icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Kreml planuje – firmy płacą

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Firma Strojtransgaz należąca w 80 procentach do oligarchy rosyjskiego Giennadija Timczenki wycofuje się z budowy bułgarskiego odcinka South Stream.

Rurę wybuduje spółka-córka Gazpromu Centrgaz. Komisja Europejska wysunęła zastrzeżenia do przetargu, który wygrał Strojtransgaz. Timczenko skarży się jednak, że to interwencja senatora amerykańskiego Johna McCain przekonała Sofię do zamrożenia współpracy z rosyjską firmą. Przekonuje, że Strojtransgaz musi opuścić projekt, aby nie narazić go na porażkę. Timczenko znalazł się na liście sankcji USA po aneksji Krymu przez Rosję. Komisja Europejska oczekuje, że prace budowlane przy South Stream ruszą dopiero po usunięciu kontrowersji wokół przetargów i dostosowaniu projektu do zasad antymonopolowych Unii Europejskiej. Timczenko dodał, że Strojtransgaz będzie realizować duże projekty w krajach arabskich, jednak nie wymienił w jakich.  Po wypowiedzi Timczenki bułgarskie władze sprostowały, że  prezydent tego państwa uznał za konieczne, aby zatrzymać wszelkie działania w ramach projektu South Stream, niezależnie od tego, jakie firmy mają je wykonywać. Zgodnie z tą decyzją wszystkie prace przy bułgarskim odcinku rury zostały zamrożone.

Pomimo problemów Gazprom pozostaje głównym narzędziem rosyjskiej polityki gazowej w Europie. Wysokie koszty projektu South Stream nie zostaną rozdzielone między firmy oligarchów innych, niż Aleksiej Miller, dyrektor gazowego giganta. Odcinek morski i europejski będą kosztować 16,9 mld dolarów. Razem z modernizacją rur na terenie Rosji koszt wyniesie 65 mld dolarów z czego około 40 mld zapłaci Gazprom a resztę jego zachodni partnerzy. To prawie tyle, co planowana na 2019 rok Siła Syberii szacowana na 55 mld dolarów, której koszty mogą zostać w części przeniesione na Rosnieft, który pragnie dostępu do chińskiej rury. Nie kuszę się o prognozę kosztów rury do Indii na temat której fantazjuje już Kreml – proponuję symboliczny odcinek przez Mount Everest.

Co istotne, istniejąca już teraz nadprzepustowość rosyjskich rur, którą powiększy 65 mld m3/rok South Streamu zmniejsza szanse na uzyskanie szybkiego zwrotu inwestycji w postaci zysku ze sprzedaży gazu ziemnego. Zwrot ma potencjał długofalowy, a zatem dopóki Rosjanie nie zapełnią portfela nowymi umowami gazowymi będą płacić za częściowo pustą rurę. Kolejną przeszkodą będzie tutaj prawo antymonopolowe trzeciego pakietu energetycznego, które nie pozwoli im wykorzystać 100 procent mocy South Stream.

Zastąpienie Strojtransgazu spółką-córką Gazpromu oznacza, że firma Millera nadal będzie ponosić wszystkie koszty rozbudowy rosyjskiej infrastruktury gazowej w Europie. Nawet jeżeli problemy rosyjskich banków na czele z Gazprombankiem z pozyskaniem pożyczek wynikające z sankcji zostaną ominięte lub zakończone, finansowanie South Stream będzie trudne. Jeszcze trudniejsze będzie rozwijanie wydobycia gazu, bez którego plany zwrotu do Azji będą niemożliwe do zrealizowania. Niewykluczone, że długofalowo, wbrew woli Kremla, inicjatywy Gazpromu zacznie subsydiować budżet, co dodatkowo go obciąży.

Ten przykład jest kolejnym dowodem na to, że plany polityczne Kremla w założeniu uwzględniają zwykle wysokie koszty ekonomiczne. Można zatem wnioskować, że koszty gospodarcze działań na Ukrainie również zostały wpisane w rosyjski budżet. Czy zatem sankcje ekonomiczne mogą przynieść skutek? Być może, zgodnie z założeniem, w dłuższej perspektywie, kiedy odetną Rosjan od technologii i kapitału niezbędnych do utrzymania wydobycia węglowodorów, które finansują w dużym stopniu rosyjski budżet, w tym wielkie wydatki militarne.

Powstaje jednak pytanie ile jeszcze czasu ma zagrożona chaosem politycznym i zapaścią gospodarczą Ukraina? Sytuacja nad Dnieprem wygląda źle: stronnictwa polityczne zaczynają walkę o władzę, reformy sektora gazowego stoją a rząd skłania się ku populizmowi. Sektor łupkowy nie rozwinie się, jeśli zostanie utrzymany podatek wojenny, który uwzględnia obłożenie wydobycia węglowodorów podatkiem sięgającym nawet 50 procent. Poszukiwania blokują także działania wojenne w okolicach niektórych koncesji. Destabilizująca rola działań Rosji na Ukrainie jest realizowana z pełną skutecznością. Zachodnie działania muszą przestraszyć Moskwę wizją upadku państwa, zanim upadnie Ukraina.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Firma Strojtransgaz należąca w 80 procentach do oligarchy rosyjskiego Giennadija Timczenki wycofuje się z budowy bułgarskiego odcinka South Stream.

Rurę wybuduje spółka-córka Gazpromu Centrgaz. Komisja Europejska wysunęła zastrzeżenia do przetargu, który wygrał Strojtransgaz. Timczenko skarży się jednak, że to interwencja senatora amerykańskiego Johna McCain przekonała Sofię do zamrożenia współpracy z rosyjską firmą. Przekonuje, że Strojtransgaz musi opuścić projekt, aby nie narazić go na porażkę. Timczenko znalazł się na liście sankcji USA po aneksji Krymu przez Rosję. Komisja Europejska oczekuje, że prace budowlane przy South Stream ruszą dopiero po usunięciu kontrowersji wokół przetargów i dostosowaniu projektu do zasad antymonopolowych Unii Europejskiej. Timczenko dodał, że Strojtransgaz będzie realizować duże projekty w krajach arabskich, jednak nie wymienił w jakich.  Po wypowiedzi Timczenki bułgarskie władze sprostowały, że  prezydent tego państwa uznał za konieczne, aby zatrzymać wszelkie działania w ramach projektu South Stream, niezależnie od tego, jakie firmy mają je wykonywać. Zgodnie z tą decyzją wszystkie prace przy bułgarskim odcinku rury zostały zamrożone.

Pomimo problemów Gazprom pozostaje głównym narzędziem rosyjskiej polityki gazowej w Europie. Wysokie koszty projektu South Stream nie zostaną rozdzielone między firmy oligarchów innych, niż Aleksiej Miller, dyrektor gazowego giganta. Odcinek morski i europejski będą kosztować 16,9 mld dolarów. Razem z modernizacją rur na terenie Rosji koszt wyniesie 65 mld dolarów z czego około 40 mld zapłaci Gazprom a resztę jego zachodni partnerzy. To prawie tyle, co planowana na 2019 rok Siła Syberii szacowana na 55 mld dolarów, której koszty mogą zostać w części przeniesione na Rosnieft, który pragnie dostępu do chińskiej rury. Nie kuszę się o prognozę kosztów rury do Indii na temat której fantazjuje już Kreml – proponuję symboliczny odcinek przez Mount Everest.

Co istotne, istniejąca już teraz nadprzepustowość rosyjskich rur, którą powiększy 65 mld m3/rok South Streamu zmniejsza szanse na uzyskanie szybkiego zwrotu inwestycji w postaci zysku ze sprzedaży gazu ziemnego. Zwrot ma potencjał długofalowy, a zatem dopóki Rosjanie nie zapełnią portfela nowymi umowami gazowymi będą płacić za częściowo pustą rurę. Kolejną przeszkodą będzie tutaj prawo antymonopolowe trzeciego pakietu energetycznego, które nie pozwoli im wykorzystać 100 procent mocy South Stream.

Zastąpienie Strojtransgazu spółką-córką Gazpromu oznacza, że firma Millera nadal będzie ponosić wszystkie koszty rozbudowy rosyjskiej infrastruktury gazowej w Europie. Nawet jeżeli problemy rosyjskich banków na czele z Gazprombankiem z pozyskaniem pożyczek wynikające z sankcji zostaną ominięte lub zakończone, finansowanie South Stream będzie trudne. Jeszcze trudniejsze będzie rozwijanie wydobycia gazu, bez którego plany zwrotu do Azji będą niemożliwe do zrealizowania. Niewykluczone, że długofalowo, wbrew woli Kremla, inicjatywy Gazpromu zacznie subsydiować budżet, co dodatkowo go obciąży.

Ten przykład jest kolejnym dowodem na to, że plany polityczne Kremla w założeniu uwzględniają zwykle wysokie koszty ekonomiczne. Można zatem wnioskować, że koszty gospodarcze działań na Ukrainie również zostały wpisane w rosyjski budżet. Czy zatem sankcje ekonomiczne mogą przynieść skutek? Być może, zgodnie z założeniem, w dłuższej perspektywie, kiedy odetną Rosjan od technologii i kapitału niezbędnych do utrzymania wydobycia węglowodorów, które finansują w dużym stopniu rosyjski budżet, w tym wielkie wydatki militarne.

Powstaje jednak pytanie ile jeszcze czasu ma zagrożona chaosem politycznym i zapaścią gospodarczą Ukraina? Sytuacja nad Dnieprem wygląda źle: stronnictwa polityczne zaczynają walkę o władzę, reformy sektora gazowego stoją a rząd skłania się ku populizmowi. Sektor łupkowy nie rozwinie się, jeśli zostanie utrzymany podatek wojenny, który uwzględnia obłożenie wydobycia węglowodorów podatkiem sięgającym nawet 50 procent. Poszukiwania blokują także działania wojenne w okolicach niektórych koncesji. Destabilizująca rola działań Rosji na Ukrainie jest realizowana z pełną skutecznością. Zachodnie działania muszą przestraszyć Moskwę wizją upadku państwa, zanim upadnie Ukraina.

Najnowsze artykuły