icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kuffel: Zielone obligacje z giełdy włoskiej do polskiej?

Od poprzedniego tygodnia, a dokładnie od ubiegłego poniedziałku (13 marca 2017), włoska giełda papierów wartościowych (Borsa Italiana) stała się częścią rewolucyjnej inicjatywy “Sustainable Stock Exchange Initiative”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza inicjatywę zrzeszającą giełdy papierów wartościowych promujących zrównoważony rozwój. Inicjatywa, wspierana przez ONZ, ma na celu wspomóc transformację państw w kierunku gospodarki o niskim wpływie na środowisko naturalne oraz odpowiedzialnej społecznie. Piękne słowa – jak to wygląda w praktyce?

Borsa Italiana uruchomiła segment poświęcony tzw. obligacjom społeczno-ekologicznym. Inwestorzy mogą kupić obligacje (obligacje to instrument finansowy, który jest formą kredytu; kredytobiorca – de facto firma lub instytucja która go emituje – ma w ten sposób dostęp do środków zewnętrznych na finansowanie inwestycji długoterminowych, lub, w przypadku obligacji rządowych, w celu sfinansowania bieżących wydatków), których realizacja jest związana bezpośrednio z “zielonymi” projektami, którymi mogą być, dla przykładu, budowa elektrowni wiatrowych, inwestycje w innowacyjne źródła energii itp.

Należy pamiętać, że nie mówimy o giełdzie towarowej/prądu, która ma oddzielne segmenty zarezerwowane dla produktów związanych z OZE. Na giełdzie towarowej obraca się innymi produktami, związanymi z surowcami, więc obecność tego typu podziału jest naturalna. Na giełdzie papierów wartościowych – to absolutna nowość.

Pierwsze obligacje wyemitowane na ExtraMOT PRO zostały wydane przez Enel Finance International N.V , z gwarantowana łączną wartością równą 1,25 mld euro, z rocznym oprocentowaniem 1,00% wartości nominalnej i okresie dojrzałości przypadającym na 16 września 2024 roku. Obligacje te są zarezerwowane wyłącznie dla inwestorów instytucjonalnych.

Wprowadzenie nowego segmentu to ogromny krok dla włoskiej giełdy i, swojego rodzaju, potwierdzenie kierunku, w którym podąża świat finansów i lokalna gospodarka. Coraz więcej inwestorów jest zainteresowanych projektami, mającymi na celu “zmianę świata na lepsze”. Ponadto, takie inwestycje przestały być wyłącznie “ruchem marketingowym”, który ma poprawić postrzeganie marki ( ten mechanizm nazywany jest po angielsku “green washing” ) a raczej nowym obszarem zainteresowania.

Niemniej jednak, Borsa Italiana nie jest pierwsza giełdą papierów wartościowych, która wprowadziła nowe podejście do obrotu instrumentów finansowych.

Londyńska Giełda (London Stock Exchange), w czerwcu 2015 roku, była jedna z pierwszych, która uruchomiła segment poświęcony środowisku oraz projektom o wysokim znaczeniu społecznym. W oficjalnym raporcie opublikowanym na stronie internetowej giełdy, LSE mówi o wadze tego przedsięwzięcia oraz o tym, że popyt na tego typu instrumenty finansowe wzrasta. W listopadzie 2016 roku, LSE notowało w swoim zielonym segmencie 39 obligacji, o wartości równej 10 miliardom dolarów, denominowanych w siedmiu walutach.

Również giełda w Luksemburgu zainteresowała się tym tematem i we wrześniu 2016 wprowadziła swój zielonym segment, widząc potencjał w zakresie finansowania projektów w sektorze energii odnawialnej i transportu niskoemisyjnego. Giełda LGX, jak donosi Reuters, ściśle kontroluje uczestników swojego segmentu (LGX ma najtrudniejsze warunki wejścia na giełdę).

Dostęp do giełdy „(…) jest ograniczony wyłącznie dla emitentów, którzy mogą wyraźnie wykazać korzyści projektu dla środowiska naturalnego; (…) są w stanie zaprezentować wszystkie możliwe dokumenty odnoszące się do finansowania lub refinansowania projektów, które są w pełni przyjazne dla środowiska , takie jak badania środowiskowe, badania zewnętrzne czy audyty” które mają na celu weryfikacje rzetelności emitenta.Ponadto, dostęp do emisji obligacji został zakazany dla firm związanych z produkcją energii jądrowej, niemedycznych badań przeprowadzanych na zwierzętach oraz firm związanych z wydobyciem lub dystrybucją paliw kopalnych.

Obserwując kierunek zmian na międzynarodowych giełdach, ciekawość wzbudza rodzimy, polski rynek. Czy nowy segment tego typu przyjąłby się na warszawskiej GPW?

Pierwsza reakcja to naturalnie obawa przed wpływem takiego segmentu na naszą energetykę, która z pewnością nie może zostać opisana jako “zielona” lub “ekologiczna”. Spośród czterech spółek z najwyższymi obrotami (sprawdzanej w południe 16/03/2017), trzy z nich były związane z przemysłem ciężkim i energetyką (JGW, PKN ORLEN oraz KGHM). Jednak, ewentualne wprowadzenie nowego segmentu na warszawskiej giełdzie nie wprowadziłoby żadnego zamętu. Głównie dlatego, iż “zielone obligacje” są produktami, które nie są w żadnym stopniu zależne od “tradycyjnych” produktów finansowych.

Jedyna zmiana, która mogłaby mieć miejsce to ewentualne większe zainteresowanie inwestorów bardziej ekologicznymi projektami/firmami oraz wzmożona dyskusja w mediach na temat tego typu operacji. Wątpię jednak, aby inwestorzy prywatni (nie instytucjonalni) inwestowali w tego typu segment wyłącznie ze względu na zyski. Porównując, obligacje Enel Finance International na ExtraMOT PRO (na włoskiej giełdzie) mają roczne oprocentowanie w wysokości 1 %, podczas gdy obligacje PKN Orlen (na GPW) około 1,8 %*. Z tego powodu inwestor musi zdawać sobie sprawę z ewentualnych mniejszych zysków.

Ponadto, mówiąc o innowacyjnych firmach czy projektach, musi zostać wzięte pod uwagę ewentualne, wyższe ryzyko. Podczas gdy elektrownie wiatrowe mają stały, choć niski, zwrot (biorąc pod uwagę najnowsza ewolucje prawa o OZE, zwrot nawet takiej inwestycji nie jest w 100% pewny); firmy zajmujące się bardziej innowacyjnymi technologiami są bardziej ryzykowne. Z drugiej jednak strony, tego typu lokata kapitału to świetny sposób na zwiększenie swojej odpowiedzialności społecznej i środowiskowej, która ma realny wpływ na zmieniający się krajobraz gospodarczy. Jednocześnie, nie sądzę aby inwestorzy rezygnowali z tradycyjnych obligacji na rzecz inwestycji w te zielone – bez różnicy na jakiej giełdzie prowadzone są notowania.

Myślę, że wprowadzenie tego typu segmentu na warszawskiej giełdzie przyniosłoby wyłącznie pozytywne rezultaty. Z pewnością pomogłoby to w zebraniu funduszy na zielone inwestycje o dużej skali i na które potrzebny jest duży wkład kapitałowy. Portal “Gram w Zielone” mówi o notowaniach 9 spółek OZE na GPW, jednak patrząc jakie są to firmy – np Tauron, Enea, PGE – można wywnioskować, że to nie są firmy zajmujące się tylko i wyłącznie tą dziedzina. Stworzenie zielonego segmentu pomogłoby w wyselekcjonowaniu spółek, których biznes wyróżnia się odpowiedzialnością społeczno-środowiskową i które inwestują wyłącznie w tego typu przedsięwzięcia (nota bene, spółki, które naprawdę są zielone i które opierają na tym swój model biznesowy).

