Wybuch pandemii koronawirusa wywołał zawirowania na międzynarodowych rynkach energetycznych. COVID-19 dotknął także branżę OZE w Polsce. W jakim stopniu? Zapytaliśmy o to Michała Kaczerowskiego, twórcę i dyrektora zarządzającego Ambiens.
Nieznaczne opóźnienia w harmonogramach
– Porównując bardzo silne oddziaływanie koronawirusa na gospodarkę i inne sektory, uważam, że branża odnawialna, w tym głownie branża energetyki wiatrowej w Polsce, nie odczuwa w sposób szczególny negatywnych skutków pandemii, nawet przy wszystkich ogólnosektorowych trudnościach. Z drugiej strony epidemia ma jednak wpływ na funkcjonowanie branży OZE – mówi Michał Kaczerowski. Ekspert wyjaśnia, że z jednej strony, w głównej mierze te trudności, które dotykają nas dzisiaj, wynikają z izolacji, która przekłada się na spadek efektywności np. w zakresie przeprowadzania procesów administracyjnych. – To z kolei wpływa na wydłużenie się czasu procesów formalno-prawnych, które w normalnych warunkach byłyby realizowane szybciej. Po drugie, następują trudności logistyczno-operacyjne na etapach budów, które mogą się przekładać na pierwotnie zaplanowane terminy. Podkreślam jednak, że nie są to rzeczy, które wpływają w sposób kardynalny i radykalny na funkcjonowanie branży, biznes, przyszłość, na niepewność… Jest to kwestia nieznacznej korekty harmonogramów – wyjaśnia prezes Ambiens.
– Dużą szansą na ograniczenie opóźnień mogą być regulacje wprowadzane w trakcie pandemii. Bardzo często jeden etap procesu formalnego może się wydłużyć, ale na skutek regulacji, które pojawiają się w ramach tarczy antykryzysowej istnieje szansa na nadgonienie ewentualnych opóźnień na kolejnych etapach. Epidemia nie musi się przekładać fizycznie na opóźnienia całego projektu i późniejsze uzyskanie pozwolenia na użytkowanie. To często indywidualna kwestia, zależna między innymi od tego, na jakim etapie dany projekt został skonfrontowany z lockdownem. Dzisiaj są to trudności natury logistycznej – mówi Kaczerowski. Dodaje, że jest umiarkowanym optymistą. – Koronawirus łagodnie potraktował polskie OZE – stwierdza w rozmowie z BiznesAlert.pl.
Dywersyfikacja całego sektora energetyki
Epidemia dotknęła przede wszystkim łańcucha dostaw w skali globalnej. Eksperci przewidują nawet częściowy odwrót firm od globalnych dostawców komponentów. Deweloperzy mogą więc częściej myśleć w sposób naturalny o wykorzystaniu produkcji krajowej. Utrudnienia logistyczne mają największy wpływ na opóźnienia. – Jestem przekonany, że branża postawi na dywersyfikację i częściową regionalizację, ale dotyczy to właściwie całego sektora energetyki. Uczestnicy światowej gospodarki, którzy korzystają z rozbudowanych globalnych łańcuchów dostaw rewidują modele biznesowe – tłumaczy Kaczerowski. – Będą rewidowane i weryfikowane właśnie pod kątem stres-testów np. na wypadek wirusa, pandemii lub innych podobnych wyzwań, które dziś obserwujemy. Widać to dziś w Polsce, gdzie trudności napotykają koledzy z branży, którzy transgranicznie obsługiwali rynki ościenne, np. niemiecki, w ramach kontraktów serwisowych. Nie mogli w szczytowym etapie obostrzeń poruszać się przez granicę, a mieli zobowiązania w zakresie obsługiwanych farm wiatrowych. Są to trudności, z którymi może borykać się większość podmiotów w łańcuchu dostaw, także inwestorzy i producenci maszyn – mówi rozmówca BiznesAlert.pl. – Tylko część usług może być świadczona wirtualnie, zdalnie. W tym zakresie w Ambiens mamy dużo szczęścia, pracując również w środowisku międzynarodowym, mając regularne telekonferencje ze Skandynawią, Niemcami czy Wielką Brytanią. Konsulting wydaje się najmniej dotknięty przez pandemię.
