Rozmowa z Pawłem Kowalem, byłym wiceministrem spraw zagranicznych i posłem do Parlamentu Europejskiego, obecnie pracownikiem Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk o przyszłej polityce Unii Europejskiej wobec kryzysu integracji i sporu o Nord Stream 2.
BiznesAlert.pl: Czy zapowiada się układ w sprawie Ukrainy między USA a Rosją?
Paweł Kowal: Należy oddzielić słowa prezydenta Donalda Trumpa, na przykład ze szczytu w Helsinkach z udziałem Władimira Putina, od realnych działań administracji amerykańskiej. Okazuje się, że obecna prezydentura przynosi niepewność, bo komunikaty prezydenta nie są jasne. Natomiast administracja kontynuuje stabilną politykę, która w niektórych przypadkach może wręcz wykraczać poza oczekiwania krajów takich, jak Polska. Amerykanie wzmacniają obecność na Wschodniej Flance i stosują ostrą retorykę wobec Rosji, wprowadzane są kolejne sankcje pomimo mniejszej aktywności Europy.
Czy można zatem postawić tezę, że USA wycofują się z Europy na Pacyfik?
Te tendencje były widoczne jeszcze od czasów George’a Busha, który chciał zaangażować się bardziej na Pacyfiku w celu udzielenia odpowiedzi na rosnące znaczenie Chin i malejącą różnicę potencjałów między nimi, a Stanami Zjednoczonymi. Polityka Rosji w Europie nie pozwoliła jednak na wycofanie Amerykanów z Europy, a nawet zmusiła ich do zwiększenia zaangażowania. To jest zgodne z wieloletnią polityką ograniczania wpływów rosyjskich na kontynencie, która zakłada, że wzmacnianie państw w Europie Środkowo-Wschodniej osłabi Rosję.
Jak na wspólną politykę Zachodu wobec Rosji działa projekt Nord Stream 2?
Amerykanie nie uznają tego problemu za globalny. Chociaż stanowczo go krytykują, to nie twierdzą, że powinien on się stać przedmiotem podziału w obozie, w którym są Niemcy. Widać to było przy okazji połajanek Angeli Merkel ze strony Donalda Trumpa na szczycie NATO. On użył tematu Nord Stream 2 instrumentalnie, aby dogryźć Pani Kanclerz. Potem szybko uznał, że Amerykanie będą konkurować z gazem z tego projektu, co można uznać za przyznanie, że projekt prawdopodobnie dojdzie do skutku.
Ten projekt jednak dzieli Europę. Czy Unia Europejska zmierza ku dezintegracji? Czy czas na reformę?
Uważam, że moment kryzysowy, w którym znajduje się integracja europejska, to nie czas na reformy. Jeżeli zaczniemy teraz zmieniać traktaty, to możemy jedynie przyspieszyć rozkład. Tego uczy historia. Jednak wcale nie jest powiedziane, że zwolennicy dezintegracji zwyciężą. Oczywiście w wyborach do Parlamentu Europejskiego zwycięstwa populistów, na przykład w Niemczech, będą najwyższe w historii. Nie oznacza to jednak automatycznie, że stworzą oni trzecią siłę, która będzie prowadzić obstrukcję prac Parlamentu. Być może wyprzedzą ich liberałowie. Ważniejsze z resztą będzie to, jak będzie się rozkładał układ sił w Komisji Europejskiej. Polska może tutaj odegrać istotną rolę, dlatego wskazane będzie zakończenie sporów z Brukselą. Brak wspólnej polityki energetycznej, którego przejawem jest spór o Nord Stream 2, ujawnił słabość Komisji w Traktacie Lizbońskim. Jedyną odpowiedzią na ten problem byłoby przekazanie więcej uprawnień do Brukseli, ale na to nie ma na razie apetytu.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik