EnergetykaOpinieŚrodowisko

Kurella: Elektryzujące podsumowanie 2021 roku (FELIETON)

– Ostatnia dekada grudnia to już moment na pokuszenie się o pierwsze podsumowanie 2021 roku w polskiej energetyce. Zapewne na początku stycznia tego roku, kiedy to wszyscy żyliśmy w mocnych uściskach Covid-19, a największe emocje wzbudzało kto zostanie zaszczepiony w pierwszej kolejności, nikt nie przypuszczał, że sprawy energetyczne dostaną takiego przyspieszenia i rozgrzeją do białości nie tylko ekspertów, ale i licznych komentatorów oraz polityków. A wydawać by się mogło, że nie może być już nic bardziej zapierającego dech w piersiach, jak szarża Maxa Verstappena z teamu Red Bull, który zapewnił sobie wygraną nad Lewisem Hamiltonem z teamu Mercedesa na ostatnim kilometrze toru F1 w Abu Zabi, zdobywając w tych niezwykłych okolicznościach swój pierwszy tytuł Mistrza Świata Formuły 1. A jednak – pisze Jerzy Kurella*.

Bezapelacyjnie tytuł energetycznego pojęcia Roku 2021 powinno otrzymać „świadectwo-certyfikat CO2”, nazywane już bardziej fachowo uprawnieniami do emisji CO2 (uprawnienia EUA). Nikt nie mógł przypuszczać w sennych początkach 2021 roku, że tak specjalistyczna i techniczna kwestia jak handel uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS, będzie niekwestionowanym liderem debat i sporów nie wśród wąskiego kręgu maklerów giełdowych, ale przede wszystkim pośród polityków i managerów spółek energetycznych. Aż trudno uwierzyć, że w pierwszych dniach stycznia 2021 roku gdy cena cen uprawnień CO2 wzrosła z poziomu 32,8 euro do 34,8 euro za tonę, analitycy giełdowi mówili nie tylko o jej rekordowej cenie, ale i jej rekordowym, bo prawie 1 procent wzroście ! Zacytuję w tym miejscu, nie wymieniając z imienia i nazwiska, jednego z najbardziej uznanych analityków giełd energetycznych, który w tym czasie napisał : „Psychologiczny poziom blisko 35 EUR stanowi barierę nie do przejścia i został potraktowany przez inwestorów jako dobra okazja do realizacji zysków”. 

I było to niewątpliwie prawdą, bo ceny uprawnień CO2 wahały się w styczniu w przedziale 31,5 euro do 33 euro za tonę. I tak zupełnie „z niczego”, w sposób niemal niezauważony ceny certyfikatów CO2 zaczęły piąć się w górę, przebijając kolejne „niewyobrażalne” rekordy cenowe, sufity, poziomy wsparcia i te wszystkie zaklęcia znane nam z parkietów giełdowych, dochodząc do swojego „historycznego” notowania w wysokości 90 euro za tonę uprawnień CO2 8 grudnia 2021 roku. Obecnie ceny uległ znacznej redukcji, by na koniec 17 grudnia zatrzymać się na poziomie 73,6 euro za tonę, ale wielu ekspertów przewiduje, że w przypadku srogiej zimy i nadal utrzymujących się wysokich cen gazu, „niewyobrażalna” jeszcze 12 miesięcy temu cena 100 euro za tonę uprawnień do emisji CO2, stanie się faktem.

Niemniej jednak, ten uruchomiony w 2005 roku mechanizm rynku handlu emisjami dwutlenku węgla w Unii Europejskiej, stał się od listopada tego roku, ważnym elementem debaty publicznej w ramach poszukiwania „winnych” za rekordowo wysokie ceny energii z jakimi mamy do czynienia w Polsce. Warto też pamiętać, że w 2021 roku bezpośrednie wpływy z tego tytułu do polskiego budżetu przekroczą 25,2 miliardów złotych, a szacuje się, że w 2022 r. zasilenie skarbu państwa ze sprzedaży na aukcjach uprawnień do emisji CO2 wyniesie od 24 miliardów do 30 miliardów złotych. Tak więc, oprócz postulatów koniecznych zmian w ETS, mających na celu wykluczenie potencjalnego spekulacyjnego handlu uprawnieniami do emisji CO2, już dziś należy przygotować cały mechanizm wsparcia i projekty, które pozwolą Polsce włączyć się na partnerskich zasadach w program transformacji energetycznej „Fit for 55”, ostatecznie przyjęty i zoperacjonalizowany przez Komisję Europejską 14 lipca 2021 r. 

W subiektywnym rankingu najważniejszych pojęć w polskiej energetyce, drugie miejsce przyznałbym „cenom gazu”. Do niedawna błękitne paliwo obchodziło Polaków o tyle, ze było oczywistością, że ono po prostu jest, zapewniając nam ogrzewanie i ciepły posiłek, a firmom przemysłowym czy zakładom chemicznym optymalny surowiec do ich produkcji. Stan ten uległ gwałtownej zmianie w III kwartale 2021 roku wraz z ukończeniem budowy drugiej nitki Nord Stream i globalną rozgrywką Gazprom o ceny i dostępność gazu w Europie i na świecie. I po raz kolejny do świadomości publicznej przebiły się dobrze nam już znane z rynku uprawnień CO2 pojęcia o „historycznie wysokich cenach gazu” i „nigdy wcześniej niespotykanych” tak niskich poziomach zapełnienia podziemnych magazynów gazu w Europie. To prawda, że wzrost cen gazu, nawet o kilkaset procent w kontraktach krótkoterminowych na europejskich giełdach w przeciągu niespełna roku, mógł prawdziwym szokiem dla bardzo wielu komercyjnych odbiorców gazu.

