Około 40 osób zebrało się w piątek rano przed Nord Heizkraftwerk w Unterföhring na obrzeżach Monachium, aby demonstrować przeciwko planowanej elektrowni gazowej, na którą przedsiębiorstwa komunalne chcą wymienić stary blok węglowy po jego zamknięciu pod koniec 2022 roku.
Wiele z nich pochodziło z organizacji zajmujących się ochroną klimatu, ale byli też zaniepokojeni mieszkańcy Monachium, którzy sprzeciwiają się planom miejskich zakładów energetycznych w ich sąsiedztwie, oraz politycy, jak burmistrz dzielnicy, Johannes Mecke z Zielonych. Mówcy mogą na chwilę zdjąć swoje maski FFP2. Na miejscu pojawił się patrol policji, który kontrolował przestrzeganie zasad higieny.
Protestujący podkreślali, że mieszkańcy Monachium wypowiedzieli się przeciwko elektrowni w referendum i że na to nie powinny zgodzić się miejskie zakłady użyteczności publicznej. Odnosili się oni do reklamy władz miasta, gdzie Monachium podkreśla swoją troskę o środowisko naturalne i znaczenie odnawialnych źródeł energii.
Według Helmuta Paschlaua z Monachijskiej Akademii Środowiska budowa elektrowni gazowej nie jest ani konieczna, ani dopuszczalna. Tezę tę miały podkreślać 22 czarne balony, które oznaczały 22,5 miliona ton dwutlenku węgla, które zostałyby wyprodukowane, gdyby elektrownia gazowa działała przez 30 lat. Po około 40 minutach tłum powoli się rozszedł.
Süddeutsche Zeitung/Michał Perzyński