Karwowski: Polska potrzebuje ustawy wiatrakowej, ale czy się jej doczeka?

11 czerwca 2024, 07:35 Bezpieczeństwo

– Pod koniec 2023 roku rząd złożył projekt nowelizacji przepisów dotyczących farm wiatrowych, który spotkał się ze znaczną krytyką. Resort klimatu zapowiedział ustawę wiatrakową na połowę 2024 roku. Kalendarz wskazuje czerwiec, a ustawa jest w trakcie konsultacji społecznych. Czy Polacy doczekają się zmian przepisów jeszcze w tym roku? I czy będą to istotne zmiany? – zastanawia się Marcin Karwowski, redaktor BiznesAlert.pl.

Farmy wiatrowe na Podkarpaciu. Fot. BiznesAlert.pl/Piotr Stępiński
Farmy wiatrowe na Podkarpaciu. Fot. BiznesAlert.pl/Piotr Stępiński

  • Propozycje nowych przepisów dotyczących farm wiatrowych zaprezentowane w grudniu 2023 roku spotkały się z krytyką opozycji, branży i przyrodników.
  • Nowe przepisy mają być zaproponowane w 2024 roku, na razie zostały zaproponowane do konsultacji.
  • Rząd deklaruje wprowadzenie konsensusu 500 metrów i skrócenie procesu inwestycyjnego nawet o połowę.
  • Minister klimatu i środowiska chce, aby ustawa weszła w życie na przełomie 2024 i 2025 roku.
  • Polska potrzebuje nowych przepisów wspierających rozwój energetyki wiatrowej, która wesprze transformację energetyczną i jest korzystna z punktu widzenie bezpieczeństwa.

Po objęciu władzy, przez obecną większość rządzącą, powstał projekt zmian w prawie dotyczącym stawiania elektrowni wiatrowych, który był częścią ustawy o mrożeniu cen energii. Spotkał się on z negatywną reakcją wielu środowisk. Przyrodnicy krytykowali określenie dystansu od rezerwatów przyrody na 300 metrów, argumentując, że taki dystans wywrze negatywny wpływ na przyrodę m.in. przez wygenerowany hałas. Politycy opozycji zarzucali premiowanie zagranicznego kapitału Siemens Games oraz możliwość wywłaszczeń. Kontrowersje budziło również uzależnienie dystansu turbin od wielkości wiatraków. Większość rządząca wycofała nowelizację przepisów i zapowiedziała nowelizację przepisów dotyczących energetyki wiatrowej w formie osobnego projektu. Jako termin wskazano czerwiec, jednak w tym miesiącu przepisy ciągle są konsultowane.

Co wiadomo o nowych przepisach?

Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska, zapowiedział, że rząd osiągnął konsensus 500 metrów. Chodzi o dystans jaki musi dzielić farmy wiatrowe od zabudowań. Poprzedni rząd 23 kwietnia 2023 roku, wprowadził przepisy, które zwiększyły odległość do 700 metrów. Zmniejszenie go do pół kilometra jest odpowiedzią na potrzeby zgłaszane przez branżę. Obecny obóz rządzący zapowiedział konsultowanie przepisów z przedstawicielami firm i organizacji działających w sektorze.

– Będziemy odblokowywali energetyką wiatrową na lądzie. […] Uważamy, że odległość 500 metrów jest optymalną odległość. Zamiast 10 H zakazów wolę mówić o 10 K. Korzyściach – powiedział podsekretarz stanu Miłosz Motyka, na posiedzeniu komisji klimatu i środowiska oraz komisji gospodarki narodowej i innowacyjności, na które zaproszono przedstawicieli branży OZE.

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) wielokrotnie wskazywało na nadmiernie złożony proces inwestycyjny.

– Proces inwestycyjny, czyli od stworzenia planu ogólnego do uzyskania pozwolenia na budowę to około 7 lat. Dłużej jeżeli zostanie zaskarżony. Gorzej wygląda to z morską energetyką wiatrową – powiedział prezes PSEW, podczas wspomnianego posiedzenia.

Rząd zadeklarował uproszczenie przepisów w tej kwestii, ułatwiając tworzenie nowych farm wiatrowych. Według zapowiedzi ministra Motyki, rząd będzie dążył do skrócenia procesu nawet o połowę. Dodatkowo nowelizacja ma dostosować polskie prawo do wymagać Unii Europejskiej, w zakresie pomocy publicznej, aby fundusze unijne wsparły budowę polskich elektrowni jądrowych. Resort przekazał również, że nowe przepisy wesprą prosumentów, czyli prywatnych użytkowników instalacji odnawialnych źródeł energii.

Nowelizacja, która miała być, a jej nie ma

Na początku kwietnia, w wywiadzie dla Money.pl, minister Miłosz Motyka powiedział, że rząd zajmie się ustawą wiatrakową na początku czerwca 2024 roku. Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska, w maju odniosła się do etapu na jakim jest nowelizacja przepisów. Powiedziała, że trwają negocjacje na poziomie rządowym, następnym krokiem będą konsultacje społeczne i skierowanie projektu nowelizacji do sejmu. Minister zaznaczyła, że chciałaby, aby ustawa weszła w życie na przełomie roku. Na początku czerwca podsekretarz Miłosz Motyka zapowiedział, że ustawa powinna być przedmiotem prac rządu w trzecim kwartale 2024 roku.

Według informacji z Kancelarii Premiera obecnie trwają konsultacje, które mają zakończyć się 25 czerwca. Następnie projekt zostanie skierowany do komitetów (m.in. Komitetu do Spraw Europejskich czy Komitetu Społecznego Rady Ministrów), by zostać skierowanym do sejmu.

Dlaczego ustawa wiatrakowa jest tak ważna?

Elektrownie wiatrowe pełnią istotną rolę w polskim miksie energetycznym (według PSEW od stycznia do listopada 2023 roku był to udział w wysokości 13 procent) i transformacji energetycznej. Są ważne nie tylko z uwagi na cele klimatyczne, które zakładają osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 roku, ale i ze względu na bezpieczeństwo energetyczne. Inwestycja w odnawialne źródła energii pozwoli uniezależnić się od dostaw paliw kopalnych. Dodatkowo, jak pokazała wojna na Ukrainie, energetyka rozproszona jest trudniejszym celem dla przeciwnika w przypadku konfliktu zbrojnego. Dynamiczny rozwój OZE potrzebuje jednak przepisów, które go wspierają, a nie hamują (wspomniany proces inwestycyjny trwający około siedmiu lat).

Ustawa wiatrakowa powinna być wdrożona jak najszybciej (oczywiście po konsultacjach i zapewniając przemyślane rozwiązania). Pozostaje mieć nadzieje, że uda się dotrzymać terminów wskazanych przez resort i trafi ona do sejmu w trzecim kwartale, by na przełomie 2024 i 2025 roku zostanie wdrożona. Wyzwaniem może być jednak weto prezydenta który był krytykiem liberalizacji w poprzedniej firmie

Piekarski: Sieć energetyczna to łatwy cel dla rosyjskich służb (ROZMOWA)