W znacznej mierze tak wysokie wzrosty cen gazu na rynkach energetycznych, są efektem spekulacyjnych działań największego dostawcy gazu do Europy. Jednak konsumenci w Europie i tak mieli dużo szczęścia, że między innymi z powodu lockdawnów gospodarczych spowodowanych przez Covid-19, ceny gazu utrzymywały się na niskich poziomach. Trzeba jasno powiedzieć, że cen na poziomie 350 USD za tysiąc m3 na giełdach towarowych szybko nie zobaczymy. Z drugiej strony rynek energetyczny nie zaakceptuje, nawet w średnim okresie, cen gazu na poziomie zbliżonym czy przekraczającym 1000 USD za tysiąc m3, bo takie ceny są irracjonalne i nie mają uzasadnienia w postaci kosztów pozyskania tego surowca. Nie można oczywiście wykluczyć spekulacyjnych wzrostów cen gazu, jednak będą one miały ograniczony w czasie charakter. 

Wśród decydentów europejskich istnieje coraz większa świadomość tego, że dla realizacji niesłychanie ambitnych projektów klimatycznych, będzie konieczność zastępowania węgla gazem, gdyż nie ma lepszej, bardziej stabilnej alternatywy w transformacji energetycznej. Jeśli więc Unia Europejska rzeczywiście chce dokonać fundamentalnej zmiany określonej w New Green Deal to 2050, to w perspektywie co najmniej do 2040 roku, musi pokazać, że gaz jest opłacalnym cenowo zamiennikiem węgla. Warto też pamiętać, że jeśli Polacy, ale przede wszystkim polski przemysł, w tym firmy sektora chemicznego i nawozowego, mają otrzymywać gaz po rozsądnych cenach, to utrzymanie obecnego modelu rynku i struktury firm na nim funkcjonujących, nie jest możliwe. Sztucznie utrzymywany monopol gazowy nie jest korzystny dla rozwoju rynku energetycznego i musi on ulec zmianie. 

Zaszczytne trzecie miejsce na podium najważniejszych zdarzeń w energetyce jakie zachodziły w 2021 roku przyznałbym „fuzji” Orlenu, Lotosu i PGNiG. Bez względu na fakt, jak jest oceniany sam pomysł tego przedsięwzięcia, nie ma wątpliwości, że budowa multienergetycznego przedsiębiorstwa, mającego powstać w wyniku połączenia pierwszoligowych polskich firm sektora paliwowo-gazowego, jest wydarzeniem bezprecedensowym na krajowym rynku energetycznym i w sposób zasadniczy zmieni układ sił na mapie energetycznych interesów w Europie Centralnej. Nowe przedsiębiorstwo, w którym gaz będzie odgrywał kluczową rolę, stanie się istotnym graczem w realizacji zeroemisyjnej gospodarki do 2050 roku, nie tylko w perspektywie polskiej ale i europejskiej. Przy dobrze zaprojektowanym modelu biznesowym, powstała z połączenia firma, ma również szansę być stabilizatorem cen energii, w tym gazu, co będzie miało fundamentalne znaczenie nie tylko dla klientów indywidualnych, ale przede wszystkim polskiego przemysłu i jego możliwości eksportowych.

Na dziś wygląda, że pierwszy etap konsolidacji polegający na połączeniu Lotosu z Orlenem, dojdzie do skutku. Przesunięcie terminu przedstawienia przez Orlen do Komisji Europejskiej tzw. środków zaradczych na 14 stycznia 2022 roku dało czas stronom na domknięcie negocjacji biznesowych z partnerami przy tej transakcji. Należy podkreślić, że pomimo bardzo trudnych uwarunkowań strukturalnych, związanych z procesami IT, migracjami baz danych, funkcjonowaniem infrastruktury rafineryjnej i petrochemicznej, grupa kapitałowa Lotos, jest gotowa do wydzielenia zorganizowanej części przedsiębiorstwa i połączenia z Orlen. Tak więc teraz zostaje „tylko” (czy raczej „aż”) wynegocjowanie optymalnych warunków transakcji z partnerami biznesowymi, co pozwoli płynnie przejść do realizacji drugiej fazy projektu, czyli fuzji Orlen z PGNiG. Ale jak ten proces będzie przebiegał będziemy mogli obserwować przez co najmniej 7 miesięcy 2022 roku i emocji z tym związanych na pewno nie zabraknie.

*Jerzy Kurella – ekspert ds. energetycznych. Radca prawny. Przez wiele lat związanych z PGNiG, w tym wiceprezes i p.o. prezesa Spółki. Były wiceprezes ds. strategii BOT GiE oraz Banku Gospodarstwa Krajowego. Były prezes Tauron. Ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej.


Powiązane artykuły

Gazprom zaciera ręce. Holandia pozwala mu odzyskać zamrożone aktywa

Sąd Okręgowy w Hadze uchylił nakaz zajęcia aktywów dwóch spółek kontrolowanych przez Gazprom. Rosyjski gigant energetyczny odzyskał swoje udziały z...

Wielka Brytania daje zielone światło nowemu atomowi. Czekał na to 15 lat

Elektrownia jądrowa Sizewell C otrzymała decyzje inwestycyjną. Projekt otrzymał zagwarantowane finansowanie, w które zaangażował się rząd, kończą 15-letnie starania. Sizewell...

Giganci energetyczni odwracają się od grupy promującej net-zero

Shell, wraz z dwiema innymi firmami, opuściły grupę powołaną przez SBTi i pracującą nad nowym standardem dla branży wydobywczej, zmierzającym...

Udostępnij:

Facebook X X X