Wczoraj w hiszpańskiej miejscowości Santiago de Compostela miał miejsce tragiczny w skutkach wypadek kolejowy. W katastrofie zginęło co najmniej 78 osób, a ponad 140 zostało rannych. Prawdopodobną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość, z jaką pociąg wszedł w zakręt. Premier Hiszpanii Mariano Rajoy ogłosił trzydniową żałobę narodową. Czy podobny wypadek może powtórzyć się w Polsce?
– Zestawianie wypadku kolejowego na hiszpańskich kolejach dużych prędkości, z polskimi realiami jest nieporównywalne. Do pewnego stopnia można by doszukiwać się pewnych analogii z CMK (Centralną Magistralą Kolejową) – ale byłoby to jednak dość mocno naciągane. To są zupełnie inne światy – powiedział nam Bogusław Kowalski, ekspert ZDG TOR.
Jego zdaniem bowiem, gdy – jak w Hiszpanii – koleje mogą rozwijać prędkość powyżej 200 km/godz., muszą dysponować choćby innymi systemami kierowania ruchem i różnego typu innymi systemami zabezpieczeń.
– Myślę, że należałoby postawić pytanie o rolę człowieka w takich katastrofach – mówi dalej Kowalski. Było to istotne w przypadku polskich katastrof w Babach czy pod Szczekocinami. Mamy tylko pewne hipotezy odnośnie tego, co się wydarzyło w Hiszpanii – to wciąż nie są potwierdzone fakty. Więc nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że zawiódł człowiek, bez udziału techniki. Analizując podobne wypadki w Polsce, widać, że maszynistów czy osób obsługujących infrastrukturę – dyżurnych ruchu, zawodność ludzka występuje także przy słabej technice infrastrukturalnej. I czynnik ludzki stanowi zawsze do pewnego stopnia niewiadomą, Mimo, że kolej pozostaje jednym z najbardziej bezpiecznych środków transportu zbiorowego. Ale jeśli już dochodzi do wypadku, może on przybierać charakter katastrofy, której rozmiary od strony ludzkiej i materialnej są olbrzymie.
– W przypadku Hiszpanii być może ostateczne ustalenia wykażą, że coś zawiodło w systemach sterowania ruchem, ale nie można też wykluczyć błędu człowieka – znaczne przekroczenie dozwolonej szybkości – o którym spekulują media. Chyba nie ma takich zabezpieczeń, które wyeliminowałyby błąd ludzki w 100 proc. – kończy Kowalski.