Jakóbik: Czy w dobie kryzysu Baltic Pipe wystarczy gazu? (ANALIZA)

24 stycznia 2022, 07:35 Energetyka

– W sercu kryzysu energetycznego i sporu politycznego o kontrakt jamalski z Gazpromem pojawiają się sygnały jakoby gazociągowi Baltic Pipe mającemu pozwolić na zastąpienie gazu rosyjskiego tym z Norwegii miało nie wystarczyć gazu. Wydobycie własne i odpowiednia kontraktacja powinny przed tym ochronić – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Baltic Pipe. Grafika: BiznesAlert.pl
Baltic Pipe. Grafika: BiznesAlert.pl

Czy wystarczy gazu norweskiego dla Baltic Pipe?

Dyskusja o tym czy Polska powinna podpisywać nowy kontrakt na kształt umowy jamalskiej z 1993 roku wywołana przez byłego wicepremiera Waldemara Pawlaka przyniosła ciekawy obrót. Postawił on tezę, że gazociąg Baltic Pipe mający rozpocząć pracę z końcem tego roku nie jest Polsce potrzebny. Przy okazji pojawiła się również teza o tym, że zabraknie dla niego gazu. – W dużej cześć Waldemar Pawlak ma rację. Gdzie jest włączony Baltic Pipe? Jak obecnie jest obciążany przesyłem gazociąg, do którego jest podłączony? – pisał do mnie senator Koalicji Obywatelskiej Stanisław Gawłowski na Twitterze odzwierciedlając dywagacje na ten temat trwające w kuluarach od co najmniej kilku miesięcy. – Baltic Pipe to nie jest rura ze złóż PGNiG w Norwegii, ale ciągnąca się od Europipe II, czyli od magistrali prowadzącej tylko do Niemiec i nie z konkretnych złóż, ale z Karsto – tłumaczy źródło BiznesAlert.pl pragnące zachować anonimowość. – Baltic Pipe powinien być poprowadzony głębiej w system norweskich gazociągów i włączony w rejonie Ekofisk, w którym rzeczywiście PGNiG ma złoża – dodaje, ostrzegając przed wpływem Niemców na gazociąg bałtycki.

Gazociąg Europipe II ciągnie się ze złóż norweskich na których PGNiG posiada 62 koncesje wydobywcze w norweskim Karsto do niemieckiego stacji pomiarowej Emden w Niemczech. Warto dodać, że obok ciągnie się Europipe I o przepustowości 12 mld m sześc. rocznie, do którego jednak nie będzie podpięty Baltic Pipe. Operator to norweska firma Gassco. Przepustowość Europipe II to 24 mld m sześc. rocznie. Jest to jedno z głównych źródeł dostaw gazu spoza Rosji do Europy Zachodniej, oprócz połączeń z Beneluxem i Wielką Brytanią pełnych terminali LNG. Gazociąg Baltic Pipe jest przyłączony do Europipe II z pomocą tak zwanej wpinki ułożonej w maju 2021 roku. Jego przepustowość to 10 mld m sześc. Kryzys energetyczny i rekordowo niskie zapasy gazu w Europie, w tym w Niemczech sygnalizujących, że w razie zatrzymania dostaw przez Ukrainę zaatakowaną przez Rosję, wystarczy im gazu na kilkanaście dni. Informuje o tym Commerzbank cytowany w innym miejscu w BiznesAlert.pl. Według danych AGSI + zapasy we wszystkich magazynach niemieckich sięgają 41 procent mocy magazynowych. Magazyny Astory należącej do rosyjskiego Gazpromu są zapełnione tylko w 11,84 procentach. Te dane daję podstawy do oskarżeń Międzynarodowej Agencji Energii o celowe ograniczanie podaży gazu w Europie przez Rosjan. To pułapka gazowa, która może wręcz umożliwić nową agresję na Ukrainie bez daleko idących konsekwencji. Warto przypomnieć, że USA i Niemcy grożą Rosjanom sankcjami obejmującymi między innymi Gazprom. Nie jest jasne czy Unia Europejska będzie mogła sobie na nie pozwolić przy niedoborach gazu.

