Grzegorz Onichimowski z Instytutu Obywatelskiego komentuje program energetyczny Koalicji Obywatelskiej dla BiznesAlert.pl. – Być może rzeczywiście nie będzie możliwe dokonanie ostatniego kroku na drodze ku bezemisyjnej gospodarce bez atomu, ale zróbmy najpierw to, co możemy zrobić szybko i bez specjalnych kontrowersji społecznych: trzy miliony mikroinstalacji prosumenckich, więcej fotowoltaiki i liberalizacja ustawy odległościowej – postuluje.
BiznesAlert.pl: Jak stworzyć system prosumenta zbiorowego w Polsce?
Grzegorz Onichimowski: Przede wszystkim nie przeszkadzać. Dziś mieszkańcy domów wielorodzinnych zastanawiają się nad tym, jak zmniejszyć rachunki za elektryczność i ciepło i dlaczego ich znajomym mającym dom łatwo było się z tym uwinąć. Należy zatem otworzyć branży OZE możliwość oferowania instalacji odnawialnych i magazynów energii także dowolnym porozumieniom mieszkańców mającym możliwość ich użytkowania – na dachach, wiatach parkingowych, gdziekolwiek się da. Rozliczenie energii z takiej instalacji oczywiście byłoby analogiczne do tego, które prowadzą dotychczasowi prosumenci czyli uwzględniałoby energię netto produkowaną w instalacji i zużytą przez jej właścicieli – nie podlegałaby ona opłatom sieciowym. Uważamy natomiast, że forma i wysokość płatności ze energię wysyłaną przez prosumentów do sieci nie powinna być zapisana w ustawie lecz podlegać wycenie przez rynek. Jedna firm zaoferuje, być może, tzw. opust w wysokości 1:1, inna wyższy lub niższy, a jeszcze inna rozliczenie pieniężne. To się będzie zresztą zmieniać w zależności od proporcji ceny energii z fotowoltaiki do ceny średniej na rynku konkurencyjnym. Ale oprócz prosumentów zbiorowych chcieliśmy jeszcze zaproponować inną formę, tzw. wirtualnych, czyli tych, którzy używają energii w jednym miejscu, a produkują ją w zupełnie innym, w szczególności np. w większej instalacji w której kupią tytuł do części produkcji. To jest propozycja już nie tylko oszczędności na rachunku, ale możliwość zarobienia do kilkunastu tysięcy rocznie, bez podatku, na produkcji czystej energii, czyli swego rodzaju inwestycji, szczególnie atrakcyjnej w czasie, gdy lokaty bankowe oferują, de facto, ujemne oprocentowanie. Oczywiście dla tych, dla których taka inwestycja to za mało i chcieliby zainwestować więcej otwierać się będą, jestem przekonany, coraz szersze możliwości biznesowe w postaci różnorodnych funduszy. Mogą i powinny one inwestować w różne technologie OZE, także wiatr. Stąd nasz pomysł uchylenia absurdalnych barier rozwoju branży wiatrowej. Ale to już inna historia.
Co zrobić z energetyką państwową? Ktoś będzie musiał ustąpić pola?
O ile w sprawie prosumentów wypowiadałem się niejako w imieniu całej grupy ekspertów Instytutu Obywatelskiego to w kwestiach takich, jak przyszłość firm energetycznych nie mamy jeszcze wypracowanego stanowiska, więc proszę to, co teraz powiem przyjąć jako moje poglądy. Państwo jest regulatorem, dlatego uważam, że nie powinno konkurować z biznesem prywatnym na rynku. Sędzia nie może być jednocześnie zawodnikiem. W energetyce od lat było inaczej, generacja energii została niemal zmonopolizowana przez spółki Skarbu Panstwa. I jaki efekt to przyniosło? Żałosny. Natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z monopolem naturalnym państwo może i powinno inwestować. Cały nasz pomysł z energetyką obywatelską nie wypali, jeśli nie uczynimy jednym z głównych adresatów funduszu odbudowy sieci dystrybucyjnych. Trzeba odebrać energię wytworzoną przez prosumentów i inwestorów prywatnych, zarządzać systemem z coraz większym udziałem źródeł pogodowo zależnych. To trudne, ale nie niemożliwe. Byłbym zdecydowanym zwolennikiem kolejnego kroku w procesie tzw. unbundlingu, czyli za wydzieleniem z pionowo skonsolidowanych firm dystrybucji. Tak jak stworzenie PSE stworzyło neutralne pole konkurencji dla przyłączonych do sieci przesyłowych wytwórców, tak dziś tylko neutralne OSD pozwolą na powstawanie lokalnych rynków OZE i usług systemowych dla rozproszonych źródeł. Zanim jednak krajobraz energetyki zmieni się diametralnie dotychczasowe firmy z udziałem Skarbu Państwa muszą odzyskać miano podmiotów giełdowych z prawdziwego zdarzenia, które nie czekają na zadania z ministerstw, tylko same realizują swoje strategie dla dobra akcjonariuszy. Na pytanie, czy dadzą radę wykonać zwrot w tym kierunku stać się innowacyjne i realizować transformację klimatyczną nie ma dzisiaj łatwej odpowiedzi.
Jaki będzie wpływ tych pomysłów na miejsca pracy?
Pojawienie się prosumentów i całej branży OZE już zaowocowało powstaniem wielu innowacyjnych firm. Czołowi przedstawiciele prywatnego biznesu, ludzie z listy najbogatszych Polaków niemal wszyscy inwestują w działalność związaną z tą branżą. A przecież potrzeba nam będzie nie tylko instalatorów ale głównie programistów, specjalistów od efektywności energetycznej, od zarządzania energią, sieciami, elektromobilności itd., itd. Dostęp do taniej energii elektrycznej z własnej „elektrowni” spowoduje też wzrost zainteresowania bezemisyjnymi źródłami ciepła takimi jak pompy ciepła i efektywnymi energetycznie technologiami w budownictwie. I wreszcie energetyka obywatelska to także działalność klastrów, spółdzielni i wspólnot, razem inwestujących i osiągających korzyści z tych inwestycji. Zielony przemysł to nie jest bajka, to realia.
Jaki będzie wpływ na polski miks energetyczny?
Nie oszukujmy się, prosumenci nie rozwiążą wszystkich problemów polskiej energetyki i nie zapewnią naszemu przemysłowi taniej energii. Rządowa Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku skupia się na technologiach, które możemy mieć dostępne za ładnych parę lat takich jak wiatr na morzu i atom. Tymczasem pacjent – polska gospodarka potrzebuje świeżej krwi, czyli taniej i czystej energii już. Najszybciej możemy mieć nowe wiatraki na lądzie (w tym repowering, czyli wymiana starszych na nowe), większe farmy słoneczne i mniejsze źródła gazowe, które mogą być zarówno źródłem elastyczności systemu jak i zastąpić przestarzałe ciepłownie miejskie czy gminne. W naszej grupie dyskutujemy dużo o przyszłym miksie i roli poszczególnych technologii – głównie atomu. Być może rzeczywiście nie będzie możliwe dokonanie ostatniego kroku na drodze ku bezemisyjnej gospodarce bez atomu, ale zróbmy najpierw to, co możemy zrobić szybko i bez specjalnych kontrowersji społecznych – trzy miliony mikroinstalacji prosumenckich, większe instalacje PV i liberalizacja 10H może nam, w 8-9 lat dać 12 GW mocy w fotowoltaice i kolejne 11 w wietrze. Gra jest warta świeczki.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik
Onichimowski: Strategia energetyczna nie odpowiada na największe wyzwanie energetyki (ROZMOWA)