Gazprom straszy kryzysem gazowym na Ukrainie który sam prowokuje

2 marca 2017, 08:45 Alert

– Utrzymuje się ryzyko dostaw przez Ukrainę do Europy. Sytuacja budzi niepokój – straszy prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Tymczasem ukraiński Naftogaz ostrzegł, że Gazprom niebezpiecznie obniżył ciśnienie dostaw przez Ukrainę, co zagraża stabilności przesyłu przez jej terytorium.

Kontrola gazociągów. fot. Gazprom
Kontrola gazociągów. fot. Gazprom

Naftogaz podaje, że ciśnienie w rurach spadło do 49,7 atmosfer. W celu utrzymania go Ukraińcy zużywają zapasy z magazynów. – One topnieją w oczach – ostrzega spółka. Znajduje się tam obecnie 8,3 mld m3. To o 17,4 procent czyli 1,76 mld m3 mniej, niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Tymczasem do zakończenia sezonu grzewczego, w którym notowane jest zwiększone zapotrzebowanie na gaz nad Dnieprem, zakończy się dopiero 31 marca.

Starania o niezależność

Ukraina zrezygnowała z zakupów gazu w Rosji w listopadzie 2015 roku i korzysta z rewersowych dostaw surowca z Unii Europejskiej, które są dofinansowane przez instytucje finansowe Zachodu. Kraj rozpoczął sezon grzewczy z 14,7 mld m3 gazu ziemnego w magazynach.

Umowa tranzytowa z Rosją wygasa w 2019 roku. Gazprom ostrzegał, że po jej zakończeniu rozważa porzucenie szlaku ukraińskiego w dostawach surowca do Europy. Prezes Miller przyznaje, że to rozważanie nie zakończyło się jeszcze rozstrzygnięciem.

Walka z Nord Stream 2

Mimo to rosyjska spółka idzie naprzód z projektem Nord Stream 2, który ma zwiększyć możliwość dostaw przez Morze Bałtyckie i Niemcy z obecnych 55 mld m3 (maksymalna przepustowość Nord Stream 1) do 110 mld m3 rocznie. Prezes ocenił, że przez Ukrainę w 2020 roku będzie płynąć około 10-15 mld m3 rocznie. Obecnie wolumen ten sięga 90 mld m3 na rok.

Dochody z tranzytu są istotnym elementem budżetu ukraińskiego. Realizacja Nord Stream 2 zagraża zatem stabilności ekonomicznej Ukrainy i z tego powodu projekt jest krytykowany przez Kijów na forum europejskim. Problemy w relacjach rosyjsko-ukraińskich stanowią argument zwolenników Nord Stream 2 za porzuceniem szlaku przez Ukrainę.

TASS/Wojciech Jakóbik