Instytut Kościuszki ostrzega, że pandemia koronawirusa wzmacnia rozprzestrzenianie się cyberzagrożeń. Kluczem do obrony jest higiena użytkowników pracujących zdalnie, ale nie tylko.
– Pandemia sprzyja zagrożeniom dla cyfrowych sieci, systemów, urządzeń, aplikacji. Świat kontynuuje działalność biznesową i towarzyską z wykorzystaniem domowych zasobów informatycznych. Praca zdalna oznacza w większości przypadków funkcjonowanie poza architekturą cyberbezpieczeństwa stworzoną w miejscach pracy. Korzystamy z własnych urządzeń i telefonów, z domowego wifi. Z tego powodu jesteśmy bardziej podatni na cyberatak i cyberprzestępcy lub cyberszpiedzy mogą to wykorzystać do kradzieży danych, tożsamości czy pieniędzy. Ich aktywność rośnie równomiernie wraz ze wzrostem naszej aktywności w sieci – wylicza Izabela Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki i szefowa CYBERSEC.
– Zdaniem firmy SecDev, widoczna jest bezpośrednia korelacja między ilością zachorowań w danym kraju a wzrostem zagrożeń w cyberprzestrzeni i ataków cyfrowych – podkreśla Izabela Albrycht. Zgodnie z analizą Rafała Rohozinskiego, założyciela firmy SecDev i członka zespołu programowego CYBERSEC, cyberprzestępcy atakują bezpośrednio na froncie walki z koronawirusem. Widzimy, że nastąpił znaczny wzrost liczby złośliwych ataków zawierających oprogramowanie ransomware na obiekty medyczne. Cyberprzestępcy zalewają nimi szpitale, laboratoria medyczne, zakłady testowania szczepionek i dostawców usług krytycznych wyłudzając informacje i zmuszając niektórych do zamknięcia.
– Drugie zagrożenie to dezinformacja w sieci, a także promocja propagandy. Powstają fake newsy o wirusie, a także trwa walka na narracje. Widać ją w dyskusji między USA i Chinami o tym, gdzie znajdowało się faktyczne źródło wirusa. Chińczycy odbijają piłeczkę do Amerykanów. Powstaje mgła informacyjna, wpływając niekorzystnie na współpracę międzynarodową – ocenia prezes Albrycht. – To napięcie widać w mediach społecznościowych, i to nie pomaga nam skupić się na kooperacji, na śledzeniu postępów w pracach nad szczepionką lub lekami do walki z objawami COVID19. Realne zmiany w gospodarce i rozrywanie łańcuchów dostaw mogą przełożyć się na dalszą eskalację napięć geopolitycznych, dla których dodatkowym paliwem są opisane narracje.
Instytut Kościuszki proponuje powrót do podstaw. – Od wielu lat znane są podstawowe zasady cyberbezpieczeństwa i higieny w sieci. Wynikają często z tego, że człowiek jest najsłabszym ogniwem systemu. Obecnie ludzie funkcjonują poza architekturą bezpieczeństwa instytucji zatrudnienia. Część z nas z dużym prawdopodobieństwem używa nieodpowiednio zabezpiecznonego sprzętu, z nieaktualnym systemem operacyjnym, podłącza się do publicznych wifi, źle przechowuje hasła dostępu. Higiena użytkowników jest zatem podstawą do odnalezienia się w nowych okolicznościach i działaniem, które może zabezpieczyć nas przed namnażaniem się wirusa cyberzagrożeń – ocenia rozmówczyni BiznesAlert.pl. Apeluje także o koordynację międzynarodową działań na rzecz cyberbezpieczeństwa, także ze względu na wzrost zapotrzebowania na przesył danych w wyniku pandemii koronawirusa. – Dostawcy internatu i firmy telekomunikacyjne mogą być narażone na krytyczne przeciążenia, które mogłoby doprowadzić do zaburzenia dostarczania usług cyfrowym, czy w skrajnej postaci do swoistego „blackoutu” internetu.
– Najważniejszym paradygmatem w działaniach krajów, powinna stać się budowa odpornej na zagrożenia infrastruktury cyfrowego świata – ocenia Izabela Albrycht. – Należy korzystać z zaufanych dostawców technologii i opierać się na zasadach oraz regulacjach wypracowanych już teraz m.in. przez Komisję Europejską. Teraz ważne niż kiedykolwiek wcześniej będzie także zrozumienie, że własne cyfrowe zasoby technologiczne, także w sektorze 5G są podstawą bezpieczeństwa.
– Czas zbudować autonomię strategiczną w sektorze cyfrowym. Należy wspierać dostawców technologii 5G zakorzenionych w Europie. Należy położyć nacisk w następnej perspektywie finansowej Unii Europejskiej aby to one uczestniczyły w budowie sieci 5G w Europie. Huawei i ZTE wygrały przetarg giganta telekomunikacyjnego China Mobile na budowę sieci 5G w zakresie 90% zapotrzebowania na technologię. W tym roku zatem zaobserwujemy trend, w którym rynek chiński preferuje dostawców chińskich, prawdopodobnie także jako odpowiedz na ekonomiczne skutki pandemii, ale przede wszystkim dlatego, że bezpieczeństwo swej sieci, postrzega jako potrzebę powierza go firmom, którym ufa. Podobnie powinni działać Europejczycy. Dostawcy 5G w Europie powinni spełniać europejskie standardy, które powinny być podstawowym kryterium, bo to będzie infrastruktura tworząca dobrobyt gospodarczy w przyszłości – przekonuje nasza rozmówczyni.
Opracował Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Czy Xi Jinping czyta nasze maile? Polskie 5G będzie bezpiecznikiem