icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Instytut Sobieskiego: Czas otworzyć rynek gospodarki odpadami w Polsce

– Osiągnięcie założonych poziomów recyklingu do 2020 r., ze względu na sposób zorganizowania systemu gospodarowania odpadami jest mało prawdopodobne. Co więcej gminy nie do końca mają władzę nad tym, co dzieje się z odpadami zebranymi na ich terenie. Rynek odpadów w Polsce jest mocno regulowany, a nawet koncesjonowany. Nie ma jednak ku temu żadnej potrzeby. Nie widzimy, przeszkód by ten rynek otworzyć – powiedział Tomasz Styś, analityk Instytut Sobieskiego, współautor analizy „Krajowy Plan Gospodarki Odpadami 2030 Rynek gospodarowania odpadami komunalnymi w Polsce. Perspektywa 2030″, która została wczoraj zaprezentowana podczas konferencji prasowej.

Tomasz Styś rozpoczynając prezentacje raportu podkreślił, że rynek odpadów w Polsce wart jest 1,7 mld zł. System, który został wprowadzony klika lat temu miał uszczelnić odpady będące w systemie. – Efekt jest jednak odwrotny od zamierzonego. Odpadów w systemie jest mniej – mówi Styś.

Zdaniem autorów raportu, problemem w Polsce jest wykorzystywanie spalarni odpadów komunalnych.- Generalnie to dobry pomysł. Spalarnie był jednak w Polsce budowane, kiedy przewidywano, że w Polsce będzie od 14-15 mln ton odpadów rocznie. Obecnie mamy ich w systemie tylko 10 mln ton. Tymczasem kolejne spalarnie śmieci są projektowane. Jak wyliczał Tomasz Styś, obecnie w toku przygotowywania wojewódzkich planów zagospodarowania odpadów przewidywane jest powstanie 74 obiektów. – Może to spowodować, że ok 5 mln ton sieci zabraknie w systemie roku 2020 – alarmował współautor raportu.

– Nasuwa się więc wniosek, że na podstawie podstawowego instrumentu jak jest selektywna zbiórka odpadów spełnić unijnych wymogów roku 2020 roku, to musimy wykorzystać inny instrument, jakim jest podniesienie efektywności przetwarzania w instalacjach – kontynuuje dalej Styś.

Barierami rozwoju rynku zdaniem Tomasza Stysia jest brak regulacji prawnych uniemożliwiających samorządom obniżanie koszów funkcjonowania. To jest związane m.in. z kwestią posiadania odpadów. Należy wiec pomóc samorządom przy wprowadzaniu optymalizacji kosztów.

Styś proponuje także zmiany w znowelizowanej ustawie, która weszła w życie w zeszłym roku. Chodzi przede wszystkim o artykułu 38 a. W konsekwencji jego obowiązywania, jak zaznacza Styś, nastąpi konsolidacja rynku przetwarzania. Analityk Instytutu Sobieskiego postuluje także wprowadzenie do ustawy o odpadach definicji o dostarczeniu odpadów. – Naszym zdaniem aby usprawnić sytuacje należy zmniejszyć regulacje i dać szanse rynkowi i konkurencji w sektorze odpadów – mówi Tomasz Styś.

Wśród rekomendacji Instytutu Sobieskiego znalazło się wprowadzenie zakazu rozliczania ryczałtowego. Jak zaznacza Styś, Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził niedawno, że ten zapis jest niekonstytucyjny. Instytut proponuje także, aby gminach powyżej 10 tys. mieszkańców obligatoryjnie wprowadzić podział na sektory, a nie jak jest obecnie fakultatywnej. To może zwiększyć konkurencje na rynku. Styś postulował także obligatoryjne rozdzielenie zamówień na przetwarzanie, odbiór i dostarczanie odpadów.

