Lech: Katastrofalne błędy strategiczne Gazpromu

8 maja 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

Oto krótka lekcja pod tytułem – jak nie prowadzić interesów. Rosyjski przemysł gazowy a dokładniej Gazprom boryka się obecnie z problemami związanymi z utratą rynku europejskiego. Doprowadziło to do spadku produkcji do najniższego poziomu od czasów Związku Sowieckiego – pisze Mateusz Lech znany też jako Pan Zen w BiznesAlert.pl.

Kontrola gazociągów. fot. Gazprom
Kontrola gazociągów. fot. Gazprom

Gazprom traci Europę

Według źródeł (Kommersant) produkcja krajowa w pierwszym kwartale 2023 roku spadła o 10 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, wynosząc 180 miliardów metrów sześciennych, a w marcu produkcja spadła po raz kolejny o około 10%. Największy spadki dotknęły Gazprom, który od początku roku przestał ujawniać statystyki dotyczące produkcji i eksportu. Źródła bliskie Gazpromowi opisane w Moscow Times twierdzą, że sytuacja eksportowa firmy jest katastrofalna.

Dla odpowiedniej chronologii wiosną ubiegłego roku prezydent Władimir Putin zażądał zapłaty za gaz w rublach i polecił odciąć dostawy tym, którzy odmawiają. Następnie Rosja nałożyła sankcje na 31 europejskich firm, w tym na właściciela polskiego odcinka gazociągu Jamał-Europa, firmę EuRoPol GAZ. Zapewne pamiętacie tę nerwowość na rynkach gazu, oraz filmiki propagandowe z zamarzaniem Europejczyków. We wrześniu 2022 roku wybuchy unieruchomiły trzy z czterech gazociągów systemu Nord Stream i nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ceny na giełdach surowcowych zaczęły spadać. Element strachu i szantażu krajów UE był tak duży, że sytuacja była wykorzystywana do spekulacji, sztucznie podbijając panikę. Skończył się gazociąg, skończyła się możliwość lewarowania strachem. Panika ustąpiła zdrowemu rozsądkowi.

W wyniku tych wydarzeń Rosji pozostały tylko dwie trasy dostaw do Europy: GTS Ukrainy (ok. 40-42 mln m sześc. dziennie) oraz jedna nitka gazociągu Turkish Stream, którym gaz trafia na Węgry i do Serbii. W tej sytuacji rosyjska Komisja Energetyczna Rady Państwa przewiduje spadek eksportu rosyjskiego gazu w 2023 roku do 50 mld m sześc. wobec 100 mld w 2022 r. Jest to powrót do poziomu z końca lat 70. W 1980 r. ZSRR dostarczył za granicę 54,8 mld m sześc., a w 1985 r. już 69,4 mld m sześc. Mamy więc cofnięcie biznesu gazowego na  własne życzenie Putina o 43 lata.  W historii eksportu gazu Rosji po upadku ZSRR nigdy nie zdarzyło się, aby spadł on poniżej 110 miliardów metrów sześciennych.

Nowe rynki zbytu? Nic z tego. Dostawy do Chin nie są w stanie uratować sytuacji Gazpromu, ponieważ jedynym gazociągiem Siła Syberii w 2023 roku wyeksportowane zostaną 22 mld metrów sześciennych, a szacunki te podane przez Rosjan są oczywiście optymistyczne. W poprzednich latach możliwości przesyłowe tego gazociągu nie osiągały takich wartości.  Z kolei w drugim kierunku Rosja wyśle ​​do Europy i Turcji zaledwie 28 mld metrów sześc., czyli trzykrotnie mniej niż przed rokiem. Jeżeli ta wartość się potwierdzi, to będzie to najbardziej spektakularny efekt nieudanego szantażu Putina. Przypomnę tylko wartości sprzed pandemii, które według różnych źródeł wykazywały eksport od 150 do nawet 180 mld metrów sześciennych gazu na kierunek europejski. Ale to nie koniec.

Obecnie mamy do czynienia nie tylko z katastrofalną wręcz redukcją dostaw gazu do Europy przez Rosję. Dodatkowym ciosem jest też cena gazu na rynkach.  Obecnie w Europie utrzymują się na 4 maja na najniższych poziomach od 21 miesięcy w związku z wysokimi zapasami, dużymi dostawami LNG i ograniczonym popytem dzięki łagodnej i wietrznej pogodzie. Transformacja energetyczna w ostatnich latach w całej Europie zaczyna wyraźnie wpływać na ceny surowców na giełdzie.  Frontowe kontrakty terminowe na gaz w holenderskim hubie TTF spadły do 36,6 euro za megawatogodzinę. Cena gazu z „jutro” rozliczeniami na TTF  do 36,18 euro za megawatogodzinę. Obecnie średnie zapełnienie magazynów gazu w europie oscyluje w okolicach 60 procent  przy obecnej pojemności magazynów, Europa musi wpompować zaledwie 30,5 miliarda metrów sześciennych gazu, aby osiągnąć cel 90% do 1 listopada. Sytuacja wręcz dla Europy idealna.

Kolejne problemy Gazpromu na horyzoncie

Wszystkie te dane mówią o jednym, Gazprom ma poważne problemy. Jako że firma nie potrafi  znaleźć odbiorców na takie ilości gazu, potrzebne są cięcia w wydobyciu. Te z kolei też mają swoje limity.  Zamykanie pól gazowych dla Gazpromu byłoby katastrofą. Ponowne uruchomienie zamkniętego pola gazowego, jest złożonym procesem, który wymaga  wielu nowoczesnych technologii i zaangażowania specjalistów z różnych dziedzin, takich jak geolodzy, inżynierowie i pracownicy przemysłu naftowo-gazowego. Zgadnijcie kto ma odpowiednie know-how? Amerykanie, Kanadyjczycy, Japonia, kilka krajów Europy. A kto takich umiejętności i technologii nie posiada? Rosjanie. Oczywiście, stojąc przed wyborem zamknięcia pola, lub palenia gazu bezpośrednio w miejscu wydobycia wybiorą to drugie, generując sobie miliardowe straty.

Ale to wciąż nie wszystko. Kolejne problemy zbliżają się nieuchronnie. Na początku tego roku, ukazały się dane mówiące o tym, że do 2040 niemal 30% złóż ulokowanych na Syberii zachodniej ulegnie wyczerpaniu. Bez odpowiednich nakładów finansowych i odpowiedniej technologii uruchomienie nowych źródeł jest absolutnie niemożliwe. I tu wracamy do spektakularnej wtopy, jaką była próba szantażu Europy przez Gazprom. Sankcje na technologię, oraz odwrócenie się plecami do najlepszych klientów, jakimi są Europejczycy. Brak technicznych możliwości dostarczania gazu do krajów Azji i minimalny wręcz udział technologii LNG w swoim portfolio. Wydrukować, oprawić w ramkę i czytać regularnie. Oto przepis jak NIE prowadzić interesów. Powinno się ten przypadek omawiać na studiach biznesowych przez najbliższe dziesięciolecia.

Lech: Rosja zarabia coraz mniej na ropie i gazie przez sankcje