RAPORT: Co dalej z Elektrownią Ostrołęka C?

7 grudnia 2019, 07:31 Alert

Mijający tydzień kazał zadać kilka istotnych pytań: czy decyzja, która zapadła w poprzedniej kadencji będzie ważna w obecnej? Czy Polska powinna wydawać miliardy złotych na kolejną elektrownię węglową? Na tym obszarze mieszały się pytania i odpowiedzi, nie milknie natomiast powracając temat budowy bloku C w Elektrowni Ostrołęka.

Wątpliwości

Problem z Elektrownią Ostrołęka zaczął się wtedy, kiedy projekt ten zaczął być podważany. – W piosence zespołu Sunrise Avenue jest takie zdanie: „Bye bye, Hollywood Hills, I’m gonna miss you, where ever I go”. Czy za Ostrołęką C w postaci 1000 MW na węgiel, za projektem, który według wszelkich możliwych analiz nigdy się nie zwróci, ktoś zatęskni? Śmiem wątpić. Przy czym, żeby było jasne, bo nie każdy chce rozumieć o czym mówię – uważam, że w Ostrołęce lub w ogóle w tej części Polski powinna powstać nowa jednostka mocy. Używam tego słowa specjalnie, ponieważ Ostrołęka C miałaby dostać pieniądze z rynku mocy, a i to nie spowodowałoby opłacalności bloku. Zostawmy jednak ten wątek. Po słowach Grzegorza Tobiszowskiego, dziś europosła a wcześniej wiceministra energii, kurs Energi, do której należy elektrownia w Ostrołęce, wystrzelił w górę. Sęk w tym, że Tobiszowski już nie decyduje o polskiej energetyce – pisała Baca-Pogorzelska.

Baca-Pogorzelska: Bye bye, Ostrołęko (FELIETON)

– Gdyby powiedział to jako minister resortu, który właścicielsko nadzorował ten projekt oraz spółki go realizujące (Energa i Enea łykają tę żabę wspólnie) to normalne. Teraz jednak powiedział to jako przedstawiciel partii rządzącej, tyle, że nie decydujący bezpośrednio o pracach rządu. A wpływ na kurs gdańskiej firmy tych słów był potężny, bo przecież nikt nie pomyślałby, że Grzegorz Tobiszowski rzuca słowa na wiatr, tylko że brukselska perspektywa zmieniła jego podejście. Jak zareaguje na to KNF? Zobaczymy. Wcale się nie zdziwię, jeśli się temu przyjrzy. Kluczowe jest jednak to, jak zareaguje nowy minister od wszystkiego, czyli wicepremier Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. O cenach energii mówił różnie (że dla gospodarstw domowych nie będzie, potem, że będą łagodzone), więc z Ostrołęką może być podobnie. To o tyle ciekawe, że poznańska Enea, tuż przed wypowiedzią Tobiszowskiego, zapewniła ustami prezesa Mirosława Kowalika, że budowa Ostrołęki idzie zgodnie z harmonogramem. 28 grudnia minie rok od wydania NTP, czyli polecenia rozpoczęcia prac, a nadal nie udało się zamknąć finansowania – pisała współpracowniczka BiznesAlert.pl. Później nadeszła informacje, że Polska Grupa Energetyczna poinformowała o wycofaniu się z rozmów o jej potencjalnym zaangażowania finansowego w budowę nowego bloku węglowego w Elektrowni Ostrołęka C.

PGE opuszcza rozmowy o finansowaniu rozbudowy Elektrowni Ostrołęka

Doniesienia

Polityczna decyzja zapadła – mówią rozmówcy Bacy-Pogorzelskiej. Czy ogłosi ją sam premier Mateusz Morawiecki, który – według części źródeł – od początku był jej przeciwny? A może nowy prezes gdańskiej grupy Energa, którym według moich informacji ma być Jarosław Dybowski, dziś odpowiedzialny za offshore w Orlenie, lecz wcześniej związany właśnie z Energą?