Ponadto, Polska miałaby szansę zmienić swój “międzynarodowy image”. Jeśli chodzi o energetykę, Polska na arenie międzynarodowej postrzegana jest przez pryzmat węgla i ostatnich “rewelacji” prawa OZE – nowy zielony segment na giełdzie z pewnością zainteresowałby międzynarodowych inwestorów i stał się punktem odniesienia dla wielu międzynarodowych dyskusji, tym razem w pozytywnym kontekście.

Myślę, że zielone obligacje nie zagroziłyby finansowaniu projektów związanych z energetyką węglową. Tak jak powiedzieliśmy wcześniej: z jednej strony zielone obligacje w tej chwili nie mają ogromnych zwrotów, moją ryzyko wpisane w definicje i w dalszym ciągu są segmentem, który się rozwija. Z drugiej strony, firmy związane z energetyką konwencjonalną są bardziej stabilne, ich zysk jest wyższy i, ze względu na “długą historię” można spekulować dość ich notowania z dużym prawdopodobieństwem poprawności. Ile czasu będzie się opłacało kupować obligacje emitowane przez spółki z zakresu energetyki konwencjonalnej? To pytanie, na które odpowiedź jest jak prognoza pogody, trudna do przewidzenia.

Oczywiście, pewne czynniki mówią o tym, że węgiel na przestrzeni lat zostanie wycofywany z miksu energetycznego, więc długoterminowe inwestycje związane z tym surowcem mogą okazać się niedochodowe. Nie jest to jednak najbliższa przyszłość (o ile Sejm nie zadecyduje o zamknięciu wszystkich elektrowni węglowych z dnia na dzień), tak jak zielone obligacje nie staną się najlepszym źródłem dochodu w przeciągu nocy. Dlatego uważam, że jeżeli przemysł wydobywczy/energetyczny będzie miał problemy związane z zainteresowaniem inwestycyjnym, to będzie to miało miejsce ze względu na zmiany sektora, a nie ze względu na emisje nowego typu obligacji.

Od poprzedniego tygodnia, a dokładnie od ubiegłego poniedziałku (13 marca 2017), włoska giełda papierów wartościowych (Borsa Italiana) stała się częścią rewolucyjnej inicjatywy “Sustainable Stock Exchange Initiative”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza inicjatywę zrzeszającą giełdy papierów wartościowych promujących zrównoważony rozwój. Inicjatywa, wspierana przez ONZ, ma na celu wspomóc transformację państw w kierunku gospodarki o niskim wpływie na środowisko naturalne oraz odpowiedzialnej społecznie. Piękne słowa – jak to wygląda w praktyce?

Borsa Italiana uruchomiła segment poświęcony tzw. obligacjom społeczno-ekologicznym. Inwestorzy mogą kupić obligacje (obligacje to instrument finansowy, który jest formą kredytu; kredytobiorca – de facto firma lub instytucja która go emituje – ma w ten sposób dostęp do środków zewnętrznych na finansowanie inwestycji długoterminowych, lub, w przypadku obligacji rządowych, w celu sfinansowania bieżących wydatków), których realizacja jest związana bezpośrednio z “zielonymi” projektami, którymi mogą być, dla przykładu, budowa elektrowni wiatrowych, inwestycje w innowacyjne źródła energii itp.

Należy pamiętać, że nie mówimy o giełdzie towarowej/prądu, która ma oddzielne segmenty zarezerwowane dla produktów związanych z OZE. Na giełdzie towarowej obraca się innymi produktami, związanymi z surowcami, więc obecność tego typu podziału jest naturalna. Na giełdzie papierów wartościowych – to absolutna nowość.

Pierwsze obligacje wyemitowane na ExtraMOT PRO zostały wydane przez Enel Finance International N.V , z gwarantowana łączną wartością równą 1,25 mld euro, z rocznym oprocentowaniem 1,00% wartości nominalnej i okresie dojrzałości przypadającym na 16 września 2024 roku. Obligacje te są zarezerwowane wyłącznie dla inwestorów instytucjonalnych.