Biorąca udział w dyskusji, Julia Patorska specjalizująca się w systemie gospodarki odpadami opakowań, podkreśliła, że ustawa o odpadach z 2013 r. była swego rozdziału rewolucją. – Zmienił się rynek zagospodarowania odpadów. Uporządkowała ona wiele elementów, jednak nie jest rozwiązaniem docelowym i należy wprowadzić dalsze zmiany. Mamy też uwarunkowania zewnętrzne w postaci zmiany technologii i zmiany możliwości oraz kwestie prawne w UE – zaznaczyła Patorska. Ekspertka podkreśliła także, że brakuje obecnie danych o systemie. – Trzeba stworzyć sposób raportowania i analizy. Bez tego skuteczny nadzór jest niemożliwy.

W dalszym ciągu dyskusji głos zabrała Hanna Marliere, specjalistka do spraw systemu przetwarzania odpadów. – Z dużym przekonaniem twierdzę, że obecnie w Polsce nie ma systemu gospodarowania odpadami, są jedynie jej elementy. Brakuje jednak głównych elementów. Brakuje mechanizmu kontroli. System ten tworzy się w bólach – mówi Marliere.

Podkreśliła ona także, że w Polsce nie ma jednoznacznej interpretacji przepisów prawa, co widać na przykładzie różnych interpretacji podejmowanych przez województwa. – Dokument jakim jest Krajowy Plan Zagospodarowania Odpadów powinien w jasny sposób wyjaśniać zakres stosowanej terminologii dostosowując je jednocześnie to znaczeń odpowiadającym w innych krajach UE. To będzie miało wpływ na instalacje. Wybudowane instalacje MBP czy spalarnie są do zmieszanych odpadów komunalnych, których nie ma. KPGO powinno także odnieść się do hierarchii zarządzania odpadami, aby pokazać jasne cele ilościowe związane z ograniczaniem wytwarzania odpadów i przygotowania do ponownego użycia. Osiągnięte cele określone według naszych wybranych wskaźników pokażą jak bardzo odpadów jest mniej w systemie ponieważ nie będą one powstawać albo będą powracać zgodnie z zasadami gospodarki zamkniętej.

Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, oraz konsultant raportu, w swojej wypowiedzi skupił się głównie na kwestiach energetycznych i potencjale jaki drzemie w odpadach. – W czasie prac dostrzegliśmy synergię między energetyką a sektorem odpadów. Unijna dyrektywa z 2009 dot. odnawialnych źródeł energii, pozwala na rozwój miksu energetycznego w oparciu o odnawialne technologie. Rozwijają się technologie te, które są najtańsze, a więc głównie współspalanie, biomasa oraz wiatr. Tymczasem w konsekwencji ustawy odległościowej, może ona de facto zablokować rozwój rynku w perspektywie najbliższych kilku lat. Na bazie artykułu 159 ustawy o odpadach, od śmieci które są spalane w spalarniach należą się zielone certyfikaty. To jest więc ostatnia rzecz, którą powinniśmy robić, jeśli chcemy wykorzystać ich potencjał. W odpadach komunalnych ok. 35-40 proc. to frakcja ulegająca biodegradacji .Gdyby tę frakcje wydobyć, to mogłaby ona stanowić paliwo, a przy zmianach ustawy o OZE mogłaby dostać zielone certyfikaty – mówi Marcin Roszkowski. W jego opinii zamiast 0,42 proc. udziału śmieci w miksie OZE moglibyśmy mieć kilkaset procent więcej, wykorzystując synergię. Ograniczając jednocześnie import biomasy. Ekspert zaznacza, także że rozwój nowych technologii w zakresie gospodarowania odpadami blokuje artykuł 38 a ustawy o odpadach, który powoduje, że żadna nowa instalacja nie może zostać regionalną instalacją do przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK).

Na początku kwietnia do konsultacji społecznych skierowano przygotowany przez Ministerstwo Środowiska projekt Krajowego Planu Gospodarki Odpadami. Zgodnie z założeniami projektu uchwały Rady Ministrów dot. KPGO, ma on dotyczyć przede wszystkim pełnego zakresu zadań koniecznych do zapewnienia zintegrowanej gospodarki odpadami w kraju w sposób zapewniający ochronę środowiska, uwzględniając obecne i przyszłe możliwości i uwarunkowania ekonomiczne oraz poziom technologiczny istniejącej infrastruktury.