Sytuacja wydaje się patowa z wielu względów. Po pierwsze, w tym regionie Polski nowy blok jest niezbędny (ale na pewno nie na węgiel, nie z Polskiej Grupy Górniczej i nie 1000 MW). Po drugie, Ostrołęka C ma zakontraktowany rynek mocy. Po trzecie, w projekcie utopiono już kilkaset milionów złotych. A po czwarte, wykonawcą jest amerykański koncern GE, który niewątpliwie po zerwaniu kontraktu domagałby się odszkodowania. A zaliczka wypłacona mu na ten rok właśnie powoli się kończy. Sam plac budowy to wciąż pole. Wylano już beton, ale do kształtu elektrowni całej inwestycji, na którą NTP (polecenie rozpoczęcia prac) wydano 28 grudnia 2018 roku bez dopiętego finansowania, jeszcze daleko. Dyskusja na ten temat trwa. Najpierw europoseł, były wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski daje do zrozumienia w rozmowie z wnp.pl, że projekt nie wypali, co winduje kurs Energii w górę w kilka dni o 10 proc. Potem minister klimatu Michał Kurtyka dość łagodnie daje do zrozumienia, że o przyszłości tej inwestycji zadecydują inwestorzy. Wreszcie minister rozwoju Jadwiga Emilewicz na Gazeta.pl mówi, że jeśli już, to nie 6, a 8-9 mld zł (tyle oferował Polimex z Rafako w przetargu, ale ten pułap był kwestionowany przez ekspertów) będzie kosztowało dowiezienie do końca tej kontrowersyjnej inwestycji, która według wszelkich raportów i analiz nigdy się nie zwróci. W tym samym czasie prezes Enei Mirosław Kowalik na konferencji wynikowej zapewnia, że prace idą z godnie z planem, ale finansowania faktycznie nie ma i może trzeba będzie go poszukać poza Europą. Po czym Enea emituje obligacje za miliard złotych na cele ogólnokorporacyjne – pisała Baca-Pogorzelska.

Baca-Pogorzelska: Jest nieoficjalna decyzja o porzuceniu nowej Ostrołęki

Według jej rozmówców rząd szykuje się do oficjalnego ogłoszenia, że Ostrołęka C nie powstanie, ale nie bardzo wiadomo, kto, jak i kiedy ma to ogłosić. Żeby zdążyć na czas z ewentualną zmianą projektu na gazowy trzeba było podejmować decyzje rok temu. Przy czym taki ruch wiązałby się to też z bardzo skomplikowanymi działaniami prawnymi. – Jeżeli informacje o wstrzymaniu projektu Ostrołęka C się potwierdzą i inwestycja nie będzie realizowana, spółki zaangażowane w ten projekt staną przed koniecznością pokrycia strat wywołanych taką decyzją. Istnienie spółki celowej w takiej sytuacji może rodzić pytania. Kluczowe jest jak inwestorzy umówili się co do pokrycia ewentualnych strat. W Spółkę zainwestowano co najmniej 900 milionów złotych. Ile z tych pieniędzy zostało? Czy wystarczy na pokrycie wszystkich zobowiązań? – tłumaczy Łukasz Batory, partner w kancelarii Banasik Woźniak i Wspólnicy.  – Należy mieć na uwadze, że został już wybrany generalny wykonawca General Electric a kontrakt z nim zawarty opiewa na ok 6 mld zł. Wycofanie się z tej umowy może rodzić dodatkowe zobowiązania Spółki wobec wykonawcy takie jak np. naliczenie kar umownych za rozwiązanie umowy – potwierdza nasze przypuszczenia. A co z kontraktem mocowym? – Spółka jest stroną umowy mocowej na piętnaście lat (brała udział w aukcji rynku mocy) z obowiązkiem od 2023 r. Brak realizacji inwestycji oznacza naruszenie tej umowy, co też skutkować może dodatkowymi sankcjami. W pierwszej kolejności istnieje ryzyko przepadku zabezpieczenia finansowego (ok. 35 mln zł) w sytuacji wystąpienia przesłanek określonych w art. 47 ustawy o rynku mocy, a w dalszej kolejności ryzyko pokrycia strat OSPe – limit odpowiedzialności w umowie mocowej jest ustalony na poziomie wysokości wynagrodzenia za trzy pełne okresy rozliczeniowe – tłumaczy prawnik.

