Mielczarski: Raport mniejszości a holenderscy farmerzy (FELIETON)

12 lipca 2022, 13:00 Energetyka

– W filmie “Raport mniejszości” pokazano odległą przyszłość, rok 2054, w której sama prognoza popełnienie przestępstwa lub innej szkody uprawniała do pozbawienia wolności, bez wyroku skazującego i na nieokreślony czas. Ta „odległa” przyszłość jest już dziś. Prognozy, że metan i azot, jakie są wydzielane w związku z hodowlą spowodują negatywne efekty za 100 lat pozwalają na zmuszanie holenderskich farmerów do rezygnacji z działalności i na ich przymusowe wywłaszczenie. Kto będzie następnym „skazanym” przez klimatyczne prognozy komputerowych programów? – zastanawia się prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Kadr z filmu Raport mniejszości. Fot. Internet.
Kadr z filmu Raport mniejszości. Fot. Internet.

Raport mniejszości

W znanym filmie Stevena Spielberga z 2002 roku, akurat 20 lat temu, trzy ludzkie media prognozowały możliwość popełniania przestępstw. Wizje były niejasne i rozmyte, ale na ich podstawie specjalne oddziały policji aresztowały setki domniemanych przestępców skazując ich na dożywotni pobyt w dosyć drastycznych warunkach odosobnienia. Reżyser, Steven Spielberg umieścił akcję w dalekiej przyszłości, bo w roku 2054. Jednak już obecnie dzieje się bardzo podobnie i pretekstem do skazania bez wyroku nie jest możliwość popełnienia morderstwa, jak pokazano w filmie. Dziś wystarczy podejrzenie że obecne działanie może być szkodliwe dla bliżej nieokreślonego środowiska za 100 lat. Horyzont jest tak odległy, że ani ofiary ani skazujący nigdy się o tym nie przekonają. 

Ludzkie media z filmu zostały zastąpione przez programy komputerowe prognozujące zmiany klimatu. To się zmieniło. Jednak nie zmieniło się główne przesłanie filmu, że władzę absolutną nad milionami ludzi mają ci, którzy kontrolują prognozy.

Najpierw górnicy, potem rolnicy

Likwidacja górnictwa w Wlk. Brytanii rozpoczęła się na dwadzieścia lat przed powstaniem filmu Stevena Spielberga. Wówczas uzasadnieniem do likwidacji tego sektora, oprócz neoliberalnej ideologii, było obniżenie kosztów produkcji energii. Zlikwidowano kopalnie, a górnicze regiony w Anglii popadły w trwałą stagnację, z wegetującą populacją i dziedziczonym bezrobociem. Ceny energii zamiast zmaleć wzrosły kilkakrotnie i dziś są jednymi z największych w Europie, pomimo dostępu do gazu ziemnego na Morzu Północnym.

W Polsce likwidacja górnictwa miała i ma uzasadnienie już wyłącznie ideologiczne. Jak wskazują prognozy programów komputerowych kontynuacja wykorzystania węgla w energetyce doprowadzi do zwiększenia temperatury planety o 1,5oC do 2100 roku. Chyba można tym klimatycznym prognozom wierzyć skoro są w stanie przewidzieć zmiany temperatury w perspektywie 100 lat, i to z dokładnością do 0,5 stopnia Celsjusza? Z pewnością są lepsze od programów prognozujących epidemie, które nie są w stanie wskazać co będzie za dwa czy trzy miesiące.

Likwidacja górnictwa

Skutki już nawet początkowych działań dotyczących likwidacji górnictwa w Polsce są łatwo widoczne. Społeczeństwo zostało wezwane do zbierania chrustu w lesie. Obniżono normy węgla na rynku detalicznym, co spowoduje skierowanie do odbiorców indywidualnych nieodpowiedniego paliwa z elektrowni i elektrociepłowni. Spalania węgla o niskiej jakości, przy braku odpowiednich urządzeń i braku doświadczenia będzie powodowało wydzielanie się tlenu węgla (popularnie nazywanego czadem – CO), który jest bardzo trującym gazem i trudnym do wykrycia. Problemy z nabywaniem węgla do ogrzewania domów spowodują, co prawda, że spadną koszty wywozu śmieci, ale o jakości powietrza lepiej nie myśleć. 

Energia elektryczna

Ceny energii elektrycznej biją rekordy przekraczając dwukrotnie koszty jej produkcji (RDN, VI-2022 roku -1400zł/MWh). Koszty produkcji energii przy obecnej cenie węgla i pozwoleń na emisje nie przekraczają 700zł/MWh. Takie wysokie ceny energii elektrycznej na giełdzie energii wskazują na prawidłowe działanie rynku, który wysyła sygnały o brakach dyspozycyjnych mocy wytwórczych i konieczności nowych inwestycji. Przy wysokich kosztach energetyki jądrowej i ograniczonych dostawach gazu ziemnego, tylko elektrownie węglowe są w stanie dostarczyć niezbędnych mocy wytwórczych. Jednak inwestycji w elektrownie węglowe nie będzie, ponieważ są one podejrzewane o przyczynianie się do wzrostu temperatury. Nawet gdyby wybudowano jakąś elektrownię węglową, to wkrótce zabrakłoby dla niej węgla, bo trwa program likwidacji kopalń. 

Lepiej nie będzie, bo jak prognozuje „Sprawozdanie z oceny monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej” opublikowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska w lipcu 2021 roku braki mocy wytwórczych przejdą wkrótce w braki energii elektrycznej, co będzie skutkowało ograniczeniami jej dostaw.

I co dalej?

Jest coraz bardziej oczywiste, że polityka energetyczna Unii Europejskiej będzie prowadziła do ograniczenia działania gospodarek krajów członkowskich i degradacji poziomu życia społeczeństw. Na to samoograniczanie poziomu życia można, a być może trzeba by się zgodzić, gdyby było realne, że ograniczenie emisji w krajach Unii Europejskiej, które emitują około 10 procent całej światowe emisji odniesie jakiś skutek. W tym samym czasie państwa azjatyckie czy południowo-amerykańskie coraz bardziej zwiększają emisje. Może zamiast próbować zapobiegać zmianom klimatu, na które nie mamy wpływu, lepiej podjąć działania adaptacyjne.

Trzeba mieć nadzieję, że holenderskie traktory blokujące drogi spowodują refleksje europejskich społeczeństw, które zaczną rozumieć, że nawet najambitniejsze plany oparte na ideologii klimatycznej nie zmienią praw fizyki. Już raz sami, w Europie Wschodniej, doświadczyliśmy w XX wieku skutków rządzenia gospodarką przez ideologów.

Mielczarski: Jakie są prawdziwe przyczyny wzrostu cen energii elektrycznej?