Amerykańscy naukowcy zbadali, jaki potencjał do walki z ociepleniem klimatu kryje w sobie sama natura. Jak twierdzą, amerykańskie lasy, pola i tereny podmokłe mogą pochłonąć 21 proc. całkowitych emisji gazów cieplarnianych w USA – czyli zniwelować szkodliwe emisje ze wszystkich samochodów na amerykańskich drogach.
Badaniem, którego wyniki ukazały się w piśmie „Science Advances”, kierowali naukowcy pracujący dla amerykańskiej organizacji ekologicznej Nature Conservancy (DOI: 10.1126/sciadv.aat1869). Ustalili, że natura może odegrać dużo większą rolę w ograniczeniu globalnego ocieplenia, niż do tej pory myślano. Z jej pomocą można usunąć ponad jedną piątą aktualnych rocznych emisji netto w USA. Trzeba tylko umiejętnie stosować 21 naturalnych praktyk, które zwiększą możliwości wiązania i przechowywania węgla przez gleby i rośliny oraz ograniczą emisje gazów cieplarnianych.
„Natura daje nam proste, tanie sposoby walki z globalnym ociepleniem” – podkreśla dyrektor ds. nauki w Nature Conservancy Joe Fargione, który kierował badaniem. Według analiz największy potencjał ma ponowne zalesianie terenów – reforestacja. Z obliczeń wynika, że corocznie niwelowałaby ona emisje pochodzące z 65 mln samochodów osobowych w USA.
Za skuteczne techniki badacze uznali też kontrolowane wypalanie lasów i planowe przerzedzanie lasów, które mają zmniejszyć ryzyko wielkich pożarów. Warto też zacząć stosować dłuższe przerwy między wyrębami lasu, a także chronić lasy przed wycinaniem ich pod nowe domy i osiedla. Dodatkową korzyść może dać reforestacja terenów miejskich. „Sadzenie drzew i poprawa stanu istniejących lasów będą decydującym czynnikiem w wyhamowaniu zmian klimatu” – uważa Jad Daley, szef uczestniczącej w badaniu organizacji non profit American Forests, której działania koncentrują się na utrzymaniu i ochronie ekosystemów leśnych.
Znaczącą rolę w walce z zmianami klimatu odgrywają ziemie uprawne. Według naukowców wiele naturalnych praktyk rolniczych może znacząco pomóc zredukować emisje gazów cieplarnianych. Rolnicy powinni przede wszystkim zoptymalizować użycie nawozów, co obniży emisje tlenku azotu, ważnego gazu cieplarnianego. Badacze kładą też nacisk na znaczenie tzw. upraw przejściowych, wysiewanych pomiędzy docelowymi uprawami. Uprawy te pobierają węgiel z atmosfery i oddają go do gleby w tych okresach roku, gdy pola byłyby zwyczajowo puste.
Jeśli chodzi o potencjał dotyczący wiązania węgla, do tej pory niewystarczająco doceniano rolę łąk i innych obszarów trawiastych. Znika ich w USA rocznie ponad 400 tys. hektarów – są przekształcane w ziemie uprawne. Jednocześnie do atmosfery uwalniane jest ok. 28 proc. węgla z górnej warstwy gleby, wskazują naukowcy. Należy zatrzymać ten proces i zregenerować część utraconych łąk.
Natura podsuwa proste rozwiązania nie tylko na amerykańskim lądzie. Około 27 proc. z terenów zalewowych zostało odseparowanych od oceanu, zwiększając uwalnianie metanu. Ponowne połączenie tych terenów z oceanem nie tylko wyeliminuje te emisje, a także odnowi siedliska ryb, które są ważne dla lokalnych społeczności zamieszkujących wybrzeża. „Jednym z największych zasobów Ameryki jest ziemia. Pokazaliśmy, że zmieniając sposób zarządzania nią (…), można zmniejszyć zanieczyszczenie emisjami węgla, a jednocześnie poprawić stan wody i gleby do uprawy żywności oraz odnowić siedliska ryb i dzikich zwierząt” – podsumowuje Fargione.
Polska Agencja Prasowa