– Obecna sytuacja na rynku uprawnień do emisji CO2 stoi pod znakiem kilku wydarzeń, które w istotny sposób mogą wpłynąć na funkcjonowanie systemu ETS i ceny uprawnień EUA. Uruchomiony na początku roku mechanizm rezerwy stabilizacji rynku (MSR), kwestia brexitu i przyszłości Brytyjczyków w ETS oraz decyzja Niemców o rezygnacji wytwarzania energii z węgla do 2038 roku. Warto przyjrzeć się bliżej tym tematom, gdyż konsekwencje będą wpływać na kondycję m.in. energetyki i ceny energii w Polsce – pisze Paweł Wróbel, były dyrektor PKEE w Brukseli, założyciel i szef „Gate Brussels”.
Obecna sytuacja na rynku uprawnień do emisji CO2 stoi pod znakiem kilku wydarzeń, które w istotny sposób mogą wpłynąć na funkcjonowanie systemu ETS i ceny uprawnień EUA. Uruchomiony na początku roku mechanizm rezerwy stabilizacji rynku (MSR), kwestia brexitu i przyszłości Brytyjczyków w ETS oraz decyzja Niemców o rezygnacji wytwarzania energii z węgla do 2038 roku. Warto przyjrzeć się bliżej tym tematom, gdyż konsekwencje będą wpływać na kondycję m.in. energetyki i ceny energii w Polsce.
Czym jest MSR?
Rezerwa stabilizacji rynku (MSR) rozpoczęła funkcjonowanie na początku 2019 r. Jest to jeden z głównych mechanizmów, który ma zreformować system ETS. Celem jest stopniowa likwidacja nadwyżki uprawnień na rynku, oszacowanej przez Komisję Europejską w maju zeszłego roku na poziomie ok. 1.655 mln. Na tej podstawie corocznie określona będzie ich ilość, którą MSR może zdjąć z rynku. Mechanizm w okresie pierwszych 8 miesięcy 2019 roku usunie z rynku 265 mln uprawnień. Kolejne dane dot. nadwyżki Komisja zaprezentuje w maju br. Od tego będzie zależało jaka ich kolejna ilość zostanie przesunięta z rynku do rezerwy MSR od września br. oraz w pierwszych 8 miesiącach przyszłego roku. Łącznie wg. założeń Komisji w ciągu pierwszego roku działalności mechanizm MSR powinien zmniejszyć nadpodaż o prawie 400 mln uprawnień. Taka ilość powinna stanowić istotny czynnik prowadzący do wzrostu cen. Jednak duża część uczestników rynku przygotowując się na działanie ETS po reformie uzgodnionej pod koniec 2017 roku, przewidziała zwyżkę cen uprawnień zgodnie z projekcjami Komisji Europejskiej. Zakupili sporą ich ilość, gdy ceny były dużo niższe od oczekiwanych przez unijnych regulatorów. To prawdopodobnie osłabi działanie MSR w pierwszym roku działalności, ponieważ wiele instalacji objętych ETS będzie korzystać z poczynionych zapasów. W dalszym okresie funkcjonowanie rezerwy powinno coraz skuteczniej wpływać na ceny.