– Osiągnięcie założonych poziomów recyklingu do 2020 r., ze względu na sposób zorganizowania systemu gospodarowania odpadami jest mało prawdopodobne. Co więcej gminy nie do końca mają władzę nad tym, co dzieje się z odpadami zebranymi na ich terenie. Rynek odpadów w Polsce jest mocno regulowany, a nawet koncesjonowany. Nie ma jednak ku temu żadnej potrzeby. Nie widzimy, przeszkód by ten rynek otworzyć – powiedział Tomasz Styś, analityk Instytut Sobieskiego, współautor analizy „Krajowy Plan Gospodarki Odpadami 2030 Rynek gospodarowania odpadami komunalnymi w Polsce. Perspektywa 2030″, która została wczoraj zaprezentowana podczas konferencji prasowej.

Tomasz Styś rozpoczynając prezentacje raportu podkreślił, że rynek odpadów w Polsce wart jest 1,7 mld zł. System, który został wprowadzony klika lat temu miał uszczelnić odpady będące w systemie. – Efekt jest jednak odwrotny od zamierzonego. Odpadów w systemie jest mniej – mówi Styś.

Zdaniem autorów raportu, problemem w Polsce jest wykorzystywanie spalarni odpadów komunalnych.- Generalnie to dobry pomysł. Spalarnie był jednak w Polsce budowane, kiedy przewidywano, że w Polsce będzie od 14-15 mln ton odpadów rocznie. Obecnie mamy ich w systemie tylko 10 mln ton. Tymczasem kolejne spalarnie śmieci są projektowane. Jak wyliczał Tomasz Styś, obecnie w toku przygotowywania wojewódzkich planów zagospodarowania odpadów przewidywane jest powstanie 74 obiektów. – Może to spowodować, że ok 5 mln ton sieci zabraknie w systemie roku 2020 – alarmował współautor raportu.

– Nasuwa się więc wniosek, że na podstawie podstawowego instrumentu jak jest selektywna zbiórka odpadów spełnić unijnych wymogów roku 2020 roku, to musimy wykorzystać inny instrument, jakim jest podniesienie efektywności przetwarzania w instalacjach – kontynuuje dalej Styś.

Barierami rozwoju rynku zdaniem Tomasza Stysia jest brak regulacji prawnych uniemożliwiających samorządom obniżanie koszów funkcjonowania. To jest związane m.in. z kwestią posiadania odpadów. Należy wiec pomóc samorządom przy wprowadzaniu optymalizacji kosztów.

Styś proponuje także zmiany w znowelizowanej ustawie, która weszła w życie w zeszłym roku. Chodzi przede wszystkim o artykułu 38 a. W konsekwencji jego obowiązywania, jak zaznacza Styś, nastąpi konsolidacja rynku przetwarzania. Analityk Instytutu Sobieskiego postuluje także wprowadzenie do ustawy o odpadach definicji o dostarczeniu odpadów. – Naszym zdaniem aby usprawnić sytuacje należy zmniejszyć regulacje i dać szanse rynkowi i konkurencji w sektorze odpadów – mówi Tomasz Styś.

Wśród rekomendacji Instytutu Sobieskiego znalazło się wprowadzenie zakazu rozliczania ryczałtowego. Jak zaznacza Styś, Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził niedawno, że ten zapis jest niekonstytucyjny. Instytut proponuje także, aby gminach powyżej 10 tys. mieszkańców obligatoryjnie wprowadzić podział na sektory, a nie jak jest obecnie fakultatywnej. To może zwiększyć konkurencje na rynku. Styś postulował także obligatoryjne rozdzielenie zamówień na przetwarzanie, odbiór i dostarczanie odpadów.

