ROZMOWA
Z dr Szymonem Kardasiem z Ośrodka Studiów Wschodnich rozmawiamy o sporze europejskim o projekt Nord Stream 2. Czy Polacy i inne nacje będą w stanie go zablokować? Czy relacje Europy z Rosją zmierzają ku ponownemu zbliżeniu?
BiznesAlert.pl: Jak skuteczne mogą być starania państw Europy Środkowo-Wschodniej o zablokowanie Nord Stream 2?
Szymon Kardaś: Problem Nord Stream-2 podniesiony został obecnie do rangi jednego z ważniejszych problemów politycznych wewnątrz samej UE, zarówno jeśli chodzi o unijne instytucje (głównie KE), jak i państwa członkowskie. Ma to implikacje zarówno pozytywne z punktu widzenia przeciwników projektu – wywiera to bowiem dodatkowo presję polityczną na kraje wspierające projekt oraz na instytucje unijne, które powinny w większym stopniu uwzględniać wyzwania związane z projektem. Z drugiej również negatywne – samo zainicjowanie przez Rosję projektu budowy nowego gazociągu doprowadziło do zarysowania podziałów i napięć politycznych, co jest korzystny z punktu widzenia realizowanej przez Moskwę polityki „dziel i rządź” wobec UE.
Ponieważ dotąd nic nie wskazuje na zmianę stanowisk podmiotów najbardziej zainteresowanych realizacją projektu (w szczególności Niemcy, Francja, Austria), to zabiegi polityczne, mające na celu zablokowanie budowy gazociągu mogą się okazać nieskuteczne. Jednocześnie podnoszenie na wszystkich możliwych unijnych forach argumentu niezgodności projektu Nord Stream-2 z podstawowymi założeniami, celami, priorytetami tworzącej się wciąż mozolnie unijnej polityki energetycznej, wydaje się jedyną słuszną drogą z punktu widzenia przeciwników projektu. Podnoszone bowiem wątpliwości prawne (wynikające z unijnego prawa energetycznego) mogą co najwyżej utrudnić konsorcjum Nord Stream-2 wykorzystywanie nowego gazociągu, ale z pewnością nie dają możliwości zablokowania samej budowy magistrali.
Czy Rosja wychodzi naprzeciw ich obawom? Kogo uspokoją, kto pozostanie nieugięty?
Rosja z pewnością będzie kusić południowych sąsiadów Polski (Słowację, Czechy) zachowaniem możliwości uzyskiwania pewnych korzyści tranzytowych, gdy gaz będzie płynął przez ich terytorium zmienionym kierunku (nie jak obecnie ze Wschodu na Zachód, ale z Zachodu na Wschód). Podatny na rosyjskie działania będzie także Budapeszt – 17 lutego premier Węgier Wiktor Orban będzie gościł w Moskwie i współpraca energetyczna między dwoma krajami będzie z pewnością jednym z kluczowych tematów. Mało realna jest natomiast zmiana stanowiska Polski czy krajów bałtyckich. Moskwa wydaje się być tego świadoma, więc pewnie nie należy się spodziewać szczególnej aktywności w tym kierunku.
Czy Rosja stosuje inne standardy wobec Ukraińców? Jakie znaczenie ma ich przynależność do Wspólnoty Energetycznej?
Rosjanie są świadomi, że nie uda mi się – nawet przy wybudowaniu nowych nitek Nord Streamu – całkowicie wyłączyć w 2020 roku Ukrainy jako szlaku dla tranzytu rosyjskiego gazu do Europy. Z drugiej strony wiedzą, że radykalne jego zmniejszenie może doprowadzić do degradacji ukraińskiej sieci gazowej i podważenia rentowności jej utrzymania. Niewykluczone, że będą starali się – sygnalizując już obecnie gotowość rozmów nt. nowego kontraktu tranzytowego – uzależniać warunki jego zawarcia od gwarancji Kijowa co do zakupu z Rosji odpowiednio dużych ilości gazu. Rynek ten, na który trafiło w 2011 r. ok 45 mld m3 rosyjskiego gazu, skurczył się do zaledwie 6 mld m3 w 2015 r. Poza tym Rosjanie liczą też na korzystne dla siebie rozstrzygnięcia w toczących się postępowaniach arbitrażowych w Sztokholmie (szczególnie w kontekście żądania zapłaty ponad 30 mld USD za zakontraktowany i nieodebrany przez Ukrainę gaz w okresie obowiązywania kontraktu).