Brexit a reforma EU ETS
Brexit, ustalony na 29 marca br. jest jednym z głównych tematów dyskusji na korytarzach unijnych instytucji w Brukseli. Rozmiar konsekwencji jest ogromny i dotyka w praktyce każdej z unijnych polityk. Będzie miał wpływ również na ETS. Wiele zależy od tego czy Brytyjczycy zaakceptują ustalone warunki rozwodu. Jeśli do tego nie dojdzie, a jest to obecnie najpoważniejszy scenariusz, będzie miał miejsce tzw. twardy brexit, czyli wyjście Londynu z Unii bez ugody. W tym wypadku Londyn nie będzie mógł pozostać uczestnikiem systemu handlu emisjami, mimo tego, że taka jest wola strony brytyjskiej. Przymusowe opuszczenie ETS wpłynie na cały system handlu pozwoleniami do emisji. Zwolennicy zaostrzania ambicji stracą jedno z największych państw będących uczestnikiem ETS (w którym ze wszystkich 11.000 instalacji objętych systemem ok. 1000 jest w Wielkiej Brytanii), które dotychczas tradycyjnie stawało po stronie zwolenników reform zaostrzania ETS. Londyn wielokrotnie lobbował za działaniami, których efektem powinien być wzrost cen uprawnień. Warto tu przypomnieć m.in. list 9 państw członkowskich z grudnia 2018 roku postulujący wprowadzenie minimalnej ceny za emisję CO2 [1]. Komisja Europejska przygotowując się na opcję twardego brexitu pod koniec zeszłego roku podjęła decyzję o częściowym ograniczeniu udziału Brytyjczyków w ETS już od początku 2019 roku. Głównym elementem, który w bezpośredni sposób wpłynie na kształtowanie ceny za uprawnienia po wyjściu Wlk. Brytanii z Unii będzie zwiększenie podaży. Duża liczba niewykorzystanych uprawnień (ponad 80 mln), które są w posiadaniu brytyjskich podmiotów, w krótkim czasie może trafić na rynek. W przypadku akceptacji warunków brexitu i uniknięcia „rozwodu” bez umowy, Londyn pozostanie w systemie do końca 2020 roku. Londyn będzie mógł powrócić do przeprowadzania aukcji i wydawania bezpłatnych uprawnień przemysłowi. Ten scenariusz nie powinien mieć dużego wpływu na ceny w br. Gdyby UE zgodziła się na wniosek Brytyjczyków, aby opóźnić datę wyjścia z Unii i kontynuować negocjacje, wzrosną szanse na uniknięcie twardego brexitu, ale okres niepewności będzie trwał dłużej o kolejne miesiące.
System handlu emisjami a rezygnacja Niemiec z węgla
Kolejnym wydarzeniem, które w perspektywie długofalowej wpłynie na system ETS jest podjęcie przez Niemcy decyzji o wycofaniu się z wytwarzania energii z węgla po 2038 roku. Powołana rok temu specjalna „komisja węglowa” ogłosiła na początku br. plan wycofania tego surowca z użycia w niemieckiej energetyce. Co istotne, na wstępie konkluzji komisja podkreśla, iż wprowadzenie planu w kraju w dużym stopniu opartym na węglu, musi uwzględniać interesy niemieckiej gospodarki bazującej na przemyśle i eksporcie. Podobne podejście zaprezentowała ostatnio również Annegret Kramp-Karrenbauer, szefowa największej partii w niemieckim parlamencie, prawdopodobna następczyni Angeli Merkel na stanowisku kanclerz Niemiec. W odpowiedzi na propozycję prezydenta Francji Emmanuela Macrona dotyczącej zwiększenia ambicji w ramach europejskiej polityki klimatycznej przywódczyni CDU, z rezerwą odniosła się do francuskich planów. Podkreśliła potrzebę uwzględnienia interesów gospodarczych i potrzebę szerokiego konsensusu akceptowanego m.in. przez przemysł i pracowników. To dowodzi tego, że rozpatrując scenariusze dot. konsekwencji niemieckiego planu wyjścia z węgla, w tym wpływu na ETS i ceny uprawnień należy uwzględniać zdolność przemysłu do przystosowania się do nowych warunków.
Chodzi głównie o zmniejszającą się pulę darmowych uprawnień i zdolności do adaptacji do tych okoliczności. Kluczowe jest pytanie jaki poziom cen uprawnień stanowi granicę akceptacji polityki klimatycznej przez przemysł. Warto podkreślić, że europejska polityka klimatyczna w dużej mierze opiera się na ponoszeniu przez biznes odpowiedzialności za wdrażanie europejskich ambicji. Część z podmiotów buduje na tym swoją przewagę na rynku, jednak dla bardzo dużej części przemysłu wdrażanie polityki klimatycznej oznacza dodatkowe koszty. Niemcy jako kraj przemysłowy wydają się być wyjątkowo wyczulone na te kwestie. Stąd częścią planu zaproponowanego przez „komisję węglową” są odpowiednie mechanizmy kompensacyjne, które maja pozwolić utrzymać ceny energii na akceptowalnym poziomie. Pierwsze komentarze dot. wpływu niemieckich planów na ETS wskazują na ryzyko dużej wyprzedaży ze strony niemieckich emitentów kupujących uprawnienia na rynku terminowym. Szczególnie w krótkim terminie to może wpłynąć na rynek. Ponadto przewidywane jest zmniejszenia popytu ze strony elektrowni węglowych, co również powinno wpłynąć na obniżkę cen uprawnień. Taka sytuacja została zidentyfikowana przez komisję jako zagrożenie dla prawidłowego funkcjonowania ETS w Niemczech. Z tego powodu w planie zawarta jest rekomendacja kasowania odpowiedniej ilości uprawnień tak, aby nie dopuścić do powstania nadwyżki uprawnień z powodu zamykania elektrowni węglowych.
Scenariusz gwałtownego wpływu na ceny wydaje się mało prawdopodobny również z powodu przewidzianej dynamiki zmian – proces wycofania z węgla jest rozłożony na prawie 20 lat, będzie postępowało stopniowo. W miejsce elektrowni węglowych oraz ostatnich zamykanych elektrowni jądrowych wejdą elektrownie gazowe oraz odnawialne źródła energii. Z punktu widzenia emisyjności sektora wytwarzania energii spadek emisji CO2 nie będzie tak drastyczny jak można by sądzić. W dużej mierze jest to wynik tego, iż obok OZE i efektywności energetycznej kluczową rolę do odegrania będzie miał gaz, który jako paliwo emitujące CO2, stąd objęte ETS, zastępuje dużą część zeroemisyjnej energetyki jądrowej. Zmniejsza to potencjał redukcyjny emisji CO2 w Niemczech. Dosyć dobitnie pokazują to liczby – w 2017 roku sektor wytwarzania energii w Niemczech, który w ponad 35 procentach bazuje na węglu brunatnym i kamiennym, był odpowiedzialny za 313 ton emisji CO2 (co stanowi ok. 18 procent wszystkich emisji objętych systemem ETS we wszystkich państwach będących uczestnikami systemu). Wg. niemieckich planów sektor energetyczny zmniejszy ilość emisji do 280 ton CO2 w 2020 roku i ok. 175-183 ton w 2030 roku. Oczywiście ze względu na skalę niemieckiej gospodarki nawet jeśli procentowy spadek nie jest tak efektowny jak można by oczekiwać po ogłoszeniu decyzji o całkowitym wyjściu z węgla, to jednak w wartościach bezwzględnych przekłada się to na dużą ilość uprawnień. Dlatego decyzja o tym czy Niemcy będą kasować odpowiednią liczbę uprawnień będzie kluczowym czynnikiem wpływającym na podaż.
Wybory do Parlamentu Europejskiego
Krótka analiza w/w trzech czynników, o bardzo różnym charakterze, które wpływają na system ETS pokazuje trudność w jednoznacznej ocenie i prognozowaniu przyszłości cen uprawnień. Pewne jest, że będą miały wpływ na popyt i podaż. Natomiast wskazywanie konkretnych poziomów cen obarczone jest duży ryzykiem. W średnim i dłuższym okresie, trzeba jeszcze uwzględniać istotne sygnały polityczne, które wpłyną na kolejne reformy ETS. Już wkrótce przekonamy się jaki kurs obierze Parlament Europejski po majowych wyborach oraz Komisja Europejska nowej kadencji. Ramy tych działań wyznaczone są przez globalne zobowiązania, jednak zapewne pojawi się sporo nowych inicjatyw oraz odgrzewanie starych pomysłów, które wkrótce mogą mieć szansę na realizację.