Glachant: Nie można zaufać dostawom gazu i wodoru z Rosji (ROZMOWA)

10 czerwca 2021, 07:30 Energetyka

Gdyby Rosja nie była Rosją ufałbym zapowiedziom jej władz i poparłbym porozumienie o dostawach wodoru. Musimy jednak pamiętać o Czeczenii, Gruzji, Krymie i Donbasie oraz wielu innych problemach. To nie jest tak, że nie chcę takiego porozumienia, ale nie można na ślepo ufać – powiedział Jean-Michel Glachant, szef Florenckiej Szkoły Regulacji.

Jean-Michel Glachant. Grafika: Gabriela Cydejko
Jean-Michel Glachant. Grafika: Gabriela Cydejko

BiznesAlert.pl. Czy jest uzasadnienie biznesowe inwestycji w wodór pochodzenia kopalnego w Unii Europejskiej?

Jean-Michel Glachant: Nowe inwestycje tego typu sobie nie będą radzić, bo Unia Europejska nie uzna wodoru pochodzenia kopalnego za przyjazny klimatowi. Rynek zielonego wodoru ruszy w tej dekadzie. Ludzie będą go produkować i sprzedawać w okolicy. Nie ma zatem przestrzeni na nowe inwestycje w wodór ze źródeł kopalnych.

Niektóre kraje przekonują, że niebieski wodór z gazu ziemnego jest potrzebny ze względu na rosnące zapotrzebowanie w Europie.

Można byłoby użyć infrastruktury w Polsce i Ukrainie do pozyskiwania wodoru niebieskiego, ale musiałaby ona spełniać standardy środowiskowe Unii Europejskiej. Jeśli uda się to zrobić, to będzie w porządku. Od lat 2030-35 zostaną one podniesione i niebieski wodór zostanie zmarginalizowany. Bloomberg przedstawił raport w którym przekonuje, że zielony wodór będzie konkurencyjny w 2030 roku. To ryzyko inwestycyjne dla niebieskiego wodoru. Ukraina to inny przypadek. Chce wykorzystać wodór do mobilności przy zachowaniu własnych standardów. Eksport do Unii Europejskiej musiałby jednak być zgodny ze standardami unijnymi.

Polska chce użyć gazu ziemnego jako paliwa przejściowego. Polska strategia wodorowa utrzymuje neutralność klimatyczną i wykorzystanie wszystkich rodzajów wodoru. Czy grozi powstaniem masy aktywów osieroconych?

To nieuchronne. Z drugiej strony to nie zbrodnia. Wszystkie kraje podążają ścieżką innowacji i nie wiadomo dokąd je zaprowadzi. Rządy mogą popełniać błędy inwestując w branże, które sobie nie poradzą. Polska potrzebuje pogodzenia wsparcia transformacji na rzecz odejścia od węgla, ale Niemcy odejdą od niego szybciej i presja wzrośnie w latach trzydziestych. Dodatkowa presja to rosnące ceny uprawnień do emisji CO2. Ciśnienie będzie zatem coraz bardziej rosło.

Czy uważa Pan, że jest miejsce na kompromis w sprawie okresu przejściowego?

Są dwa filary regulacji w tym zakresie. To krajowe plany na rzecz energii i klimatu do zaakceptowania przez Komisję Europejską oraz standardy zrównoważonych inwestycji oraz zielonego finansowania. Inwestorzy będą wspierać inwestycje z nimi zgodne. Komisja Europejska przygotowuje zasady zielonego finansowania, które nie będą ustalane z poziomu krajowego. Pomiędzy tymi ekstremami znajdują się Krajowe Plany Odbudowy. To miliardy euro na odbudowę i przyciągnięcie innowacyjnych inwestycji w energetyce. Polska ma silną gospodarkę, chwaloną siłę roboczą uznawaną wszędzie na świecie. Z tego powodu polski plan odbudowy może być sposobem na przestawienie gospodarki na nowy kurs.

Jeśli będziemy promować tylko zielony wodór, będziemy go mieli za mało w Unii Europejskiej.

Według wyliczeń Komisji Europejskiej oraz naszej szkoły będzie możliwa produkcja 80 mln ton wodoru w Europie. Niemcy wyprodukują jedynie 10-15 procent swego zapotrzebowania. Skąd zatem importować wodór? Ukraina to opcja mile widziana. Jest jeszcze Afryka Północna i projekt 40 GW elektrolizerów do 2038 roku za 10 mld euro. Są również projekty na Bliskim Wschodzie, w Australii i Chile. To ostatnie chce eksportować amoniak w celu obniżenia kosztów. Tylko garstka specjalistów rozumie co z tego jest prawdą, a co polityką wizerunkową. Jest tak wiele innowacji, że trudno ocenić, która z technologii odniesie sukces.

Jest także opcja importu wodoru z Rosji. Czy z tego względu należy wprowadzić regulacje o bezpieczeństwie dostaw tego paliwa?

Gdyby Rosja nie była Rosją ufałbym zapowiedziom jej władz i poparłbym porozumienie o dostawach wodoru. Musimy jednak pamiętać o Czeczenii, Gruzji, Krymie i Donbasie oraz wielu innych problemach. To nie jest tak, że nie chcę takiego porozumienia, ale nie można na ślepo ufać. Przed osiągnięciem jakiegokolwiek układu należy zarysować czerwone linie: żadnej polityki, żadnej emisji metanu. Nie powinniśmy kupować gazu z Rosji ponieważ on szkodzi klimatowi ze względu na katastrofalne emisje metanu mierzone przez satelity. Rosja przekonuje, że zajmie się tymi emisjami, jeśli Unia Europejska zgodzi się na to czy na tamto. To jest nie do zaakceptowania. Dane pokazują, że Rosja nie przejmuje się globalnym ociepleniem. Podobne informacje spływają z Sinciangu w Chinach, gdzie znajduje się największa produkcja materiałów do paneli fotowoltaicznych na świecie. W nadchodzących latach równowaga społeczna i środowiskowa będą coraz bardziej popularnym podejściem na Zachodzie, bo prezydent Joe Biden oraz Niemcy będą chciały się dostosować do tej polityki.

Co w takim razie z Nord Stream 2?

To złe rozwiązanie nie tylko dla Ukrainy, ale całej Europy. Jak można pozwolić na realizację tego projektu pomimo faktu, że narusza interesy naszych bliskich partnerów. Niemcy będą musiały odpowiedzieć na to pytanie, a niemieccy Zieloni tylko zwiększają na to szanse.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Niemcy nie chcą sankcji wobec Nord Stream 2. Rosjanie liczą na Nord Stream 3 na wodór