Gantner: Europejski Zielony Ład stał się pewnego rodzaju religią (ROZMOWA)

28 lutego 2024, 07:30 Chemia

– Europejski Zielony Ład stał się pewnego rodzaju religią. Czymś co z założenia jest politycznie poprawne i czego nie można krytykować. Przeciwnicy byli automatycznie klasyfikowani jako ci, którzy nie chcą chronić klimatu. Jest to jednak nieprawda, rolnicy i przetwórcy są za rozwiązaniami pro środowiskowymi, bo to od kondycji środowiska naturalnego zależy ich przyszłość – powiedział doktor Andrzej Gantner wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców, w rozmowie z BiznesAlert.pl

Protest rolników w Warszawie. Fot. Wojciech Jakóbik
Protest rolników w Warszawie. Fot. Wojciech Jakóbik

  • Problemem, często podkreślanym przez rolników, jest to, że Europejski Zielony Ład został stworzony na zasadzie średniej, procentowych zaleceniach dla całej Unii Europejskiej. UE nie jest jednak monolitem, w którym każda gospodarka żywnościowa jest podobna – wyjaśnił Andrzej Gantner.
  • Zarówno rolnicy, jak i przetwórcy, wskazywali, że i na poziomie unijnym i krajowym brakuje rzetelnych ocen skutków regulacji. Nie bada się wpływu, jaki dana regulacja będzie miała na tych, których obejmuje – zauważył wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.
  • Uważam, że wszystkie strony powinny usiąść razem do stołu i pochylić się nad analizami niezależnych instytutów w kontekście obecnej sytuacji gospodarczej, a nie tej z 2019 r. – powiedział rozmówca BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Zakładając, że Europejski Zielony Ład został wprowadzony bez żadnych zmian, jak wpłynąłby na polskie rolnictwo?

Andrzej Gantner: Europejski Zielony Ład wprowadza szereg wytycznych dotyczących rolnictwa: odłogowanie, redukcja użycia nawozów i środków ochrony roślin, obowiązkowe przeznaczenie 25 procent areału ziemi pod uprawy ekologiczne, zmienione po protestach na siedem procent. Analizy, przeprowadzane od dawna, których jednak nikt decyzyjny nie chciał słuchać, wykazują, że wprowadzenie przepisów w obecnej formie doprowadziłoby to do znacznego spadku produktywności ziem uprawnych w Unii Europejskiej. Problemem, często podkreślanym przez rolników, jest to, że Europejski Zielony Ład został stworzony na zasadzie średniej, procentowych zaleceniach dla całej Unii Europejskiej. UE nie jest jednak monolitem, w którym każda gospodarka żywnościowa jest podobna. Przykładowo w Polsce średnia wielkość gospodarstwa oscyluje w okolicach 11 hektarów, we Francji jest to 300 hektarów. Ta różnica wpływa na produktywność, koszty produkcji i jednostkowe oraz na potencjalne zyski.

Jaki ta różnica w gospodarkach ma realny wpływ?

Zastosowanie 50 procentowej redukcji środków ochrony roślin, na równi we wszystkich krajach, jest absurdalne. Są kraje, które zużywają ich trzykrotnie, np. Holandia, czy nawet czterokrotnie, więcej niż polscy rolnicy. Francja na przykład dwukrotnie więcej. Tym samym Holendrzy prawie nie odczują redukcji o 50 procent, a Polacy zostaną postawieni w sytuacji, w której możliwość użycia środków ochrony roślin będzie minimalna. Analogicznie wygląda sytuacja z odłogowaniem. Polska struktura gleb nie jest najlepsza, stąd każdy hektar ma znaczenie. Wdrożenie tej zmiany sprawiłoby, że około pół miliona hektarów przestałoby być uprawiane w Polsce. I tu pojawia się pytanie: dlaczego? Żywności na świecie potrzeba coraz więcej, w wielu miejscach na świecie występuje zjawisko głodu. Z drugiej strony odłogowanie spowoduje też realny spadek przychodu rolników z uprawy ziemi i wzrost kosztów.

Posłużmy się pewną analogią. Jeżeli komuś kto wykonuje zawód wymagający pisania, na przykład jest dziennikarzem, zapowiedziano by, że cztery procent klawiatury ma pozostać zakryte i nieużywane. Natomiast to, że przychody z pisania spadną nikogo już nie obchodzi. W takiej sytuacji wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu, bez zmian, postawiłaby rolników.

Ciągnik. Źródło: Wikmiedia Commons

Czy Europejski Zielony Ład jest dostosowany do obecnych realiów?

Strategia Europejskiego Zielonego Ładu to nie jest coś co powstało w ostatnim czasie. Zaczęła być tworzona około trzy-cztery lata przed 2019 rokiem. Jeżeli jakikolwiek rząd w Unii Europejskiej twierdzi, że nie miał na to wpływu lub nie był świadom proponowanyc zapisów, to mija się z prawdą. Powstała ona w ramach trójstronnego dialogu Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej, która składa się z rządów poszczególnych krajów. Strategia też powstała przy udziale komisarza do spraw rolnictwa, notabene Polaka, który wręcz chwalił się, że Zielony Ład został napisany w Warszawie i odzwierciedla oczekiwania ówcześnie rządzącej koalicji.

Zarówno rolnicy, jak i przetwórcy, wskazywali, że i na poziomie unijnym i krajowym brakuje rzetelnych ocen skutków regulacji. Nie bada się wpływu, jaki dana regulacja będzie miała na tych, których obejmuje. Jak wpłynie na sytuacje finansową gospodarstw rolnych czy przedsiębiorstw przetwórczych oraz czy dane wytyczne mogą zostać spełnione? Jest to grzech popełniany przez rządzących nie tylko przy Zielonym Ładzie, i uważam, że warto przeciwko takiemu podejściu protestować. Warto wskazywać, że tymi, których uwag powinno się słuchać w pierwszym rzędzie są ci, których dana strategia lub regulacja dotyczy. W tym przypadku rolników i przetwórców.

