icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Burny: Atom nie chce być już gorszym bratem OZE w dekarbonizacji Europy (ANALIZA)

– Energetyka jądrowa jest w tej chwili także na ewidentnej fali w Brukseli – pisze Maciej Burny z Enerxperience w BiznesAlert.pl. 

Rośnie sojusz jądrowy

Projądrowe państwa Unii Europejskiej (UE) coraz śmielej domagają się zrównania legislacyjnego i finansowego statusu atomu w porównaniu do odnawialnych źródeł energii. Grupa państw członkowskich planujących przedłużenie żywotności istniejących bloków jądrowych lub budowę nowych jednostek stale się powiększa. 

Według najnowszego komunikatu Komisji Europejskiej podsumowującego ocenę projektów Krajowych Planów na rzecz Energii i Klimatu dziewięć państw UE rozważa przedłużenie eksploatacji istniejącej floty jądrowej, a aż jedenaście planuje budowę nowych mocy. To jest grupa stanowiąca tzw. mniejszość blokującą, bez której nie sposób przeforsować żadnych nowych rozwiązań legislacyjnych niekorzystnych dla atomu. Do grona tych chcących rozwijać nowe moce jądrowe dołączyła ostatnio historycznie bardzo „zielona” w swojej polityce Szwecja, która właśnie podpisała umowę o współpracy w tym zakresie z rządem francuskim. 

Atom cieszy się coraz większym powodzeniem na świecie, czego przejawem była deklaracja dotycząca potrojenia mocy wytwórczych opartych na tej technologii do 2050 roku, zawarta podczas ostatniej konferencji klimatycznej COP28 i podpisana przez ponad 20 państw, w tym USA, Francję, Wielką Brytanię i Polskę. 

Energetyka jądrowa jest w tej chwili także na ewidentnej fali w Brukseli, co widać po ostatnich uzgodnieniach w Radzie UE, która kilka dni temu przyjęła swoje stanowisko do trilogów ws. Rozporządzenia Net-Zero Industry Act (dalej: „NZIA”). W stosunku do projektu ustawodawcy, ministrowie rozszerzyli listę technologii strategicznych, które mogą liczyć na szybsze procedury pozwoleniowe i ochronę europejskiego łańcucha dostaw, właśnie o energetykę jądrową – znalazły się na niej zarówno duże bloki, jak i mniejsze reaktory modułowe (tzw. SMR-y). Wcześniej analogiczne stanowisko przyjął Parlament Europejski. Nie obyło się jednak na tym tle bez kolejnego konfliktu na osi francusko-niemieckiej w Radzie, czego efektem jest jednoczesne zabezpieczenie w zapisach dla państw anty-jądrowych, zapewniające że włączenie atomu do listy technologii strategicznych nie zmienia faktycznej blokady środków unijnych – zarówno funduszy jak i instrumentów EBI – na jego rozwój w obecnej perspektywie finansowej. 

Walka o pieniądze rusza

Kolejnym elementem boju obozu pro-jądrowego o równe prawa w kontekście finansowania wszystkich technologii zeroemisyjnych ze środków UE była ostatnia walka o fotel nowej prezeski EBI. Konkurs wygrała Hiszpanka Nadia Calviño, która na ostatniej prostej wykazała większą od swojej konkurentki –  Margrethe Vestager, komisarz UE ds. konkurencji – otwartość na zwiększenie śladowego, jak do tej pory, finansowania przez bank energetyki jądrowej w Unii. Pozwoliło jej to uzyskać kluczowe poparcie Francji i innych państw pro-jądrowych. 

Pytanie na ile Francji i spółce uda się otworzyć sejf z europejskimi funduszami dla energetyki jądrowej pozostaje otwarte, bo musiałaby być na to zgoda Niemiec i innych państw od dawna przeciwnych atomowi jak Austria, Irlandia, czy Luksemburg, a na to się nie zanosi co najmniej do czasu obowiązywania obecnej perspektywy finansowej (tj. do 2027 r.), a prawdopodobnie i dłużej. Znacząco łatwiej może być ze środkami z EBI, gdyż jego decyzje odnośnie do finansowania, w odróżnieniu od budżetu UE, formalnie nie wymagają jednomyślności. 