Wprowadzenie nowego segmentu to ogromny krok dla włoskiej giełdy i, swojego rodzaju, potwierdzenie kierunku, w którym podąża świat finansów i lokalna gospodarka. Coraz więcej inwestorów jest zainteresowanych projektami, mającymi na celu “zmianę świata na lepsze”. Ponadto, takie inwestycje przestały być wyłącznie “ruchem marketingowym”, który ma poprawić postrzeganie marki ( ten mechanizm nazywany jest po angielsku “green washing” ) a raczej nowym obszarem zainteresowania.

Niemniej jednak, Borsa Italiana nie jest pierwsza giełdą papierów wartościowych, która wprowadziła nowe podejście do obrotu instrumentów finansowych.

Londyńska Giełda (London Stock Exchange), w czerwcu 2015 roku, była jedna z pierwszych, która uruchomiła segment poświęcony środowisku oraz projektom o wysokim znaczeniu społecznym. W oficjalnym raporcie opublikowanym na stronie internetowej giełdy, LSE mówi o wadze tego przedsięwzięcia oraz o tym, że popyt na tego typu instrumenty finansowe wzrasta. W listopadzie 2016 roku, LSE notowało w swoim zielonym segmencie 39 obligacji, o wartości równej 10 miliardom dolarów, denominowanych w siedmiu walutach.

Również giełda w Luksemburgu zainteresowała się tym tematem i we wrześniu 2016 wprowadziła swój zielonym segment, widząc potencjał w zakresie finansowania projektów w sektorze energii odnawialnej i transportu niskoemisyjnego. Giełda LGX, jak donosi Reuters, ściśle kontroluje uczestników swojego segmentu (LGX ma najtrudniejsze warunki wejścia na giełdę).

Dostęp do giełdy „(…) jest ograniczony wyłącznie dla emitentów, którzy mogą wyraźnie wykazać korzyści projektu dla środowiska naturalnego; (…) są w stanie zaprezentować wszystkie możliwe dokumenty odnoszące się do finansowania lub refinansowania projektów, które są w pełni przyjazne dla środowiska , takie jak badania środowiskowe, badania zewnętrzne czy audyty” które mają na celu weryfikacje rzetelności emitenta.Ponadto, dostęp do emisji obligacji został zakazany dla firm związanych z produkcją energii jądrowej, niemedycznych badań przeprowadzanych na zwierzętach oraz firm związanych z wydobyciem lub dystrybucją paliw kopalnych.

Obserwując kierunek zmian na międzynarodowych giełdach, ciekawość wzbudza rodzimy, polski rynek. Czy nowy segment tego typu przyjąłby się na warszawskiej GPW?

Pierwsza reakcja to naturalnie obawa przed wpływem takiego segmentu na naszą energetykę, która z pewnością nie może zostać opisana jako “zielona” lub “ekologiczna”. Spośród czterech spółek z najwyższymi obrotami (sprawdzanej w południe 16/03/2017), trzy z nich były związane z przemysłem ciężkim i energetyką (JGW, PKN ORLEN oraz KGHM). Jednak, ewentualne wprowadzenie nowego segmentu na warszawskiej giełdzie nie wprowadziłoby żadnego zamętu. Głównie dlatego, iż “zielone obligacje” są produktami, które nie są w żadnym stopniu zależne od “tradycyjnych” produktów finansowych.

Jedyna zmiana, która mogłaby mieć miejsce to ewentualne większe zainteresowanie inwestorów bardziej ekologicznymi projektami/firmami oraz wzmożona dyskusja w mediach na temat tego typu operacji. Wątpię jednak, aby inwestorzy prywatni (nie instytucjonalni) inwestowali w tego typu segment wyłącznie ze względu na zyski. Porównując, obligacje Enel Finance International na ExtraMOT PRO (na włoskiej giełdzie) mają roczne oprocentowanie w wysokości 1 %, podczas gdy obligacje PKN Orlen (na GPW) około 1,8 %*. Z tego powodu inwestor musi zdawać sobie sprawę z ewentualnych mniejszych zysków.