To z kolei przesłanka do podejrzeń, że w razie niedoborów Polacy będą rywalizowali o gaz z Niemcami. – Norwegia była partnerem energetycznym Niemiec od 40 lat. Obecnie realizujemy jedną trzecią zapotrzebowania tego kraju i wywiązujemy się w pełni – zapewnił premier Jonas Gahr Store w telewizji niemieckiej. – Działamy z pełną mocą, nie mamy rezerw pozwalających zastąpić całkowicie inne źródła – dodał, odnosząc się do dostaw z Rosji. Media niemieckie zasugerowały, że chodzi tylko o zastąpienie Nord Stream 2. Warto nadmienić, że nie trzeba zastępować dodatkowego gazu z tej magistrali, bo ma ona posłużyć przekierowaniu dostaw z Ukrainy a nie ich zwiększeniu. Rosjanie zmniejszają dostawy do Niemiec z użyciem Gazociągu Jamalskiego i nie ślą tym szlakiem gazu już od miesiąca liczonego od 21 grudnia 2021 roku. Rystad Energy szacuje, że Niemcy sprowadzili z Norwegii w 2019 roku przed pandemią 27 mld m sześc. czyli niewiele ponad przepustowość Europipe II, ale mniej niż jego moc połączona z Europipe I wynosząca razem 36 mld m sześc. Jeżeli odjąć od tej liczby prepandemiczny import Niemiec wychodzi akurat 9 mld m sześc. bliskie przepustowości Baltic Pipe. Dodatkowe zapotrzebowanie w Europie mogłoby zwiększyć presję na rywalizację o gaz między Niemcami a Polską, ale problemem jest niewystarczająca podaż Gazpromu. Niemcy liczą natomiast na dostawy z gazociągu Nord Stream 2, na którego moc 55 mld m sześc. rocznie znaleźli się już pewnie klienci wśród partnerów finansowych tego projektu. Nie jest zatem powiedziane, że będą potrzebować dodatkowego gazu norweskiego, szczególnie, że Rystad Energy przekonuje, iż Nord Stream 2 będzie najtańszą opcją, a BiznesAlert.pl ustalił, że może być w tym celu subsydiowany przez Federację Rosyjską w celach politycznych, a przez to zbankrutować przez opóźnienie bliskie już trzem latom, bo rura miała pierwotnie ruszyć z końcem 2019 roku.

Kontrakt czy kilka kontraktów norweskich?

