Jakóbik: Bruksela chce bronić kraje UE przed nadużyciami w umowach gazowych

16 lutego 2016, 14:30 Energetyka

KOMENTARZ

Flaga Unii Europejskiej. Fot. Wikimedia Commons
Flaga Unii Europejskiej. Fot. Wikimedia Commons

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Komisja Europejska przedstawiła plan bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej. W jego ramach zamierza pilnować zgodności umów gazowych z prawem, promować rozwój sektora LNG i wzmocnić mechanizmy solidarności na wypadek kryzysu dostaw.

Jest propozycja, by KE opiniowała każdą międzyrządową umowę gazową. W wypadku niezastosowania się do opinii miałaby prawo rozpoczęcia procedury niezgodności z prawem, co grozi konsekwencjami od finansowych po polityczne, czyli wykluczenie z głosowań Rady Europejskiej. Na wniosek krajów może badać umowy między firmami. Ma także publikować ustalone z państwem członkowskim informacje o umowach, co poprawi wiedzę klientów przed negocjacjami, np. z Gazpromem. To dobre dla Polski, bo ucywilizuje nasze relacje z głównym dostawcą z Rosji i każdym innym.

Do tej pory kraje członkowskie musiały informować KE o umowach międzyrządowych i od 2012 roku przesłały 124 takie notyfikację. 60 procent kontraktów dotyczy współpracy energetycznej jako takiej, a 40 dostaw surowców, budowy infrastruktury lub reguł wydobycia. Według Komisji 17 z nich nie jest zgodne z prawem.

Na mocy nowych propozycji, kraje członkowskie miałyby informować o woli rozpoczęcia negocjacji z krajem spoza UE, a Komisja miałaby być informowana o jego postępach w toku całego procesu. Kraje musiałyby przesłać szkic umowy w celu wydania na jego temat opinii Brukseli przed podpisem (ex ante). Miałyby także przekazać wszystkie istniejące umowy gazowe w celu ich oceny już po podpisie (ex-post).

Komisja musiałaby poinformować o ewentualnych zastrzeżeniach sześć tygodni po otrzymaniu notyfikacji. W ciągu 12 tygodni informowałaby o zastrzeżeniach odnośnie zgodności z prawem unijnym. Podobnie ma być z umowami już podpisanymi. W zgodzie z wymogami poufności poinformowałaby inne kraje członkowskie o swoich ustaleniach.

– Jako, że zasady rynku energetycznego Unii Europejskiej nie zawsze są zgodne z interesami biznesowymi państw spoza Unii, kraje Wspólnoty mogą znaleźć się pod presją za włączeniem do umów klauzul hamujących funkcjonowanie wewnętrznego rynku energetycznego – pisze Komisja. Chodzi jej szczególnie o zapisy blokujące rozdział właścicielski w infrastrukturze tranzytowej, ograniczanie dostępu stronom trzecim do infrastruktury i niezgodne z prawem wyznaczanie taryf, blokowanie reeksportu. Takie zarzuty pojawiły się w toku śledztwa antymonopolowego KE przeciwko Gazpromowi. Dyrektoriat Generalny ds. Energii ocenił, że niezgodny z tymi zasadami jest projekt Nord Stream 2 w dotąd znanym kształcie.

Wydanie opinii ex ante ma zdaniem Brukseli pozwolić na uniknięcie sytuacji, w której umowa gazowa jest niezgodna z prawem. Jednak, jeśli jakiś kraj, mimo negatywnej opinii KE, podpisałby zakwestionowaną umowę, urzędnicy unijni mogliby wszcząć procedurę niezgodności z prawem. W razie niewywiązania się z wytycznych KE przedstawionych w jej toku, kary są finansowe i polityczne. Na wniosek kraju członkowskiego Komisja będzie mogła zbadać zgodność z prawem umowy komercyjnej pod kątem zgodności z Regulacją SOS – czyli rozporządzeniem o bezpieczeństwie dostaw gazu. Na życzenie krajów, Bruksela będzie asystować w renegocjacji kontraktów niezgodnych z prawem.

Promocja LNG ma polegać na wsparciu dla infrastruktury ułatwiającej dostęp do dostaw gazu skroplonego, czyli połączeń gazowych dających dostaw do rynków nasyconych gazem skroplonym, jak Hiszpania, i terminali do odbioru gazu tego rodzaju bezpośrednio od dostawcy. To dobre dla Polski, bo zamierza ona zwiększać dostawy gazu skroplonego na niekorzyść tych od Gazpromu, więc inwestycje w tym kierunku będą mile widziane w UE. To sygnał istotny także dla dostawców, jak Stany Zjednoczone, Norwegia i inni. Komisja sygnalizuje zainteresowanie dostawami LNG do regionu, co może zwiększyć ich rentowność pomimo silnej konkurencji ze strony gazociągowego wolumenu z Rosji.

Wzmocnienie mechanizmów solidarnościowych polega na stworzeniu grup, które mają stworzyć regionalne plany na wypadek kryzysu dostaw gazu. W jednej z nich znalazły się Czechy, Niemcy, Polska i Słowacja. Z jednej strony obliguje to Berlin do konkretnych gwarancji pomocy dla Warszawy na wypadek przerwania dostaw i – na przykład – przekierowania ich do Nord Stream w wersji rozbudowanej, z drugiej osłabia znaczenie Korytarza Północ-Południe w razie ewentualnego kryzysu. To projekt realizowany przez Grupę Wyszehradzką i Chorwację, który integruje ich politykę gazową. Obecność Niemców w grupie nie ma jednak znaczenia dla jego sukcesu lub porażki.

Propozycje Komisji muszą zatwierdzić Rada Europejska i Parlament Europejski. Tam odbędzie się kolejny spór między zwolennikami dywersyfikacji jak Polska, i tych, którzy nie widzą problemu w rosnącej pozycji Gazpromu na rynku europejskim. Rosjanie na pewno będą przekonywać do osłabienia propozycji KE. Jutro Moskwę odwiedzi premier Węgier Wiktor Orban. Dzień po publikacji rozwiązań na rzecz wzmocnienia wspólnej polityki energetycznej UE, może zakwestionować solidarność i poprzeć pogłębioną współpracę energetyczną z Rosją. Partykularna polityka Węgier polegająca na współpracy gazowej z Gazpromem i jądrowej z Rosatomem pokazuje, jak hasła o solidarności energetycznej niewiele znaczą dla niektórych członków Unii Europejskiej. Ciekawe będą także losy projektu Nord Stream 2, który również jest niezgodny z tą zasadą.