska stoi przed wyborem partnera technologicznego oraz finansowego, a także lokalizacji atomu, prawdopodobnie w preferowanym miejscu Lubiatowo-Kopalino. Umiejscowienie atomu będzie przedmiotem konsultacji transgranicznych. Niemcy w przeszłości konsultowały już PPEJ i nie zablokowały go. Finał debaty o elektrowniach jądrowych u naszego sąsiada może mieć zatem znaczenie z punktu widzenia ich nastawienia do pierwszego polskiego reaktora. To argument za jak najszybszymi rozstrzygnięciami w Polsce, zanim nieprzewidziany rozwój wypadków zamknie obserwowane okno możliwości.
Dobudówka programu jądrowego
Polska czekała dotąd z rozstrzygnięciem losu atomu na ostatnią z trzech ofert jądrowych, która według informacji BiznesAlert.pl ma zostać przedstawiona na przełomie sierpnia i września. Chodzi o pomysł amerykańskiego Westinghouse, który uzupełni przedstawione już propozycje francuskiego EDF oraz koreańskiego KHNP. Uchwała w sprawie atomu miała być przedstawiona we wrześniu 2022 roku. Zmiany personale w postaci odwołania pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego i wyłonienie jego następcy, Mateusza Bergera, nie powinny hamować tego procesu. Moc wytwórcza energetyki jądrowej w Polsce zgodnie z PPEJ może sięgnąć 6-9 GW. Wykorzystanie maksymalnej mocy reaktorów oferowanych przez EDF dałoby 9,9 GW, przez KHNP – 8,4 GW a przez Westinghouse – 6,7 GW. Elektryfikacja polskiej gospodarki potęgowana przez kryzys energetyczny może dodatkowo zwiększyć zapotrzebowanie na energię w Polsce, które jest szacowane przez Polski Instytut Ekonomiczny na 210 TWh w 2043 roku. Może być o kilkadziesiąt terawatogodzin wyższe. Tymczasem nawet 9,9 GW atomu da Polsce 81 TWh. Z tego względu pojawiają się w rządzie głosy za „dobudówką” a w obiegu pojawia się liczba 15 GW. Byłaby to przestrzeń do skorzystania z pomocy więcej niż jednego partnera technologicznego. Skoro dotąd być może faworyzowany był Westinghouse, to można byłoby do niego dokomponować EDF lub KHNP i zapewnić Polsce więcej reaktorów. Pisałem o takiej możliwości w lipcu.
Czas na atomowy wrzesień
Żeby to było jednak możliwe, potrzebne są rozstrzygnięcia: wybór technologii jesienią i przedstawienie modelu finansowego do końca roku. Urzędnicy związani z projektem jądrowym pracują, a według niektórych z nich „nie pracują, tylko zapierniczają” jak mówi jedno źródło BiznesAlert.pl. Rząd przyjął w ostatnim czasie specustawę jądrową pozwalającą przyspieszyć wybór lokalizacji. Wszystko zostało przygotowane tak, aby mógł nadejść jądrowy wrzesień, a los atomu w Polsce po trzydziestu latach dyskusji został rozstrzygnięty.