Komisja Sejmu do spraw energii, klimatu i aktywów państwowych przyjęła z poprawkami projekt zmiany ustawy OZE z założeniem, że system opustów zostanie zastąpiony przez net billing do końca marca 2022 roku, dwa miesiące później, dając więcej czasu prosumentom na dostosowanie się do zmian, które zdaniem Marka Suskiego są „walką z wypaczeniami” idei prosumenckiej.
Opusty dają większy zwrot z inwestycji w fotowoltaikę niż net billing. Z drugiej strony nowa forma rozliczenia jest korzystna dla dystrybutorów sieci elektroenergetycznych, bo ograniczy boom słoneczny, a tym samym obciążenie tej infrastruktury, wciąż jeszcze niedostosowanej do nowych realiów.
Net-billing jest obowiązkowy od 2024 roku na mocy dyrektywy RED II. Jego wprowadzenie wiosną ograniczy możliwość wykorzystania sieci jako swoistego magazynu energii, ale także osłabi rozwój OZE w Polsce.
Mimo to opusty mają obowiązywać wszystkich, którzy zgłosili przyłączenie fotowoltaiki przed terminem wejścia w życie noweli OZE zaplanowanym na koniec marca 2022 roku.
Spór o wypaczenia idei prosumenckiej w Sejmie
– Podczas prac komisji złożono trzy poprawki, które zostały przyjęte znaczną większością głosów, także projekt został na posiedzeniu komisji przyjęty znaczną większością głosów – tłumaczyła Iwona Arent z Prawa i Sprawiedliwości odpowiedzialna za sprawozdanie z prac wspomnianej komisji.
– Szanowni państwo, ta idea została wypaczona, ponieważ 75% instalacji jest przemiarowana. Otóż ideę prosumenta inwestorzy prywatni zamienili na quasi-działalność gospodarczą dotowaną przez państwo. Zasady, na których obowiązywała idea budowania ruchu prosumenckiego, czyli w produkcji energii elektrycznej na własny użytek, przekształciła się właśnie w ideę zarobkową – mówił Marek Suski, przewodniczący komisji. – Dotowanie magazynowania energii w sieciach, spowodowało w niektórych miejscach już taką sytuację, że w sieci niskiego napięcia mamy napięcie średnie bądź nawet wysokie, co powoduje wypalanie się transformatorów, wyłączenia i bardzo duże szkody.
– W związku z tym, żeby ta idea prosumencka mogła funkcjonować, dla tych, którzy będą produkować na własne potrzeby, jest zachowana ta możliwość i nikt nie będzie od nich pobierał opłat, jeśli będą produkować dla siebie energię. Jest to też zachęta do tworzenia prywatnych magazynów energii. Temu właśnie służy w jakimś sensie współuczestnictwo w kosztach magazynowania energii, ponieważ energia dostarczana do sieci i pobierana w tej samej ilości wiąże się z dotacją na poziomie ok. 40% do magazynowania energii. W tej chwili jest propozycja, żeby to było 20% bądź 30%, bo ilość zwróconej energii będzie nieco niższa, ale wciąż jeszcze większa niż straty, które wynikają z przesyłu i magazynowania. Tak że nadal jest to ustawa, która daje możliwości rozwoju ruchu prosumenckiego, natomiast rzeczywiście, jeśli chodzi o działalność gospodarczą, to ponoszenie ryzyka również musi być rozłożone w jakimś sensie sprawiedliwie, nie tylko po stronie państwowych spółek i sieci energetycznych, ale również pomiędzy inwestorów. To jest idea tej ustawy – tłumaczył Suski w sejmie.
– Pewne koszty ponoszone przez państwo muszą być rozłożone w miarę sprawiedliwie pomiędzy wszystkich uczestników rynku energii elektrycznej. To tyle i aż tyle – mówił poseł.
– W lecie w południe jest największa produkcja, a wtedy wszystkie klimatyzatory chodzą. Elektrownie nie mogą wtedy produkować prądu, bo brakuje wody w Wiśle, a wy mówicie, że w tym czasie prądu jest najwięcej i że zapycha się sieć. Trzeba to odpowiednio zorganizować. A wy mówicie: nie, jest prąd, obciąć go. Nie będziecie produkować, nie będziecie zarabiać. To niech ludzie trochę zarobią – krytykował ustawę poseł Mieczysław Kasprzak z PSL.
– Ceny energii rosną. Na koniec dnia najpierw robicie system dla prosumentów, a potem każecie im się zwijać w ciągu 2 miesięcy. Teraz łaskawie przedłużyliście im ten okres, zmieniając datę 1 stycznia na prima aprilis. No wspaniale. Ale planów gospodarczych nie przygotowuje się w ciągu 2 miesięcy, nawet 4 miesięcy, karencja jest co najmniej roczna. A poza tym wy robicie więcej, niż żąda od was Unia Europejska. Dowalacie Polakom więcej, niż żąda od was Unia Europejska i niż określają przepisy, co oczywiście też często jest motywowane ekoideologią w Unii Europejskiej – mówił poseł Robert Winnicki z Konfederacji.
– Po co zmniejszać zachęty do oddolnej, obywatelskiej transformacji energetycznej, wtedy kiedy ona staje się modna i coraz bardziej powszechna? – pytał Michał Gramatyka z Polski 2050. – Na marginesie dodam, że uderzają państwo w zielone biznesy dotyczące solarów czy pomp ciepła, które też rozwijają się całkiem dobrze. I to wszystko w czasach, kiedy ceny ciepła i energii rosną jak szalone, zresztą też wskutek waszej polityki.
– Najpierw zmieniacie poselski projekt ustawy ze sprzyjającego prosumentom na antyprosumencki, a kiedy wnioskodawcy wycofują swoje poparcie, bo widzą, że to jest szaleństwo, to jest po prostu szaleństwo, to nie ma żadnego uzasadnienia, godzinę temu wrzucacie druk do porządku obrad, szybciutko przepychacie go przez komisję. Nie wiem, czy ktoś w Konwencie Seniorów protestował przeciwko takiemu postępowaniu. Tak ma wyglądać parlamentaryzm? Tak mają wyglądać ultraważne dla polskiej gospodarki sprawy i debaty nad produkcją zielonej energii? – pytał Gramatyka.
– Twierdzenie, że uniemożliwiamy Polakom budowania fotowoltaiki, to jest kłamstwo. Ta ustawa niczego nie zakazuje. Ta ustawa tylko wprowadza, że na energię wyprodukowaną tak naprawdę dla zarobku nie będzie darmowego magazynu. Magazyny energii są takie, że są straty, więc państwo by dopłacało do tego, i to około 40%, co wynika z wyliczeń, które są przedstawione przez fachowców. Będzie dopłacało mniej, ale nadal będzie dopłacało. Szanowni państwo, te warunki są dobre. Spokojna głowa, Polacy mogą dalej budować fotowoltaikę. To nadal jest opłacalny interes, tylko nie jest tak, że magazyn jest całkiem darmowy – uspokajał Marek Suski.
Wojciech Jakóbik
Tretyn: Czy fotowoltaika będzie się jeszcze opłacała? Ważą się losy prosumentów (ANALIZA)