Jednakże Polacy z PGNiG mają teoretycznie zabezpieczony gaz na potrzeby Baltic Pipe. Wydobywają obecnie z koncesji norweskich z ich udziałami lub pod ich kontrolą 2,5 mld m sześc. rocznie, a chcą docelowo wydobywać 4 mld m sześc. Pozostała ilość potrzebna do przesłania 8,3 mld m sześc. rocznie zarezerwowanych przez PGNiG w procedurze open season na Baltic Pipe została lub zostanie zakontraktowana na rynku norweskim od Equinora oraz innych graczy. Można podejrzewać, że przygotowania do umowy w tej sprawie zostały już przygotowane ze względu na to, że Polacy planowali zastąpić kontrakt długoterminowy z rosyjskim Gazpromem wygasający z końcem 2022 roku nowym z Norwegami od 2023 roku. Byłoby nieprofesjonalnie, gdyby takiej umowy brakowało kilkanaście miesięcy przed rozpoczęciem pracy Baltic Pipe. Można także podejrzewać, że pojawi się kilka mniejszych umów pozwalających rozłożyć ryzyko i pozyskać lepsze warunki dzięki konkurencji potencjalnych dostawców. Jeżeli część gazu norweskiego dla Polski jest pod kontrolą PGNiG a pozostała ilość została zakontraktowana, nie powinno zabraknąć go z końcem 2022 roku i będzie możliwość zastąpienia starego kontraktu jamalskiego nową umową lub kilkoma kontraktami norweskimi. Oficjalnie PGNiG zapewnia, że ma zabezpieczony gaz z Norwegii. Nieoficjalnie można usłyszeć, że większość jest już zakontraktowana. Nikt jednak nie pokazał umowy, która – jak zwykle w sektorze gazowym – jest objęta tajemnicą handlową. Nie przeszkadza to jednak części analityków przekonywać do drugiego kontraktu jamalskiego z Rosją, który zaprzepaściłby dziesięciolecia dywersyfikacji dostaw gazu do Polski. Niech przykładem będzie minister gospodarki i energetyki Niemiec Robert Habeck, który przyznał, że Niemcy sprowadzają obecnie 55 procent gazu z Rosji. Alternatywa to dostawy LNG przez terminale europejskie wykorzystywane obecnie w około 30 procentach. Gdyby zwiększyć to wykorzystanie do 100 procent, Niemcy mogłyby ściągać większość gazu w postaci skroplonej. Habeck przyznał, że Niemcy nie mają wystarczającej kontroli nad magazynami gazu. Rozwiązanie do zastosowania to na przykład ustawa o zapasach funkcjonująca we Francji czy Polsce zobowiązująca firmy do gromadzenia obowiązkowych rezerw na wypadek kryzysu. To dzięki niej Polacy mają rekordowe zapasy w magazynach. Według danych AGSI+ są one zapełnione obecnie w 72 procentach.

Warto uniezależniać się dalej od Rosji

Warto podkreślić, że zwiększone zapotrzebowanie na gaz w Polsce, Niemczech i całej Europie wywołane kryzysem energetycznym podsycanym przez rosyjski Gazprom, znalazło odzwierciedlenie w planach wydobywczych samych Norwegów, którzy jeszcze we wrześniu 2021 roku obiecywali wzrost eksportu gazu. Norwegia zwiększyła eksport o 2 mld m sześc. od pierwszego października 2021 roku, czyli o 2 procent z 100 mld słanych co roku do Europy. Wydobycie gazu w Norwegii sięgnęło w całym minionym roku 113 mld m sześc. i był to rekord możliwy dzięki rozpoczęciu wydobycia z szeregu nowych złóż, w tym Aerfugl uznawanego za jedno z najcenniejszych aktywów PGNiG, które pozwoliło zwiększyć wydobycie z niego PGNiG Norway z 0,22 do 0,57 mld m sześc. rocznie. Warto także dodać, że renowacja platformy Duńczyków na złożu Tyra na Morzu Północnym także da dodatkowy gaz możliwy do pozyskania przez Baltic Pipe od 2022-23 roku. Amerykanie mają rozmawiać z dostawcami do Europy o interwencyjnych dostawach w razie wojny, między innymi z Katarem. Obecny kryzys pokazuje, że wieloletni kurs Polski na uniezależnienie się od gazu z Rosji z pomocą dostaw z Kataru, USA i Norwegii był słuszny. Jak trwoga, to do gazu spoza Rosji. Jeżeli deklaracje PGNiG się potwierdzą, nie będzie problemu z zapewnieniem dostaw przez Baltic Pipe i zastąpienie kontraktu jamalskiego nowymi umowami poza Federacją Rosyjską. Natomiast rosnące zapotrzebowanie na gaz w Polsce sprawi, że będzie potrzeba dodatkowo 2,1-3,8 mld m sześc. w 2023 roku, które niekoniecznie trzeba sprowadzać na mocy kontraktu długoterminowego z Gazpromem.

Jakóbik: Skoro kontrakt jamalski z Gazpromem jest taki dobry, to o co Polsce chodzi?