Europejski Zielony Ład stał się pewnego rodzaju religią. Czymś, co z założenia jest politycznie poprawne i czego nie można krytykować. Przeciwnicy byli automatycznie klasyfikowani jako ci którzy nie chcą chronić klimatu. Jest to jednak nieprawda, rolnicy i przetwórcy są za rozwiązaniami pro środowiskowymi, bo to od kondycji środowiska naturalnego zależy ich przyszłość i przyszłość bezpieczeństwa żywnościowego wszystkich krajów UE.

Skoro jest rozbieżność między potrzebami polskich rolników a obecnym kształtem Europejskiego Zielonego Ładu, jaki kompromis jest możliwy?

Moim zdaniem z niektórych rozwiązań trzeba się wycofać. Zresztą Komisja Europejska już zapowiedziała, że wycofa się z redukcji środków ochrony roślin. Na ten moment ma to zrobić czasowo, co nie do końca uspokaja rolników, ale tworzy okno do dialogu. Analogicznie ma okresowo zawiesić odłogowania. Uważam, że wszystkie strony powinny usiąść razem do stołu i pochylić się nad analizami niezależnych instytutów. Przeanalizować dane, w kontekście każdego kraju osobno i rozważyć skutki, jakie dane rozwiązania za sobą niosą. Następnie całkowicie przebudować strategię.

Pamiętajmy, że Europejski Zielony Ład powstawał w okolicy 2019 roku, warunki od tamtego czasu uległy zmianie. Obecnie jest znacznie wyższa inflacja, urosły koszty w tym funkcjonowania rolników oraz przetwórców, wzrosły ceny, a społeczeństwa unii zubożały.

Jeżeli miałbym streścić, dlaczego Europejski Zielony Ład w tej postaci nie może zostać wdrożonym, to powiedziałbym, że nas na to nie stać. I mówię tu o konsumentach, przetwórcach, rolnikach jak i całej gospodarki. W mojej ocenie korzyści środowiskowe nie zostały dobrze policzone oraz wyeksponowane. Nie zapewniono też odpowiednich narzędzi wspierających rolników i przetwórców, w tym mechanizmów ograniczających wzrost kosztów i cen żywności.

Jakie są oczekiwania protestujących w odniesieniu do wsparcia polskiego rządu?

Można podejść do tematu ekstremalnie i stwierdzić, że cały Europejski Zielony Ład należy wyrzucić do kosza. Nie będzie to jednak proste, gdyż nie dotyczy tylko rolnictwa. Wpływa też na takie sektory jak przetwórstwo, poprzez kwestię emisji gazów cieplarnianych, zużycia wody czy opakowań do żywności. Jest to bardzo ważny temat, omawiany na poziomie Parlamentu Europejskiego. Rozwiązania zaproponowane, w znacznej mierze przez omawianą strategię, często nie są wykonalne dla produkcji żywności. Zapisy w obecnej formie oznaczają, że będzie trzeba zrezygnować z części produktów żywnościowych ze względu na brak opakowań, albo zostaną wygenerowane olbrzymie straty w kwestii marnowanie żywności. Ewentualnie będzie trzeba wdrożyć rozwiązania, które są niebotycznie drogie, których kosztów nikt nie będzie chciał ponieść. Jeżeli traci przetwórstwo, to traci również rolnictwo.

Kolejnym problemem jest gospodarka obiegu zamkniętego, zwłaszcza w zakresie energetyki. Koszty energii na przestrzeni ostatnich lat wzrosły rzędu kilkuset procent. Powinno to zostać uwzględnione w strategiach. Osoby decyzyjne powinny się zastanowić czy wytyczane cele, na przykład w kwestii redukcji gazów cieplarnianych o 90 procent do 2040 roku, są wykonalne i jakim kosztem. Czy zabezpieczono odpowiednio wysokie fundusze na niezbędne zmiany dla rolników, przetwórców i całej unijnej gospodarki?

Moim zdaniem trzeba przeanalizować strategię punkt po punkcie, cel po celu, pod kątem obecnej sytuacji. Sprawdzić co jest możliwe, a co nie w gospodarce żywnościowej w kontekście nie tylko ekonomicznym, ale również bezpieczeństwa żywnościowego.

Zielony Ład nie powoduje protestów w branży meblarskiej czy RTV/AGD, powoduje za to głos sprzeciwu w sektorze żywnościowym, który moim zdaniem jest najważniejszy dla konsumentów w całej Unii Europejskiej. Jest pewnego rodzaju miękkim podbrzuszem, dotyczy ogromnej grupy społecznej. Nie dotyczy tylko firm, ale i milionów rolników podlegających pod te regulacje i prawie pół miliarda konsumentów. Z tego powodu zainteresowani powinni usiąść do stołu, rząd powinien otworzyć temat na nowo i wysłuchać rolników oraz przetwórców. Polskie władze, jeżeli chcą podejść do tematu nowocześnie i proaktywnie, powinien spojrzeć na Europejski Zielony Ład w kontekście całego łańcucha produkcji żywności. Od rolnika, przez przetwórcę, po handel i konsumenta.

Jeżeli miałbym uprościć całą kwestię do dwóch postulatów to bym powiedział: „zmniejszyć koszty transformacji i nie zmniejszać produktywności”.

Rozmawiał Marcin Karwowski

ISP: Mity o rolnictwie a Europejski Zielony Ład