Atom wychodzi z cienia

Państwa projądrowe podejmują także kolejne kroki, aby Unia zaczęła modyfikować swoje regulacje w kierunku zrównującym pozycję atomu z OZE. Dla przykładu, w ostatnio uzgodnionej w trilogach reformie rynku energii, państwa pro-jądrowe utargowały, że przy korzystaniu ze wsparcia publicznego możliwe będą nie tylko dwustronne kontrakty różnicowe, ale też inne szyte na miarę rozwiązania prowadzące do takich samych skutków. Na tym zależało zwłaszcza Francji, która ma zamiar wprowadzić limity cen energii produkowanej z bloków jądrowych, powyżej których krajowy czempion EDF będzie musiał oddawać państwu część swoich przychodów. Zgodnie z porozumieniem na linii EDF-rząd, pierwszy poziom regulacji zostanie wprowadzony, gdy ceny elektrycznej przekroczą ok. 70 euro/MWh. Zgodnie z umową, 50% przychodów generowanych przez wytwórców z energii sprzedanej powyżej tej ceny zostanie przekazane odbiorcom końcowym. Możliwe będzie dalsze, zwiększone opodatkowanie dodatkowych przychodów EDF w wysokości aż 90%, jeśli ceny rynkowe przekroczą poziom 110 euro/MWh. Nowe limity mają zacząć działać już od 2026 r., kiedy to wyczerpią się dotychczasowe sufity cenowe obowiązujące w ramach wcześniej uzgodnionego z Brukselą mechanizmu ARENH. 

Dodatkowo, pomimo sprzeciwu Zielonych, w nowej reformie rynku energii UE uzgodniono, że bloki jądrowe będą mogły korzystać ze wsparcia w postaci umów PPA, czego nie chcieli przede wszystkim niemieccy negocjatorzy. Wcześniej podobna dyskusja dotyczyła zrównania statusu produkowanego wodoru z energii elektrycznej pochodzącej z atomu (tzw. różowego wodoru) z zielonym wodorem produkowanym z OZE w ramach negocjacji dyrektywy OZE.  

To nie koniec, i na dalszym etapie należy się spodziewać podobnych trendów w dążeniu grupy państw do wyciągnięcia atomu z kąta europejskiej polityki klimatycznej. Energetyka jądrowa nadal jest odpowiedzialna za ponad 20-procentowy udział w unijnym miksie energetycznym i będzie istotnym instrumentem umożliwiającym osiągnięcie celów Zielonego Ładu w perspektywie 2050 roku.

W tym duchu należy też postrzegać ostatnią deklarację projądrowych państw UE, której projekt był już komentowany w mediach brukselskich. Państwa nawołują w niej m.in. do zakończenia dyskryminacji tej zeroemisyjnej technologii i przyjęcia przez Brukselę konkretnych rozwiązań mających na celu uproszczenie i rozszerzenie dostępu atomu do funduszy unijnych, włącznie z nowymi technologiami będącymi obecnie na etapie rozwoju (np. SMR-y). 

Burny: Oto jak zmiana traktatów zmieni energetykę Europy. Nie przejdzie bez zgody Polski

 

– Energetyka jądrowa jest w tej chwili także na ewidentnej fali w Brukseli – pisze Maciej Burny z Enerxperience w BiznesAlert.pl. 

Rośnie sojusz jądrowy

Projądrowe państwa Unii Europejskiej (UE) coraz śmielej domagają się zrównania legislacyjnego i finansowego statusu atomu w porównaniu do odnawialnych źródeł energii. Grupa państw członkowskich planujących przedłużenie żywotności istniejących bloków jądrowych lub budowę nowych jednostek stale się powiększa. 

Według najnowszego komunikatu Komisji Europejskiej podsumowującego ocenę projektów Krajowych Planów na rzecz Energii i Klimatu dziewięć państw UE rozważa przedłużenie eksploatacji istniejącej floty jądrowej, a aż jedenaście planuje budowę nowych mocy. To jest grupa stanowiąca tzw. mniejszość blokującą, bez której nie sposób przeforsować żadnych nowych rozwiązań legislacyjnych niekorzystnych dla atomu. Do grona tych chcących rozwijać nowe moce jądrowe dołączyła ostatnio historycznie bardzo „zielona” w swojej polityce Szwecja, która właśnie podpisała umowę o współpracy w tym zakresie z rządem francuskim. 

Atom cieszy się coraz większym powodzeniem na świecie, czego przejawem była deklaracja dotycząca potrojenia mocy wytwórczych opartych na tej technologii do 2050 roku, zawarta podczas ostatniej konferencji klimatycznej COP28 i podpisana przez ponad 20 państw, w tym USA, Francję, Wielką Brytanię i Polskę. 

Energetyka jądrowa jest w tej chwili także na ewidentnej fali w Brukseli, co widać po ostatnich uzgodnieniach w Radzie UE, która kilka dni temu przyjęła swoje stanowisko do trilogów ws. Rozporządzenia Net-Zero Industry Act (dalej: „NZIA”). W stosunku do projektu ustawodawcy, ministrowie rozszerzyli listę technologii strategicznych, które mogą liczyć na szybsze procedury pozwoleniowe i ochronę europejskiego łańcucha dostaw, właśnie o energetykę jądrową – znalazły się na niej zarówno duże bloki, jak i mniejsze reaktory modułowe (tzw. SMR-y). Wcześniej analogiczne stanowisko przyjął Parlament Europejski. Nie obyło się jednak na tym tle bez kolejnego konfliktu na osi francusko-niemieckiej w Radzie, czego efektem jest jednoczesne zabezpieczenie w zapisach dla państw anty-jądrowych, zapewniające że włączenie atomu do listy technologii strategicznych nie zmienia faktycznej blokady środków unijnych – zarówno funduszy jak i instrumentów EBI – na jego rozwój w obecnej perspektywie finansowej. 

