Rząd federalny zdecydował wynająć pływający terminal LNG “Energos Force” do innego kraju w południowej Europie. Jednostka obrała kurs na Gibraltar. Decyzja budzi kontrowersje, a eksperci ostrzegają, że w przypadku surowej zimy może zabraknąć gazu, co doprowadzi do gwałtownego wzrostu cen energii.
Terminale LNG, które powstały w rekordowym tempie w 2022 roku w odpowiedzi na kryzys energetyczny wywołany wojną na Ukrainie, są obecnie intensywnie wykorzystywane. Jednak znaczna część importowanego gazu nie pozostaje w Niemczech, lecz jest eksportowana do innych krajów, takich jak Austria, Czechy, Węgry czy Ukraina.
Argumenty rządu niemieckiego
Niemiecki rząd argumentuje, że wynajem terminalu nie zagraża bezpieczeństwu dostaw. Wskazuje na rozbudowaną infrastrukturę LNG oraz wysokie zapasy gazu w innych magazynach, które mają zagwarantować stabilność energetyczną. Niemcy zainwestowały w cztery pływające terminale LNG, z których trzy są obecnie w pełni operacyjne, a czwarty ma zostać uruchomiony wkrótce. Te działania pozwoliły znacząco zwiększyć zdolności importu gazu skroplonego, co miało uniezależnić kraj od dostaw gazu z Rosji. Jednak eksperci krytykują, że eksport gazu do sąsiednich krajów w połączeniu z niskim stanem magazynów może narazić Niemcy na ryzyko niedoborów w sezonie grzewczym.
Dodatkowym problemem jest fakt, że wynajem terminalu do południowej Europy generuje dodatkowe koszty, które mogą obciążyć podatników. Eksperci zwracają uwagę na konieczność lepszego zarządzania zasobami gazu, szczególnie w kontekście niepewnej sytuacji geopolitycznej i rosnących cen energii. Rząd zapewnia, że podejmuje działania zapobiegawcze, takie jak zwiększenie efektywności energetycznej i dywersyfikacja źródeł dostaw, ale krytycy uważają, że priorytetem powinno być zabezpieczenie krajowych potrzeb energetycznych w Niemczech.
Die Welt / Aleksandra Fedorska