icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kostka: Nature Restoration Law, czyli zielona kość niezgody (ANALIZA)

Nature Restoration Law, czyli tzw. rozporządzenie o odtwarzaniu przyrody, przegłosowane zostało w środę 12 lipca przez Parlament Europejski. Miał to być zdecydowany krok w kierunku naprawy antropogenicznych szkód w środowisku naturalnym. Skończyło się jednak na niezadowalającym kompromisie – pisze Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie” w BiznesAlert.pl. 

Nie od dzisiaj organizacje społeczne oraz naukowe nawołują do wprowadzenia normatywnych rozwiązań w zakresie ochrony środowiska i naprawianiu szkód, które spowodowała działalność człowieka. W momencie, w którym Nature Restoriation Law, czyli rozporządzenie o odtwarzaniu środowiska trafiło na wokandę Parlamentu Europejskiego, wiązano z nim duże nadzieje. Miał to być początek zdecydowanych działań w kierunku odtwarzania uszkodzonych ekosystemów.  

Jaki jest cel Nature Restoration Law?

Nature Restoration Law w swoim brzmieniu nawiązuje do unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030. Jej celem jest przeznaczenie 30% obszarów lądowych i morskich UE na cele rewitalizacji przyrody. Miało to być równoznaczne ze zwiększoną ilością obszarów chronionych przed działalnością człowieka. Założenie było proste: dać przyrodzie odetchnąć.  

Inicjatywa Nature Restoration Law opiera się na ustaleniach środowisk naukowych, które nawołują w tym zakresie do renaturyzacji obszarów rolniczych. Opierają to na dwóch przesłankach. Pierwszą z nich są wyniki badań, które wskazują na to, że tereny rolnicze, których lokalne systemy odbudowano, przekładają się pozytywnie na produkcję żywności. Drugą jest fakt, że współcześnie właśnie rolnictwo – w swojej obecnej formie – jest jednym z największych zagrożeń dla środowiska. 

Rozporządzenie przyjęto jednak ze zmianami, które w istotny sposób podważają jego zamysł. W uchwalonym 12 lipca brzmieniu rozporządzeniu zrezygnowano z nałożenia na Państwa Członkowskie obowiązku tworzenia nowych obszarów chronionych.  

Największym echem rozeszło się odejście od oryginalnego planu odtwarzania osuszonych torfowisk i niektórych terenów rolnych. W dużej mierze rolnictwo, którego zmiany miały być przedmiotem tego rozporządzenia, nie będzie w ogóle dotknięte jego założeniami.  

Jaki był powód wprowadzenia zmian w Nature Restoration Law?

W opozycji do oryginalnego brzmienia stanęli głównie rolnicy i branża OZE. Powód sceptycyzmu tych środowisk jest oczywisty – strach. Rolnicy obawiali się, że obligatoryjne powstawanie dodatkowych obszarów chronionych przełoży się na ograniczenia dla sektora rolniczego oraz problemy z produkcją żywności. Przedsiębiorcy działający w OZE spodziewali się zaś, że wzrost takich obszarów uszczupli potencjał farm wiatrowych i fotowoltaicznych na następne lata. 

Z jednej strony nie są to do końca nieuzasadnione obawy, z drugiej zaś właśnie one doprowadziły do zmniejszenia potencjału Nature Restoration Law. Pośrednio omal nie doprowadziły do tego, że rozporządzenie zostałoby odrzucone w głosowaniu (stosunek głosów „za” do „przeciw” wynosił 336 do 300, dodatkowo 13 wstrzymujących się). 

Przyjęcie rozporządzenia przez Parlament Europejski skończyło się więc idealnym kompromisem. Idealnym – bo żadna ze stron nie jest do końca zadowolona z rezultatu.  

Środowiska naukowców i obrońców przyrody widzą w Nature Restoration Law jedynie “krople w morzu potrzeb” obecnego stanu środowiska. Środowiska ludowców zaś, nadal mówią o ataku na rolnictwo i zagrożeniu dla produkcji żywności. Nie przekonują ich argumenty naukowców, wskazujące na korzyści, które przynosi rolnictwu renaturyzacja. 

 Odległe wytyczne i niejasne kryteria – czy prawo o odtwarzaniu przyrody odniesie zamierzony skutek?

W dużej mierze ciężko stwierdzić, czy i do jakiego stopnia uda się wdrożyć – okrojone już dość mocno – założenia przyjętego przez Parlament Europejski rozporządzenia. Obecnie Komisja Europejska ma dostarczyć kompleksowych danych odnośnie długoterminowego zabezpieczenia dostaw żywności. Dodatkowo będzie musiała dokonać oceny finansowych skutków renaturyzacji.  

Sama realizacja założeń rozporządzenia ma dojść do skutku w 2030 roku, choć w tym przypadku należy zachować umiarkowany optymizm. Nie ulega wątpliwości, że nastroje społeczne związane z tym rozporządzeniem będą eskalować, co może przeciągać się aż do następnych wyborów do Parlamentu Europejskiego.  

Zielona kość niezgody

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że działanie, którego celem jest odbudowa środowiska naturalnego tam, gdzie jest ono szczególnie dotknięte, będzie ogólnie aprobowane. Niestety okazało się, że Nature Restoration Law generuje sporo kontrowersji w środowiskach konserwatywnych i rolniczych. Warto tutaj wspomnieć, że środowiska te, pomimo silnej opozycji do założeń omawianego rozporządzenia, nie są przeciwnikami ochrony środowiska. A przynajmniej nie opowiadają się przeciwko ochronie środowiska jako takiej. 

Sedno sporu pomiędzy naukowcami i ekologami, a rolnikami i konserwatystami leży na płaszczyźnie populistycznej. Nie ulega wątpliwości, że takie sytuacje sprzyjają tym, którzy chcą zaistnieć w danych środowiskach lub po prostu zbić kapitał polityczny. Widać to w szczególności w medialnym odbiorze omawianego rozporządzenia. Niejednokrotnie można stwierdzić, że kwestie ochrony środowiska ustępują miejsca politycznym sporom.  

Czy warto w takich sytuacjach dążyć do kompromisu? Trudno powiedzieć. Z jednej strony wartości takie jak ochrona środowiska naturalnego powinny jednoczyć ludzi ponad podziałami, w tym politycznymi. Z drugiej zaś kompromisy takie nie powinny dziać się kosztem faktycznej ochrony środowiska, a zdecydowanie z takim kompromisem mamy do czynienia teraz. 

Rząd i część opozycji głosuje razem w Brukseli rozsierdzając ekologów przez wykreślone zapisy

Nature Restoration Law, czyli tzw. rozporządzenie o odtwarzaniu przyrody, przegłosowane zostało w środę 12 lipca przez Parlament Europejski. Miał to być zdecydowany krok w kierunku naprawy antropogenicznych szkód w środowisku naturalnym. Skończyło się jednak na niezadowalającym kompromisie – pisze Jakub Kostka ze Stowarzyszenia „Z energią o prawie” w BiznesAlert.pl. 

Nie od dzisiaj organizacje społeczne oraz naukowe nawołują do wprowadzenia normatywnych rozwiązań w zakresie ochrony środowiska i naprawianiu szkód, które spowodowała działalność człowieka. W momencie, w którym Nature Restoriation Law, czyli rozporządzenie o odtwarzaniu środowiska trafiło na wokandę Parlamentu Europejskiego, wiązano z nim duże nadzieje. Miał to być początek zdecydowanych działań w kierunku odtwarzania uszkodzonych ekosystemów.  

Jaki jest cel Nature Restoration Law?

Nature Restoration Law w swoim brzmieniu nawiązuje do unijnej strategii na rzecz bioróżnorodności 2030. Jej celem jest przeznaczenie 30% obszarów lądowych i morskich UE na cele rewitalizacji przyrody. Miało to być równoznaczne ze zwiększoną ilością obszarów chronionych przed działalnością człowieka. Założenie było proste: dać przyrodzie odetchnąć.  

Inicjatywa Nature Restoration Law opiera się na ustaleniach środowisk naukowych, które nawołują w tym zakresie do renaturyzacji obszarów rolniczych. Opierają to na dwóch przesłankach. Pierwszą z nich są wyniki badań, które wskazują na to, że tereny rolnicze, których lokalne systemy odbudowano, przekładają się pozytywnie na produkcję żywności. Drugą jest fakt, że współcześnie właśnie rolnictwo – w swojej obecnej formie – jest jednym z największych zagrożeń dla środowiska. 

Rozporządzenie przyjęto jednak ze zmianami, które w istotny sposób podważają jego zamysł. W uchwalonym 12 lipca brzmieniu rozporządzeniu zrezygnowano z nałożenia na Państwa Członkowskie obowiązku tworzenia nowych obszarów chronionych.  

Największym echem rozeszło się odejście od oryginalnego planu odtwarzania osuszonych torfowisk i niektórych terenów rolnych. W dużej mierze rolnictwo, którego zmiany miały być przedmiotem tego rozporządzenia, nie będzie w ogóle dotknięte jego założeniami.  

Jaki był powód wprowadzenia zmian w Nature Restoration Law?

W opozycji do oryginalnego brzmienia stanęli głównie rolnicy i branża OZE. Powód sceptycyzmu tych środowisk jest oczywisty – strach. Rolnicy obawiali się, że obligatoryjne powstawanie dodatkowych obszarów chronionych przełoży się na ograniczenia dla sektora rolniczego oraz problemy z produkcją żywności. Przedsiębiorcy działający w OZE spodziewali się zaś, że wzrost takich obszarów uszczupli potencjał farm wiatrowych i fotowoltaicznych na następne lata. 

Z jednej strony nie są to do końca nieuzasadnione obawy, z drugiej zaś właśnie one doprowadziły do zmniejszenia potencjału Nature Restoration Law. Pośrednio omal nie doprowadziły do tego, że rozporządzenie zostałoby odrzucone w głosowaniu (stosunek głosów „za” do „przeciw” wynosił 336 do 300, dodatkowo 13 wstrzymujących się). 

Przyjęcie rozporządzenia przez Parlament Europejski skończyło się więc idealnym kompromisem. Idealnym – bo żadna ze stron nie jest do końca zadowolona z rezultatu.  

Środowiska naukowców i obrońców przyrody widzą w Nature Restoration Law jedynie “krople w morzu potrzeb” obecnego stanu środowiska. Środowiska ludowców zaś, nadal mówią o ataku na rolnictwo i zagrożeniu dla produkcji żywności. Nie przekonują ich argumenty naukowców, wskazujące na korzyści, które przynosi rolnictwu renaturyzacja. 

 Odległe wytyczne i niejasne kryteria – czy prawo o odtwarzaniu przyrody odniesie zamierzony skutek?

W dużej mierze ciężko stwierdzić, czy i do jakiego stopnia uda się wdrożyć – okrojone już dość mocno – założenia przyjętego przez Parlament Europejski rozporządzenia. Obecnie Komisja Europejska ma dostarczyć kompleksowych danych odnośnie długoterminowego zabezpieczenia dostaw żywności. Dodatkowo będzie musiała dokonać oceny finansowych skutków renaturyzacji.  

Sama realizacja założeń rozporządzenia ma dojść do skutku w 2030 roku, choć w tym przypadku należy zachować umiarkowany optymizm. Nie ulega wątpliwości, że nastroje społeczne związane z tym rozporządzeniem będą eskalować, co może przeciągać się aż do następnych wyborów do Parlamentu Europejskiego.  

Zielona kość niezgody

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że działanie, którego celem jest odbudowa środowiska naturalnego tam, gdzie jest ono szczególnie dotknięte, będzie ogólnie aprobowane. Niestety okazało się, że Nature Restoration Law generuje sporo kontrowersji w środowiskach konserwatywnych i rolniczych. Warto tutaj wspomnieć, że środowiska te, pomimo silnej opozycji do założeń omawianego rozporządzenia, nie są przeciwnikami ochrony środowiska. A przynajmniej nie opowiadają się przeciwko ochronie środowiska jako takiej. 

Sedno sporu pomiędzy naukowcami i ekologami, a rolnikami i konserwatystami leży na płaszczyźnie populistycznej. Nie ulega wątpliwości, że takie sytuacje sprzyjają tym, którzy chcą zaistnieć w danych środowiskach lub po prostu zbić kapitał polityczny. Widać to w szczególności w medialnym odbiorze omawianego rozporządzenia. Niejednokrotnie można stwierdzić, że kwestie ochrony środowiska ustępują miejsca politycznym sporom.  

Czy warto w takich sytuacjach dążyć do kompromisu? Trudno powiedzieć. Z jednej strony wartości takie jak ochrona środowiska naturalnego powinny jednoczyć ludzi ponad podziałami, w tym politycznymi. Z drugiej zaś kompromisy takie nie powinny dziać się kosztem faktycznej ochrony środowiska, a zdecydowanie z takim kompromisem mamy do czynienia teraz. 

Rząd i część opozycji głosuje razem w Brukseli rozsierdzając ekologów przez wykreślone zapisy

Najnowsze artykuły