Fedorska: Czy Norwegia będzie plastrem na rany strategii wodorowej Niemiec?

12 sierpnia 2020, 13:00 Energetyka

W styczniu 2020 roku niemiecka gazeta Handelsblatt ogłosiła, że Norwegia może być rozwiązaniem niemieckich problemów z wodorem i dwutlenkiem węgla – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

fot. Flickr

Drogi i niedostępny wodór

Narodowa strategia wodorowa Niemiec oznacza postawienie na zielony wodór, lecz niemieckie koncerny energetyczne, takie jak Uniper, a także spółki przemysłowe wielokrotnie podkreślały, że zielony wodór jest za drogi i w nadchodzących latach nie będzie dostępny w wystarczających ilościach. W 2019 roku koszt wyprodukowania1 kWh zielonego wodoru wynosił 16,5 eurocentów, podczas gdy dla niebieskiego wodoru było to jedynie 6,3 eurocentów.

Jako paliwo pomostowe powinien więc być brany pod uwagę niebieski wodór. Pewien problem dla Niemiec stanowi jednak uzależnienie od importu gazu ziemnego, z którego wytwarza się niebieski wodór, z Rosji. Optymalną alternatywą, czy może uzupełnieniem, byłby więc import niebieskiego wodoru z Norwegii. Tym bardziej że rurociągi Europipe I i Europipe II, którymi obecnie jest przesyłany gaz ziemny z Norwegii do Niemiec, mogłyby być w przyszłości, po modyfikacjach technologicznych, przystosowane do przesyłania niebieskiego wodoru, lub nawet mieszanki obu paliw, tzn. gazu i wodoru.

Rozszerzenie współpracy energetycznej między obydwoma krajami o wodór jest dla strony niemieckiej czymś naturalnym, stwierdziła Süddeutsche Zeitung w czerwcu bieżącego roku. Obecnie Norwegia dostarcza około jednej trzeciej gazu zużywanego w Niemczech.

Gazeta zwraca również uwagę na powstającą obecnie, jeszcze mało znaną, instalację w pobliżu rzeki Ren, w której, z zastosowaniem technologii CCS, ma być gromadzony dwutlenek węgla . Następnie być on transportowany drogą wodną po Renie i dalej przez Morze Północne do magazynów w Norwegii.

Tymczasem norweski Equinor zapowiedział, że weźmie udział w dekarbonizacji produkcji stali poprzez zastosowanie wodoru we współpracy z niemieckim koncernem Thyssenkrupp. Mowa jest tu najprawdopodobniej o zakładach w Duisburgu. Jeden z czterech wielkich pieców jest tam obecnie przekształcany, aby w procesie produkcyjnym zamiast pyłu węglowego korzystać z wodoru — na początek do 25 000 metrów sześciennych na godzinę. Doświadczenia laboratoryjne i symulacje pokazują, że ostatecznie przejście na wodór mogłoby obniżyć emisję CO2 o 20 procent. Gdyby procedura została rozszerzona na wszystkie piece hutnicze, emisja dwutlenku węgla mogłyby spaść o trzy miliony ton rocznie. To doskonałe wieści dla firmy Thyssenkrupp, gdyż w 2050 roku ten największy niemiecki producent stali zamierza wytwarzać ją w sposób całkowicie neutralny, jeśli chodzi o emisję CO2.

W rozmowach norwesko-niemieckich, które odbyły się w styczniu 2020 roku, uczestniczył również Ulrich Benterbusch z ramienia ministerstwa gospodarki i energii. Dyskusje dotyczyły ograniczonej dostępności energii ze źródeł odnawialnych do produkcji wodoru i tego, czy wodór może być produkowany i dostarczony do Niemiec przez Equinor.

Norwegowie nie próżnią też w innych krajach Europy. W Wielkiej Brytanii Equinor prowadzi już projekt wielkoskalowych instalacji wytwarzających wodór z gazu ziemnego w połączeniu z CCS. Projekt „Hydrogen to Humber Salgen” (H2H Salgen) to początek budowy całego centrum zdekarbonizowanego przemysłu w regionie Humber.

Wodór to nadzieja atomu w czasach ekspansji OZE