Przynależność Ukrainy do Wspólnoty Energetycznej daje pewne dodatkowe możliwości obrony swoich interesów; przykładem jest wniosek o kontrolę projektu NS-2 złożony przez Ukrainę w sekretariacie Wspólnoty Energetycznej i przekazany następnie do Komisji Europejskiej. Choć jest mało prawdopodobne by wniosek mógł doprowadzić do prawnego zablokowania budowy gazociągu (KE nie ma takich uprawnień), to z pewnością przyczyni się wzmocnienia stanowiska tych, którzy domagają się restrykcyjnego przestrzegania wymogów prawa energetycznego do powstającej infrastruktury.
Czy razem z europejskim rynkiem Gazprom jest w stanie ewoluować?
Gazprom już ewoluuje i to od wielu lat. Niezależnie od ostrej retoryki i gróźb (szczególnie intensywnie wyrażanych w 2014 r.) Gazprom w wielu aspektach dostosowuje się do zmieniających się uwarunkowań prawno-instytucjonalnych i stricte rynkowych. W wielu krajach uznał konieczność dostosowania się do wymogów tzw. trzeciego pakietu energetycznego, przyjął konstruktywną postawę w ramach prowadzonego od września 2012 r. przez KE postępowania antymonopolowego, godzi się na rewizję kontraktów, a nawet formuł cenowych z odbiorcami europejskimi, deklaruje gotowość zwiększenia sprzedaży gazu w ramach giełd – zarówno w UE, ale też poprzez giełdę w Petersburgu. Kluczowym pozostaje natomiast pytanie jak w obliczu dekoniunktury cenowej (niskie ceny ropy, niskie ceny gazu) Gazprom będzie prowadził swoją politykę eksportową. Czy skoncentruje się na obronie udziałów w rynku (ostatnio ok. 30%) poprzez gotowość dalszego obniżania cen, by zmniejszyć opłacalność zwiększania importu taniejącego LNG; czy też będzie w obliczu coraz trudniejszej sytuacji finansowej zachowywał wyższą marżę, nawet kosztem zmniejszenia wolumenu eksportu. Wydaje się jednak, że w obliczu bardzo słabych postępów w realizacji gazowych projektów wschodnich i odsuwającej się coraz bardziej perspektywy inauguracji dostaw gazu rurociągowego do Chin, wybierze wariant pierwszy.
Będzie business as usual, czy nowa zimna wojna?
Sytuacja w samych Niemczech jest rzeczywiście bardzo dynamiczna, ale niewiele na razie wskazuje na to, by mogło to doprowadzić do rewizji niemieckiego stanowiska wobec projektu; nie ma bowiem krytycznych sygnałów w tej sprawie ze strony kręgów politycznych. Wysocy przedstawiciele państw , z których firmy są zaangażowane w projekt, biorą udział w regularnych spotkaniach z przedstawicielami Gazpromu: wicekanclerze Austrii i Niemiec, szef administracji prezydenta Francji. Poza tym od września ub. r. Gazprom prowadzi regularne, intensywne rozmowy ze wszystkimi firmami-uczestnikami projektu: od września 2015 do lutego 2016 odbyły się 4 spotkania z przedstawicielami austriackiego OMV, 3 z przedstawicielami francuskiego Engie, 2 spotkania z przedstawicielami niemieckiego Wintershalla – w tym zamknięcie transakcji wymiany aktywów, po jednym z spotkaniu z E.On i Shell. Jeśli do tego dodać coraz bardziej nasilające się głosy o potrzebie zniesienia (nieprzedłużania) antyrosyjskich sankcji, to zdecydowanie bliżej jest do klimatu business as usual niż nowej zimnej wojny.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik