Ślad węglowy produkcji baterii samochodów elektrycznych. Polska czeka, Niemcy działają

28 sierpnia 2024, 07:35 Elektromobilność

Ślad węglowy w procesie produkcji baterii do samochodów elektrycznych to kolejna po taksonomii kość niezgody między Francją a Niemcami. Polska jako największy producent baterii tego typu w Europie milczy.

Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: Freepik
Ładowanie samochodu elektrycznego. Źródło: Freepik

Komisja Europejska pracuje nad nowym rozporządzeniem dotyczącym metody obliczenia śladu węglowego w procesie produkcji baterii do samochodów elektrycznych. Dotychczas branża producentów tych baterii korzystała z tych samych metod co wszystkie inne sektory gospodarki. Zakłady produkcyjne mogą obecnie zużywać energie z wielu źródeł, jak i własną energię z OZE oraz stosować certyfikaty energii odnawialnej, które bilansują użycie emisji w produkcji oraz wpływają korzystnie na ślad węglowy wytworzonych produktów. Z inicjatywy Francji te dotychczasowe metody mają zostać zastąpione prostym przełożeniem średniego śladu węglowego energii wytworzonej w danym państwie na baterie tam wyprodukowane. Unijne rozporządzenie mogłoby wejść w życie już od przyszłego roku.

W polskich mediach dyskutuje się na ten temat dopiero od paru tygodni. Wprowadzenie nowej metody obliczeń śladu węglowego baterii do samochodów elektrycznych uderzyłoby najbardziej w Polskę, która jest głównie przez zakład koreańskiego koncernu LG Energy jednym z czołowych producentów baterii do e-aut na świecie.

Zapytane o działanie polskie Ministerstwo Rozwoju i Technologii odpowiedziało, że Komisja Europejska nie wydała jeszcze rozporządzenia delegowanego w tej sprawie, a w związku z tym nie jest jeszcze znany finalny kształt takiej metodologii obliczeń CO2.

Obawy przed zmianami w metodyce obliczeń emisyjności z produkcji baterii zgłosili natomiast Niemcy w maju tego roku. Komunikat dotyczący obaw i uwag tej branży w Niemczech został nawet opublikowany na stronach instytucji europejskich, służąc jako podstawa do dalszej dyskusji.

– To jest wyraźnie sprzeczne z celem, jakim jest zwiększenie udziału energii odnawialnej w Europie. Takie podejście utrudnia również firmom inwestowanie w rozbudowę zakładów energii odnawialnej. Obecna propozycja jest również sprzeczna z unijną strategią rozwoju odnawialnych źródeł energii, taką jak dyrektywa w sprawie odnawialnych źródeł energii II (RED) lub dyrektywa w sprawie społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw (CSRD), które tworzą zachęty dla firm do finansowego wspierania rozwoju produkcji energii odnawialnej, np. poprzez umowy zakupu zielonej energii (PPA) – komentuje w swoim komunikacie prasowym Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego.

Niemieccy eksperci sugerują, że jeśli w przypadku przemysłu bateryjnego uda się Francji zmienić metodę obliczenia śladu węglowego, będzie ona chciała tym samym tokiem wpłynąć na inne branże przemysłowe takie jak hutnictwo i produkcje materiałów budowlanych.

– UE nie zdefiniowała jeszcze żadnych prawnie wiążących kryteriów dotyczących metody obliczeniowej śladu węglowego dla produktów. Jeśli ta metoda [ogólnokrajowa zamiast indywidualna] zostanie teraz przyjęta, to samo podejście zostanie wybrane w innych obszarach – powiedział gazecie die Welt Achim Teuber z firmy konsultingowej Systemiq. – Zgodnie z proponowaną metodą, wszystkie produkty z krajów takich jak Niemcy, Polska czy Włochy znalazłyby się w bardzo niekorzystnej sytuacji na rynku. Już za kilka lat ślad węglowy będzie decydował o tym, czy dany produkt może być w ogóle sprzedawany – dodał.

Polityka gospodarcza Niemiec jest od lat bardzo zaangażowana we wsparcie przemysłu bateryjnego. Volkswagen, Mercedes/Stellantis i Northvolt zainwestowały przy miliardowym wsparciu niemieckiego państwa w nowe zakłady produkcyjne, które są tam obecnie budowane.

To właśnie zielona energia elektryczna w Niemczech miała być wliczana do śladu węglowego np. Northvolt, który wybrał na swoją lokalizację specjalnie wybrzeże Morza Północnego ze względu na bliskość do morskich farm wiatrowych. – Zgodnie z propozycją UE, firma mogłaby kompensować energię elektryczną stamtąd tylko wtedy, gdyby istniała bezpośrednia linia do farmy wiatrowej. Wcześniej wystarczała umowa – tłumaczy Teuber dla die Welt.

Niemcy mają zastrzeżenia do budowy zakładu recyklingu baterii w Turyngii