Reakcje

Do tych informacji odniósł się minister aktywów państwowych Jacek Sasin. – To jest kompletna bzdura, chcę to absolutnie zdementować. Nie ma takiej decyzji. Ta inwestycja jest kontynuowana zgodnie z harmonogramem. Nic tu się nie zmieniało. Ta inwestycja jest w dalszym ciągu aktualna powiedział Sasin.

Sasin: Prace nad Elektrownią Ostrołęka C są kontynuowane

Na wiadomość tę zareagowała też giełda. Na zamknięciu środowej sesji WIG20 stracił 0,38 proc. osiągając poziom 2.081,89 pkt., a WIG zniżkował o 0,1 proc. do 56.123,68 pkt. Wśród indeksów sektorowych najmocniej, bo o 3,5 proc. spadł WIG-Energia, w którym mocno zniżkowały akcje PGE – o 4,20 proc. i Taurona – o 4,17 proc.,a także Energi – o 3,63 proc. i Enei – o 2,81 proc. „Wydaje się, że środowe wahania kursów spółek energetycznych wynikają z reakcji rynku na doniesienia o budowie bloku C Elektrowni Ostrołęka. Początkowo sektor mocno rósł po spekulacjach, że projekt nie będzie realizowany. Trend w sektorze się jednak odwrócił po wypowiedzi wicepremiera Jacka Sasina, że inwestycja jest kontynuowana zgodnie z harmonogramem” – powiedział PAP Biznes analityk DM mBanku Kamil Kliszcz.

Akcje spółek energetycznych pikowały po zdementowaniu informacji o porzuceniu Elektrowni Ostrołęka C

Orlen przejmuje Energę

Okazuje się, że nie tylko to ma wpływ na los Elektrowni Ostrołęka.- Orlen szuka synergii. Po ropie czas na elektroenergetykę. Płocki koncern nie zakończył jeszcze przejęcia Grupy Lotos, a już zabiera się za kolejną spółkę, tym razem elektroenergetyczną Energę. Orlen inwestuje w energetykę niskoemisyjną, ale potrzebuje do niej sieci dystrybucyjnych i obrotu aby zacząć zarabiać – pisał Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Sawicki: Energa ma pomóc Orlenowi zarabiać na energii

Orlen robi krok w stronę wzmocnienia jednego z trzech filarów, na których opiera swoją strategię. Po tradycyjnym biznesie, jakim są dla Orlenu paliwa, a także nowej petrochemii, przyszedł czas na elektroenergetykę. PKN Orlen ogłosił wezwanie na 100 procent akcji Grupy Energa. Już teraz jest czwartą firmą pod względem produkcji energii w Polsce. Przejęcie Energi nie pozwoli mu wskoczyć na podium, ale nie taki jest cel tej transakcji. Orlen patrzy na północ Polski ze względu na plan budowy morskich farm wiatrowych. Energa, która już teraz wytwarza ok. 30 procent energii ze źródeł odnawialnych, ma w planach budowę kolejnych farm wiatrowych na lądzie, bloków gazowych w Grudziądzu, a w przyszłości także w Gdańsku. Przejęcie Energi to szansa na rozwinięcie nowej linii biznesowej – elektroenergetyki – przez Orlen. Rysą na szkle może być jednak budowa ostatniego bloku węglowego w Unii Europejskiej, a więc Elektrownia Ostrołęka C, podjęta przez Energę i Eneę. Orlen zamierza przeanalizować ten projekt przed podjęciem ewentualnych decyzji.

Obajtek: Strategia Orlenu nie uwzględnia zaangażowania we wspieranie górnictwa