EnergetykaMotoryzacjaOnetOpinieWykop

Ślad węglowy produkcji baterii samochodów elektrycznych. Polska czeka, Niemcy działają

Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: Freepik

Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: Freepik

Ślad węglowy w procesie produkcji baterii do samochodów elektrycznych to kolejna po taksonomii kość niezgody między Francją a Niemcami. Polska jako największy producent baterii tego typu w Europie milczy.

Komisja Europejska pracuje nad nowym rozporządzeniem dotyczącym metody obliczenia śladu węglowego w procesie produkcji baterii do samochodów elektrycznych. Dotychczas branża producentów tych baterii korzystała z tych samych metod co wszystkie inne sektory gospodarki. Zakłady produkcyjne mogą obecnie zużywać energie z wielu źródeł, jak i własną energię z OZE oraz stosować certyfikaty energii odnawialnej, które bilansują użycie emisji w produkcji oraz wpływają korzystnie na ślad węglowy wytworzonych produktów. Z inicjatywy Francji te dotychczasowe metody mają zostać zastąpione prostym przełożeniem średniego śladu węglowego energii wytworzonej w danym państwie na baterie tam wyprodukowane. Unijne rozporządzenie mogłoby wejść w życie już od przyszłego roku.

W polskich mediach dyskutuje się na ten temat dopiero od paru tygodni. Wprowadzenie nowej metody obliczeń śladu węglowego baterii do samochodów elektrycznych uderzyłoby najbardziej w Polskę, która jest głównie przez zakład koreańskiego koncernu LG Energy jednym z czołowych producentów baterii do e-aut na świecie.

Zapytane o działanie polskie Ministerstwo Rozwoju i Technologii odpowiedziało, że Komisja Europejska nie wydała jeszcze rozporządzenia delegowanego w tej sprawie, a w związku z tym nie jest jeszcze znany finalny kształt takiej metodologii obliczeń CO2.

Obawy przed zmianami w metodyce obliczeń emisyjności z produkcji baterii zgłosili natomiast Niemcy w maju tego roku. Komunikat dotyczący obaw i uwag tej branży w Niemczech został nawet opublikowany na stronach instytucji europejskich, służąc jako podstawa do dalszej dyskusji.

– To jest wyraźnie sprzeczne z celem, jakim jest zwiększenie udziału energii odnawialnej w Europie. Takie podejście utrudnia również firmom inwestowanie w rozbudowę zakładów energii odnawialnej. Obecna propozycja jest również sprzeczna z unijną strategią rozwoju odnawialnych źródeł energii, taką jak dyrektywa w sprawie odnawialnych źródeł energii II (RED) lub dyrektywa w sprawie społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw (CSRD), które tworzą zachęty dla firm do finansowego wspierania rozwoju produkcji energii odnawialnej, np. poprzez umowy zakupu zielonej energii (PPA) – komentuje w swoim komunikacie prasowym Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego.

Niemieccy eksperci sugerują, że jeśli w przypadku przemysłu bateryjnego uda się Francji zmienić metodę obliczenia śladu węglowego, będzie ona chciała tym samym tokiem wpłynąć na inne branże przemysłowe takie jak hutnictwo i produkcje materiałów budowlanych.

– UE nie zdefiniowała jeszcze żadnych prawnie wiążących kryteriów dotyczących metody obliczeniowej śladu węglowego dla produktów. Jeśli ta metoda [ogólnokrajowa zamiast indywidualna] zostanie teraz przyjęta, to samo podejście zostanie wybrane w innych obszarach – powiedział gazecie die Welt Achim Teuber z firmy konsultingowej Systemiq. – Zgodnie z proponowaną metodą, wszystkie produkty z krajów takich jak Niemcy, Polska czy Włochy znalazłyby się w bardzo niekorzystnej sytuacji na rynku. Już za kilka lat ślad węglowy będzie decydował o tym, czy dany produkt może być w ogóle sprzedawany – dodał.

Polityka gospodarcza Niemiec jest od lat bardzo zaangażowana we wsparcie przemysłu bateryjnego. Volkswagen, Mercedes/Stellantis i Northvolt zainwestowały przy miliardowym wsparciu niemieckiego państwa w nowe zakłady produkcyjne, które są tam obecnie budowane.

To właśnie zielona energia elektryczna w Niemczech miała być wliczana do śladu węglowego np. Northvolt, który wybrał na swoją lokalizację specjalnie wybrzeże Morza Północnego ze względu na bliskość do morskich farm wiatrowych. – Zgodnie z propozycją UE, firma mogłaby kompensować energię elektryczną stamtąd tylko wtedy, gdyby istniała bezpośrednia linia do farmy wiatrowej. Wcześniej wystarczała umowa – tłumaczy Teuber dla die Welt.

Niemcy mają zastrzeżenia do budowy zakładu recyklingu baterii w Turyngii


Powiązane artykuły

Podpisanie umowy w sprawie finansowania budowy lądowej części FSRU. Na zdjęciu Marta Postuła, wiceprezes BGK i Sławomir Hinc, prezes Gaz-Systemu. Fot.: Gaz-System

Dwa miliardy na polski pływający gazoport

BGK podpisał umowę z Gaz-Systemem na pożyczkę w wysokości ponad dwóch miliardów złotych, celem sfinansowania budowy części lądowej FSRU. Inwestycja...

Szwajcarzy nadal nie wiedzą ile zapłacą za unijny prąd

Po publikacji szkicu umowy na temat wymiany energii elektrycznej między Szwajcarią a UE w piątek 13 czerwca szwajcarskie społeczeństwo ma...

Rz: Zbyt dużo OZE w systemie. Mogą ucierpieć firmy

Według Rzeczpospolitej w przeciągu pięć lat w Polsce będzie zbyt dużo OZE, przez co planowane inwestycje będą nieopłacalne a część...

Udostępnij:

Facebook X X X