Walka o pieniądze rusza

Kolejnym elementem boju obozu pro-jądrowego o równe prawa w kontekście finansowania wszystkich technologii zeroemisyjnych ze środków UE była ostatnia walka o fotel nowej prezeski EBI. Konkurs wygrała Hiszpanka Nadia Calviño, która na ostatniej prostej wykazała większą od swojej konkurentki –  Margrethe Vestager, komisarz UE ds. konkurencji – otwartość na zwiększenie śladowego, jak do tej pory, finansowania przez bank energetyki jądrowej w Unii. Pozwoliło jej to uzyskać kluczowe poparcie Francji i innych państw pro-jądrowych. 

Pytanie na ile Francji i spółce uda się otworzyć sejf z europejskimi funduszami dla energetyki jądrowej pozostaje otwarte, bo musiałaby być na to zgoda Niemiec i innych państw od dawna przeciwnych atomowi jak Austria, Irlandia, czy Luksemburg, a na to się nie zanosi co najmniej do czasu obowiązywania obecnej perspektywy finansowej (tj. do 2027 r.), a prawdopodobnie i dłużej. Znacząco łatwiej może być ze środkami z EBI, gdyż jego decyzje odnośnie do finansowania, w odróżnieniu od budżetu UE, formalnie nie wymagają jednomyślności. 

Atom wychodzi z cienia

Państwa projądrowe podejmują także kolejne kroki, aby Unia zaczęła modyfikować swoje regulacje w kierunku zrównującym pozycję atomu z OZE. Dla przykładu, w ostatnio uzgodnionej w trilogach reformie rynku energii, państwa pro-jądrowe utargowały, że przy korzystaniu ze wsparcia publicznego możliwe będą nie tylko dwustronne kontrakty różnicowe, ale też inne szyte na miarę rozwiązania prowadzące do takich samych skutków. Na tym zależało zwłaszcza Francji, która ma zamiar wprowadzić limity cen energii produkowanej z bloków jądrowych, powyżej których krajowy czempion EDF będzie musiał oddawać państwu część swoich przychodów. Zgodnie z porozumieniem na linii EDF-rząd, pierwszy poziom regulacji zostanie wprowadzony, gdy ceny elektrycznej przekroczą ok. 70 euro/MWh. Zgodnie z umową, 50% przychodów generowanych przez wytwórców z energii sprzedanej powyżej tej ceny zostanie przekazane odbiorcom końcowym. Możliwe będzie dalsze, zwiększone opodatkowanie dodatkowych przychodów EDF w wysokości aż 90%, jeśli ceny rynkowe przekroczą poziom 110 euro/MWh. Nowe limity mają zacząć działać już od 2026 r., kiedy to wyczerpią się dotychczasowe sufity cenowe obowiązujące w ramach wcześniej uzgodnionego z Brukselą mechanizmu ARENH. 

Dodatkowo, pomimo sprzeciwu Zielonych, w nowej reformie rynku energii UE uzgodniono, że bloki jądrowe będą mogły korzystać ze wsparcia w postaci umów PPA, czego nie chcieli przede wszystkim niemieccy negocjatorzy. Wcześniej podobna dyskusja dotyczyła zrównania statusu produkowanego wodoru z energii elektrycznej pochodzącej z atomu (tzw. różowego wodoru) z zielonym wodorem produkowanym z OZE w ramach negocjacji dyrektywy OZE.  

To nie koniec, i na dalszym etapie należy się spodziewać podobnych trendów w dążeniu grupy państw do wyciągnięcia atomu z kąta europejskiej polityki klimatycznej. Energetyka jądrowa nadal jest odpowiedzialna za ponad 20-procentowy udział w unijnym miksie energetycznym i będzie istotnym instrumentem umożliwiającym osiągnięcie celów Zielonego Ładu w perspektywie 2050 roku.

W tym duchu należy też postrzegać ostatnią deklarację projądrowych państw UE, której projekt był już komentowany w mediach brukselskich. Państwa nawołują w niej m.in. do zakończenia dyskryminacji tej zeroemisyjnej technologii i przyjęcia przez Brukselę konkretnych rozwiązań mających na celu uproszczenie i rozszerzenie dostępu atomu do funduszy unijnych, włącznie z nowymi technologiami będącymi obecnie na etapie rozwoju (np. SMR-y). 

Burny: Oto jak zmiana traktatów zmieni energetykę Europy. Nie przejdzie bez zgody Polski

 

Najnowsze artykuły