Po chwilowej uldze na giełdach europejskich cena gazu może znowu wzrosnąć przez to, że Rosjanie ograniczają podaż gazu w Europie za pośrednictwem szlaków przez Polskę i Ukrainę, przez co są oskarżani o celowe działanie polityczne.
Rosyjski Gazprom ograniczył dostawy gazu przez Ukrainę do około 50 mln m sześc. gazu na dobę. To poziom najniższy od stycznia 2020 roku. Operator gazociągów przesyłowych GTSOUA ostrzega, że to znacznie mniej od 109,6 mln m sześc. dziennie składających się średnio na 40 mld wymagane rocznie w kontrakcie z Ukrainą.
– Gazprom nie informuje o powodzie obniżki dostaw – podaje GTSOUA. Nie odpowiedział także na pytanie Reutersa o przyczyny takiej decyzji. Warto przypomnieć, że Gazprom ogranicza także rezerwację przepustowości Gazociągu Jamalskiego na granicy Polski i Niemiec w punkcie Mallnow. Nie wykorzystuje tamtejszych mocy przesyłowych w aukcjach dziennych już od dwóch tygodni według danych operatora GASCADE.
Rosjanie utrzymują, że realizują wszystkie zobowiązania kontraktowe, ale mimo to nie reagują zwiększeniem podaży w odpowiedzi na rekordowe ceny gazu w Europie. Są przez to posądzani o celowe ograniczanie dostaw w celu wymuszenia rozpoczęcia pracy spornego gazociągu Nord Stream 2 lub podpisywania kontraktów długoterminowych.
Przykładem może być grecka DEPA, która podpisała umowę na dostawy od 2022 do 2026 roku na warunkach zakładających „bardzo konkurencyjne ceny” w porównaniu do obecnych rekordów na giełdzie europejskiej. Długofalowo mogą się jednak okazać mniej konkurencyjne do typowych cen na giełdach, które są zwykle niższe od tych oferowanych przez Rosjan.
Ceny gazu spadły przed Nowym Rokiem z około 180 euro za MWh 21 grudnia do 70 euro 31 grudnia. Od tego czasu systematycznie rosną i wynoszą już 94 euro za MWh w dniu czwartego stycznia 2022 roku. Ceny giełdowe mają przełożenie na oferty na rynku. Skończyły się kilkusetprocentowymi podwyżkami poza taryfą w Polsce i średnio 54-procentową podwyżką taryfy na 2022 rok przez Urząd Regulacji Energetyki.
Reuters/Wojciech Jakóbik