Ponadto, mówiąc o innowacyjnych firmach czy projektach, musi zostać wzięte pod uwagę ewentualne, wyższe ryzyko. Podczas gdy elektrownie wiatrowe mają stały, choć niski, zwrot (biorąc pod uwagę najnowsza ewolucje prawa o OZE, zwrot nawet takiej inwestycji nie jest w 100% pewny); firmy zajmujące się bardziej innowacyjnymi technologiami są bardziej ryzykowne. Z drugiej jednak strony, tego typu lokata kapitału to świetny sposób na zwiększenie swojej odpowiedzialności społecznej i środowiskowej, która ma realny wpływ na zmieniający się krajobraz gospodarczy. Jednocześnie, nie sądzę aby inwestorzy rezygnowali z tradycyjnych obligacji na rzecz inwestycji w te zielone – bez różnicy na jakiej giełdzie prowadzone są notowania.

Myślę, że wprowadzenie tego typu segmentu na warszawskiej giełdzie przyniosłoby wyłącznie pozytywne rezultaty. Z pewnością pomogłoby to w zebraniu funduszy na zielone inwestycje o dużej skali i na które potrzebny jest duży wkład kapitałowy. Portal “Gram w Zielone” mówi o notowaniach 9 spółek OZE na GPW, jednak patrząc jakie są to firmy – np Tauron, Enea, PGE – można wywnioskować, że to nie są firmy zajmujące się tylko i wyłącznie tą dziedzina. Stworzenie zielonego segmentu pomogłoby w wyselekcjonowaniu spółek, których biznes wyróżnia się odpowiedzialnością społeczno-środowiskową i które inwestują wyłącznie w tego typu przedsięwzięcia (nota bene, spółki, które naprawdę są zielone i które opierają na tym swój model biznesowy).

Ponadto, Polska miałaby szansę zmienić swój “międzynarodowy image”. Jeśli chodzi o energetykę, Polska na arenie międzynarodowej postrzegana jest przez pryzmat węgla i ostatnich “rewelacji” prawa OZE – nowy zielony segment na giełdzie z pewnością zainteresowałby międzynarodowych inwestorów i stał się punktem odniesienia dla wielu międzynarodowych dyskusji, tym razem w pozytywnym kontekście.

Myślę, że zielone obligacje nie zagroziłyby finansowaniu projektów związanych z energetyką węglową. Tak jak powiedzieliśmy wcześniej: z jednej strony zielone obligacje w tej chwili nie mają ogromnych zwrotów, moją ryzyko wpisane w definicje i w dalszym ciągu są segmentem, który się rozwija. Z drugiej strony, firmy związane z energetyką konwencjonalną są bardziej stabilne, ich zysk jest wyższy i, ze względu na “długą historię” można spekulować dość ich notowania z dużym prawdopodobieństwem poprawności. Ile czasu będzie się opłacało kupować obligacje emitowane przez spółki z zakresu energetyki konwencjonalnej? To pytanie, na które odpowiedź jest jak prognoza pogody, trudna do przewidzenia.

Oczywiście, pewne czynniki mówią o tym, że węgiel na przestrzeni lat zostanie wycofywany z miksu energetycznego, więc długoterminowe inwestycje związane z tym surowcem mogą okazać się niedochodowe. Nie jest to jednak najbliższa przyszłość (o ile Sejm nie zadecyduje o zamknięciu wszystkich elektrowni węglowych z dnia na dzień), tak jak zielone obligacje nie staną się najlepszym źródłem dochodu w przeciągu nocy. Dlatego uważam, że jeżeli przemysł wydobywczy/energetyczny będzie miał problemy związane z zainteresowaniem inwestycyjnym, to będzie to miało miejsce ze względu na zmiany sektora, a nie ze względu na emisje nowego typu obligacji.

Najnowsze artykuły