icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Gołębie i jastrzębie w rządzie spierają się o Turów

– Polska prawie zapłaciła za spór o Turów, gdyby nie wolta w rządzie wynikająca z różnic zdań między gołębiami oraz jastrzębiami polityki europejskiej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nasz portal informował 28 grudnia o wolcie w rządzie, która sprawiła, że Polska nie zapłaciła kary za to, że Kopalnia Turów dalej pracuje pomimo orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o tym, iż powinna się zatrzymać na czas sporu polsko-czeskiego na tej wokandzie o sposób przedłużenia koncesji wydobywczej do 2044 roku. Polacy niejako przyznali się do niezgodności tego procesu z przepisami europejskimi zmieniając tak zwane lex Turów, o którym pisał BiznesAlert.pl w maju 2021 roku. Termin zapłaty kary naliczanej w kwocie 500 tysięcy euro dziennie przypadał na 27 grudnia. Kancelaria Premiera przygotowywała uchwałę zobowiązującą resort aktywów państwowych do zapłaty kary, o czym pierwszy poinformował Onet. BiznesAlert.pl dotarł do dokumentu potwierdzającego, że ów dokument został wycofany na prośbę wnioskodawcy. Okazało się, że jastrzębie w rządzie nie pozwoliły gołębiom na ruch, który pozwoliłby teoretycznie uniknąć większych problemów z Turowem w przyszłości.

Gołębie, do których należy zaliczyć ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego, a być może (głosy w kuluarach są różne) także nową szefową resortu klimatu i środowiska Annę Moskwę oraz samego premiera Mateusza Morawieckiego, pragnęli zapłacić karę w terminie w celu uniknięcia odsetek wynoszących 3,5 procent w nadziei na to, że rychła ugoda z Czechami pozwoli zapłacić tylko naliczoną kwotę albo nie płacić jej w ogóle. Sprzeciwiły się jastrzębie rządowe z Solidarnej Polski, ale także z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, który nie chciał brać na siebie odium płacącego karę w sporze. Ten jest portretowany przez obóz rządowy jako walka o prawdę wobec opinii części prawników, że zabezpieczenie zarządzone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest nieuzasadnione i gorsze w skutkach niż wyrok na niekorzyść Polaków. Warto także podkreślić, że MAP znajdowało się w toku trudnych rozmów z górniczymi związkami zawodowymi, które odrzucają wszelkie ustępstwa w sprawie Turowa. Odkrycie Onetu sprawiło, że argumenty MAP zostały wysłuchane w Kancelarii Premiera, która wycofała uchwałę. Niektóre głosy z kuluarów sugerują, że w sprawę zaangażował się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Sam Mateusz Morawiecki nie precyzował już w wystąpieniu publicznym czy i kiedy Polska zapłaci karę za Turów.

– Na pewno elektrownia i kopalnia będą funkcjonowały. W międzyczasie jednak cały czas jest szansa na to, ażebyśmy w sposób polubowny z Republiką Czeską załatwili ten spór i wtedy warunkiem tego jest wycofanie przez stronę czeską wniosku skierowanego do Komisji Europejskiej i ja mam nadziej, że styczniu te negocjacje posuną się do przodu, może nawet wcześniej, ale nie chciałbym tutaj uprzedzać faktów – powiedział Morawiecki podczas konferencji prasowej. – Po pierwsze nie zamierzamy wstrzymać produkcji energii elektrycznej, po drugie, próbujemy dogadać się ze stroną czeską, a po trzecie, Rada Ministrów wczoraj przyjęła uchwałę w wyniku której podkreślamy to, że kopalnia i elektrownia muszą działać, a stosowne decyzje dotyczące tego, czy zapłacimy cokolwiek z bezprawnie na nas nałożonych kar i czy znajdziemy odpowiednią formułę prawną – co do tego w ogóle zostaną podjęte w późniejszym terminie przez Radę Ministrów – podkreślił niejako ustępując jastrzębiom, które teraz mogą atakować gołębie za porzuconą politykę ugodową. Formalnie obie te frakcje są odpowiedzialne za rozmowy o Turowie. Ministrowie biorący udział w negocjacjach są czterej i trzymają teki klimatu, aktywów, spraw zagranicznych i europejskich.

Sprawa pozostaje otwarta do 14 lutego, kiedy ma zostać przedstawione nowe oświadczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sporze o Turów. Mogą zostać zarządzone wspomniane odsetki, a w najgorszym wypadku środki na spłatę kary mogą zostać pobrane od Polski z pieniędzy europejskich na budowę infrastruktury, czego najbardziej obawiały się gołębie, a czym zdają się nie przejmować jastrzębie. Dodatkowe wyzwanie to możliwość precedensowego wykorzystania sporu o koncesję turowską do kwestionowania kolejnych licencji w innych miejscach przedłużanych w oparciu o kontrowersyjne lex Turów. Jednakże obóz rządzący może podejmować decyzję pod presją wyborów parlamentarnych, a te mogą się odbyć wcześniej niż w 2023 roku. Elektorat obozu rządowego może gorzej przyjąć ugodę, a lepiej dalszą walkę z Trybunałem i Czechami. Wspomniany Jarosław Kaczyński w przeciwieństwie do poprzednich wystąpień dopuścił możliwość wcześniejszych wyborów w rozmowie z Interią. – Naszym dążeniem są wybory jesienią 2023 roku, ale żaden polityk nigdy z całkowitą pewnością nie wykluczy takiej możliwości – ocenił.