Pandemia zwiększy atrakcyjność OZE
Przedstawiciele funduszy inwestycyjnych przekonują, że OZE są atrakcyjnym aktywem dla inwestorów w czasach kryzysów. Kaczerowski twierdzi, że pandemia tylko wzmocni ten trend. – Postrzeganie zmieni się z kilku różnych powodów. Z jednej strony mówimy o skracaniu łańcuchów dostaw i ich regionalizacji na skutek obawy przed np. pandemia, która może rykoszetem uderzyć i wywołać lockdown. Z drugiej strony obecna sytuacja pokazuje nam, że mimo wszystko jesteśmy dziś globalnym układem naczyń połączonych. Energetyka danego kraju, podobnie zresztą jak konsekwencje pandemii, ma wpływ na naszą całą planetę. Podobnie jak globalne ocieplenie, tak samo pandemia, mniej lub bardziej, dotyka wszystkich. Wzrośnie społeczna odpowiedzialność i poczucie wspólnoty, pomimo chwilowej izolacji. Musimy globalnie troszczyć się o planetę, a nie tylko z perspektywy regionalnych rynków, tj. o energetykę, emisyjność, czy konsekwencje środowiskowe i inne szersze działania. Patrząc przez ten pryzmat na OZE, śmiem twierdzić, że zyskają one na atrakcyjności i popularności w dobie kryzysu klimatycznego – mówi ekspert.
Zdaniem Kaczerowskiego kolejnym argumentem za OZE jest ich bezobsługowość, w porównaniu do energetyki konwencjonalnej, opartej na wydobyciu. – Mówimy o pojedynczych akcjach serwisowych, nie wymagających stałej obecności człowieka, większość rzeczy da się obsługiwać w modelu zdalnym. Nie wymagają zgromadzenia się większych skupisk ludzi, które obserwujemy w górnictwie. Dzisiaj górnictwo, m.in. w moich rodzinnych Gliwicach przeżywa kryzys pandemiczny. OZE pod tym kątem są również bardziej atrakcyjne – wyjaśnia nasz rozmówca. Jego zdaniem pandemia nie wpłynęła negatywnie na rozwój OZE, jedynie zrewidowała niektóre harmonogramy.
Czy transformacja energetyczna może przyśpieszyć? Nasz rozmówca przekonuje, że tak, jeśli tylko pandemia zwiększy popyt na tego rodzaju inwestycje. – Źródła odnawialne są dziś najtańsze w Polsce, w szczególności wielkoskalowa energetyka wiatrowa na lądzie. W dobie kryzysu gospodarczego będziemy potrzebowali taniej energii elektrycznej do tego, aby przemysł i gospodarka odradzały się po kryzysie. To wszystko powinno powodować podaż nowych projektów, a te dzisiaj są wstrzymane na skutek regulacji. Siłą rzeczy nie uciekniemy od wątku, którym jest ustawa odległościowa. Dziś jest to najlepszy czas na zrewidowanie tych szkodliwych przepisów – mówi Kaczerowski.
Co z aukcjami OZE?
Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej zwróciło się do ministerstwa klimatu z prośbą o przedłużenie trwania systemu aukcyjnego wsparcia OZE do 2026 roku. Obecny będzie obowiązywał do czerwca 2021 roku. Czy taka zmiana jest potrzebna? Kaczerowski twierdzi, że taka potrzeba musi być analizowana z kilku perspektyw. – Przede wszystkim z poziomu zapowiadanej nowelizacji ustawy odległościowej, która dużo zmieni w Polsce. Dzisiaj w reżimie ustawy 10H budujemy turbiny wiatrowe modeli starszych generacji, nie mogąc rewidować elastycznie założeń projektów z kilkuletnimi prawomocnymi pozwoleniami i decyzjami. Pytanie o efektywność ekonomiczną nowych farm wiatrowych i ewentualną potrzebę ich wsparcia naprawdę zależy od tego, w jakim kształcie będą realizowane kolejne projekty i kiedy mają szanse wejść do systemu. Jestem optymistą i wierzę, że ustawa odległościowa zostanie zrewidowana w najbliższym czasie. Może to wpływać na ramy czasowe systemu aukcyjnego w przyszłości – mówi w komentarzu dla BiznesAlert.pl.
Ekspert utrzymuje, że należy odrębnie rozumieć rolę i potencjał projektów rozwiniętych, czekających na budowę, które mogłyby wejść do systemu szybko w ramach posiadanych już pozwoleń i przedłużonego systemu aukcyjnego. – Z drugiej strony warto pamiętać o przepotężnych możliwościach w greenfieldach, które jeszcze nie rozpoczęły procesu rozwoju. A te docelowo będą mogły w przyszłości funkcjonować bez systemu wsparcia. Greenfieldy to jest perspektywa 5-7 lat i kolejnych. W mojej ocenie, energetyka krajowa wymaga nowych mocy wytwórczych już w nadchodzącej dekadzie. Systemy prosumenckie, instalacje dachowe oraz wielopowierzchniowa fotowoltaika, której udział będzie rósł w KSE doskonale mogą współpracować z kolejną falą energetyki wiatrowej i wzajemnie się napędzać. – tłumaczy Kaczerowski.
Opracowała Patrycja Rapacka