Biorąca udział w dyskusji, Julia Patorska specjalizująca się w systemie gospodarki odpadami opakowań, podkreśliła, że ustawa o odpadach z 2013 r. była swego rozdziału rewolucją. – Zmienił się rynek zagospodarowania odpadów. Uporządkowała ona wiele elementów, jednak nie jest rozwiązaniem docelowym i należy wprowadzić dalsze zmiany. Mamy też uwarunkowania zewnętrzne w postaci zmiany technologii i zmiany możliwości oraz kwestie prawne w UE – zaznaczyła Patorska. Ekspertka podkreśliła także, że brakuje obecnie danych o systemie. – Trzeba stworzyć sposób raportowania i analizy. Bez tego skuteczny nadzór jest niemożliwy.

W dalszym ciągu dyskusji głos zabrała Hanna Marliere, specjalistka do spraw systemu przetwarzania odpadów. – Z dużym przekonaniem twierdzę, że obecnie w Polsce nie ma systemu gospodarowania odpadami, są jedynie jej elementy. Brakuje jednak głównych elementów. Brakuje mechanizmu kontroli. System ten tworzy się w bólach – mówi Marliere.

Podkreśliła ona także, że w Polsce nie ma jednoznacznej interpretacji przepisów prawa, co widać na przykładzie różnych interpretacji podejmowanych przez województwa. – Dokument jakim jest Krajowy Plan Zagospodarowania Odpadów powinien w jasny sposób wyjaśniać zakres stosowanej terminologii dostosowując je jednocześnie to znaczeń odpowiadającym w innych krajach UE. To będzie miało wpływ na instalacje. Wybudowane instalacje MBP czy spalarnie są do zmieszanych odpadów komunalnych, których nie ma. KPGO powinno także odnieść się do hierarchii zarządzania odpadami, aby pokazać jasne cele ilościowe związane z ograniczaniem wytwarzania odpadów i przygotowania do ponownego użycia. Osiągnięte cele określone według naszych wybranych wskaźników pokażą jak bardzo odpadów jest mniej w systemie ponieważ nie będą one powstawać albo będą powracać zgodnie z zasadami gospodarki zamkniętej.

Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, oraz konsultant raportu, w swojej wypowiedzi skupił się głównie na kwestiach energetycznych i potencjale jaki drzemie w odpadach. – W czasie prac dostrzegliśmy synergię między energetyką a sektorem odpadów. Unijna dyrektywa z 2009 dot. odnawialnych źródeł energii, pozwala na rozwój miksu energetycznego w oparciu o odnawialne technologie. Rozwijają się technologie te, które są najtańsze, a więc głównie współspalanie, biomasa oraz wiatr. Tymczasem w konsekwencji ustawy odległościowej, może ona de facto zablokować rozwój rynku w perspektywie najbliższych kilku lat. Na bazie artykułu 159 ustawy o odpadach, od śmieci które są spalane w spalarniach należą się zielone certyfikaty. To jest więc ostatnia rzecz, którą powinniśmy robić, jeśli chcemy wykorzystać ich potencjał. W odpadach komunalnych ok. 35-40 proc. to frakcja ulegająca biodegradacji .Gdyby tę frakcje wydobyć, to mogłaby ona stanowić paliwo, a przy zmianach ustawy o OZE mogłaby dostać zielone certyfikaty – mówi Marcin Roszkowski. W jego opinii zamiast 0,42 proc. udziału śmieci w miksie OZE moglibyśmy mieć kilkaset procent więcej, wykorzystując synergię. Ograniczając jednocześnie import biomasy. Ekspert zaznacza, także że rozwój nowych technologii w zakresie gospodarowania odpadami blokuje artykuł 38 a ustawy o odpadach, który powoduje, że żadna nowa instalacja nie może zostać regionalną instalacją do przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK).

Na początku kwietnia do konsultacji społecznych skierowano przygotowany przez Ministerstwo Środowiska projekt Krajowego Planu Gospodarki Odpadami. Zgodnie z założeniami projektu uchwały Rady Ministrów dot. KPGO, ma on dotyczyć przede wszystkim pełnego zakresu zadań koniecznych do zapewnienia zintegrowanej gospodarki odpadami w kraju w sposób zapewniający ochronę środowiska, uwzględniając obecne i przyszłe możliwości i uwarunkowania ekonomiczne oraz poziom technologiczny istniejącej infrastruktury.

Najnowsze artykuły