– Opłata na OZE jest pobierana w Niemczech od 2003 roku. Wtedy wynosiła ona dla gospodarstw domowych 0,41 centów za kWh. W 2021 roku będzie to już 6,5 centów za kWh – pisze Aleksandra Fedorska, współpracowniczka BiznesAlert.pl.
Minister ds. gospodarki Peter Altmaier (CDU) zaproponował zmianę systemową w zakresie finansowania wsparcia zielonej energii. Zdaniem ministra miliardowa opłata, którą płacą teraz prywatni odbiorcy energii elektrycznej, powinna zostać w perspektywie średnioterminowej całkowicie zniesiona. Ministerstwo pracuje obecnie nad nową propozycją finansowania rozwoju energii odnawialnej.
Portal technologiczny Heise.de podaje, że wypowiedzi ministra należy interpretować jako zakotwiczenie stałego wsparcia dla OZE w niemieckim systemie podatkowym. W swoim pierwotnym założeniu opłata na OZE miała spadać z roku na rok aż do zera, co miało oznaczać, że producenci OZE stopniowo zaczną wytwarzać energię po cenach rynkowych. Tak się jednak nie dzieje, a opłata na OZE stale się powiększa i musiała ona nawet zostać ograniczona do 6,5 ct/kWh przez ustawodawcę, gdyż zapotrzebowanie na wsparcie OZE ciągle wzrasta. Altmaier godzi się z faktem długoterminowego wsparcia OZE, ale szuka możliwości finansowania mogących odciążyć klientów prywatnych.
Zmiany ciężkości w finansowaniu OZE w Niemczech tak czy owak dotkną obywateli, czy to przez opłaty na rachunkach za prąd, czy to poprzez podatki. Niewątpliwie koszty te da się lepiej ukryć w gąszczu podatkowym, tak aby nie rzucały się w oczy przy każdym rocznym rozliczeniu za energię elektryczną.
– Dostawcy energii elektrycznej będą się jednak musieli liczyć z ciągłymi zmianami, ponieważ przy każdym zatwierdzaniu budżetu dyskusja na temat wydatków na OZE będzie się toczyć od nowa – pisze Gregor Honsel na łamach portalu Heise online.
Potencjalnie wsparcie OZE może być realizowane za pomocą podatków oraz, jak jest to już obecnie stosowane, poprzez dochody ze sprzedaży certyfikatów emisyjnych i podatku od dwutlenku węgla, który wprowadzono z początkiem 2021 roku. Podatek obowiązuje przedsiębiorców, którzy sprzedają paliwa kopalniane emitujące dwutlenek węgla i wynosi 25 euro za tonę wyemitowanego CO2. Do 2025 kwota ta wzrośnie do 55 euro.
Agora Energiewende, niemiecki think-tank, zajmujący się energetyką, obliczył, że podatek od dwutlenku węgla na poziomie 50 euro za tonę mógłby wygenerować dochody rzędu kilkunastu miliardów euro. Wtedy można by zlikwidować dużą część dzisiejszej opłaty na OZE. Przy obecnej stawce podatku od dwutlenku węgla już w nadchodzących dwóch latach można liczyć na 7–10 miliardów.
2020 rok był niekorzystny z punktu widzenia wsparcia OZE, jaką jest obecnie opłata znana w Niemczech pod nazwą „EEG-Umlage”. Klienci zapłacili w jej ramach 24,5 miliardów euro. Jednak z racji niskich cen prądu spowodowanych przez lockdown państwo musiało dopłacić producentom OZE łącznie 30,9 miliardów, co doprowadziło w deficytu rzędu 6,4 miliardów, który będzie musiał pokryć rząd federalny.
Zmiany systemowe zapowiadane przez Altmaiera mają wejść w życie sukcesywnie od 2022 roku i obejmować wsparcie dla instalacji, które rozpoczną produkcję prądu od tego momentu.
Największym beneficjentem planów ministra ds. gospodarki będą prywatni odbiorcy energii. W perspektywie średnioterminowej i całkowitej likwidacji EEG-Umlage koszty energii w niemieckich gospodarstwach domowych mogłyby spaść o 20–25 procent. Niemiecki tygodnik „Der Spiegel” obliczył, że dla przeciętnej rodziny z dwójką dzieci oznaczałoby to oszczędności rzędu 309 euro rocznie.