Sawicki: Lex Turów

– Polska prawie zapłaciła za spór o Turów, gdyby nie wolta w rządzie wynikająca z różnic zdań między gołębiami oraz jastrzębiami polityki europejskiej – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Nasz portal informował 28 grudnia o wolcie w rządzie, która sprawiła, że Polska nie zapłaciła kary za to, że Kopalnia Turów dalej pracuje pomimo orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o tym, iż powinna się zatrzymać na czas sporu polsko-czeskiego na tej wokandzie o sposób przedłużenia koncesji wydobywczej do 2044 roku. Polacy niejako przyznali się do niezgodności tego procesu z przepisami europejskimi zmieniając tak zwane lex Turów, o którym pisał BiznesAlert.pl w maju 2021 roku. Termin zapłaty kary naliczanej w kwocie 500 tysięcy euro dziennie przypadał na 27 grudnia. Kancelaria Premiera przygotowywała uchwałę zobowiązującą resort aktywów państwowych do zapłaty kary, o czym pierwszy poinformował Onet. BiznesAlert.pl dotarł do dokumentu potwierdzającego, że ów dokument został wycofany na prośbę wnioskodawcy. Okazało się, że jastrzębie w rządzie nie pozwoliły gołębiom na ruch, który pozwoliłby teoretycznie uniknąć większych problemów z Turowem w przyszłości.

Gołębie, do których należy zaliczyć ministra do spraw europejskich Konrada Szymańskiego, a być może (głosy w kuluarach są różne) także nową szefową resortu klimatu i środowiska Annę Moskwę oraz samego premiera Mateusza Morawieckiego, pragnęli zapłacić karę w terminie w celu uniknięcia odsetek wynoszących 3,5 procent w nadziei na to, że rychła ugoda z Czechami pozwoli zapłacić tylko naliczoną kwotę albo nie płacić jej w ogóle. Sprzeciwiły się jastrzębie rządowe z Solidarnej Polski, ale także z ministrem aktywów państwowych Jackiem Sasinem, który nie chciał brać na siebie odium płacącego karę w sporze. Ten jest portretowany przez obóz rządowy jako walka o prawdę wobec opinii części prawników, że zabezpieczenie zarządzone przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest nieuzasadnione i gorsze w skutkach niż wyrok na niekorzyść Polaków. Warto także podkreślić, że MAP znajdowało się w toku trudnych rozmów z górniczymi związkami zawodowymi, które odrzucają wszelkie ustępstwa w sprawie Turowa. Odkrycie Onetu sprawiło, że argumenty MAP zostały wysłuchane w Kancelarii Premiera, która wycofała uchwałę. Niektóre głosy z kuluarów sugerują, że w sprawę zaangażował się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Sam Mateusz Morawiecki nie precyzował już w wystąpieniu publicznym czy i kiedy Polska zapłaci karę za Turów.

– Na pewno elektrownia i kopalnia będą funkcjonowały. W międzyczasie jednak cały czas jest szansa na to, ażebyśmy w sposób polubowny z Republiką Czeską załatwili ten spór i wtedy warunkiem tego jest wycofanie przez stronę czeską wniosku skierowanego do Komisji Europejskiej i ja mam nadziej, że styczniu te negocjacje posuną się do przodu, może nawet wcześniej, ale nie chciałbym tutaj uprzedzać faktów – powiedział Morawiecki podczas konferencji prasowej. – Po pierwsze nie zamierzamy wstrzymać produkcji energii elektrycznej, po drugie, próbujemy dogadać się ze stroną czeską, a po trzecie, Rada Ministrów wczoraj przyjęła uchwałę w wyniku której podkreślamy to, że kopalnia i elektrownia muszą działać, a stosowne decyzje dotyczące tego, czy zapłacimy cokolwiek z bezprawnie na nas nałożonych kar i czy znajdziemy odpowiednią formułę prawną – co do tego w ogóle zostaną podjęte w późniejszym terminie przez Radę Ministrów – podkreślił niejako ustępując jastrzębiom, które teraz mogą atakować gołębie za porzuconą politykę ugodową. Formalnie obie te frakcje są odpowiedzialne za rozmowy o Turowie. Ministrowie biorący udział w negocjacjach są czterej i trzymają teki klimatu, aktywów, spraw zagranicznych i europejskich.

Sprawa pozostaje otwarta do 14 lutego, kiedy ma zostać przedstawione nowe oświadczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sporze o Turów. Mogą zostać zarządzone wspomniane odsetki, a w najgorszym wypadku środki na spłatę kary mogą zostać pobrane od Polski z pieniędzy europejskich na budowę infrastruktury, czego najbardziej obawiały się gołębie, a czym zdają się nie przejmować jastrzębie. Dodatkowe wyzwanie to możliwość precedensowego wykorzystania sporu o koncesję turowską do kwestionowania kolejnych licencji w innych miejscach przedłużanych w oparciu o kontrowersyjne lex Turów. Jednakże obóz rządzący może podejmować decyzję pod presją wyborów parlamentarnych, a te mogą się odbyć wcześniej niż w 2023 roku. Elektorat obozu rządowego może gorzej przyjąć ugodę, a lepiej dalszą walkę z Trybunałem i Czechami. Wspomniany Jarosław Kaczyński w przeciwieństwie do poprzednich wystąpień dopuścił możliwość wcześniejszych wyborów w rozmowie z Interią. – Naszym dążeniem są wybory jesienią 2023 roku, ale żaden polityk nigdy z całkowitą pewnością nie wykluczy takiej możliwości – ocenił.

Sawicki: Lex Turów

Najnowsze artykuły