Projekt Nord Stream 2, realizowany przez konsorcjum o tej samej nazwie i należące w stu procentach do rosyjskiego Gazpromu, zakłada budowę drugiego gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Jego przepustowość ma wynosić tyle samo, ile istniejącego Nord Stream 1, czyli 55 mld m sześc. rocznie. Nowa infrastruktura pozwoli zwiększyć dostawy bezpośrednie do Niemiec, co uczyni z tego kraju głównego pośrednika w dostawach rosyjskiego surowca. W ten sposób zaszkodzi pozycji tranzytowej Ukrainy, wspieranej przez Unię Europejską, podważy plan uniezależnienia od Rosji zapisany w koncepcji Unii Energetycznej i zagrozi rozwojowi alternatywnych projektów, takich jak terminal LNG w Świnoujściu czy planowany Korytarz Norweski.
KE krytyczna, ale nie Niemcy
Projekt ma wsparcie Austrii i Niemiec, które twierdzą, że proponowane przez Senat USA sankcje przeciwko niemu to próba upolitycznienia projektu. Jednak jak wskazują Aleksandra Gawlikowska-Fyk i Bartosz Wiśniewski z Polskiego Instytut Spraw Międzynarodowych, projekt jest polityczny sam w sobie, bo dzieli Europę i zagraża wspólnej polityce energetycznej w Unii. Według Marco Giuliego cytowanego przez Politico.eu Komisja Europejska jest krytyczna wobec projektu i uważa, że jest zbędny. Nieoficjalnie portal dowiedział się, że poważne rozmowy o Nord Stream 2 mają ruszyć po rozstrzygnięciu wyborów parlamentarnych w Niemczech.
Tajny protokół: Atak Niemiec na Komisję. Po wyborach porzucą Nord Stream 2?
Oficjalnie Berlin uznaje kontrowersyjne przedsięwzięcie za czysto biznesowe i odradza ingerencję polityków w jego realizację. Dlatego Niemcy są przeciwne udzieleniu KE mandatu do negocjacji statusu prawnego dla Nord Stream 2. Według Severia Fischera z Center for Security Studies w Zurychu Berlin wsparty przez Wiedeń, którego firma OMV jest zaangażowana finansowo w projekt – podobnie jak BASF, E.on, Shell i Engie – mogą zablokować przyznanie prawa do negocjacji Brukseli.
Takie rozstrzygnięcie wzbudziłoby jednak opór w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, które zgodnie wskazują, że Nord Stream 2 jest realizowany na przekór wspólnej polityce energetycznej i duchowi Unii Energetycznej. Zdaniem Fischera chcą one postawić w instrukcji negocjacyjnej warunki nie do spełnienia i w ten sposób zablokować projekt. W wypadku porażki rozmów lub odrzucenia wynegocjowanego układu przez Parlament Europejski gazociąg nie będzie mógł powstać. Także z tego powodu Austria i Niemcy nie chcą dopuścić Komisji do rozmów.
Wiarygodność Komisji
Tymczasem Komisja stara się bronić swej wiarygodności. Wciąż nie rozstrzygnęła śledztwa antymonopolowego przeciwko Gazpromowi, a jednocześnie przyznała mu kwestionowane w sądzie przez Polaków wyłączenie na dodatkową przepustowość niemieckiej odnogi Nord Stream 1, czyli OPAL, przez co pozwoliła na większe dostawy przez Niemcy przy wykorzystaniu istniejącej infrastruktury.
Komisja Europejska będzie rozmawiać z Rosją o Nord Stream 2, a także propozycji amerykańskich sankcji wobec projektu. Otrzymał on już część finansowania od europejskich partnerów. Gazprom przekonuje, że nawet po wprowadzeniu sankcji zostanie zrealizowany na czas, czyli do końca 2019 roku. Przyznaje jednak, że może się to wiązać z koniecznością znalezienia nowego modelu finansowania, a więc możliwe byłoby wtedy opóźnienie.
Spotkanie KE-Rosja
Szef rosyjskiego resortu energetyki Aleksander Nowak zapowiedział, że będzie rozmawiał z KE o Nord Stream 2. – Ministerstwo Energetyki liczy, że rozum wygra z chęcią wprowadzenia sankcji i Europa nie odstąpi od już częściowo sfinansowanego projektu budowy gazociągu – powiedział we wtorek Nowak, cytowany przez rosyjski portal Wiesti Ekonomika. Spotkanie Nowaka i unijnego komisarza ds. energetyki Marosza Szewczovicza jest zaplanowane na październik.
– Po pierwsze wychodzimy z założenia, że europejscy partnerzy są zainteresowani realizacją tego projektu. Po drugie, został on już rozpoczęty i częściowo sfinansowany, w tym przez uczestników projektu. Jest ważny dla Europy ze względu na zwiększające się zapotrzebowanie (na gaz – przyp. red.) oraz konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego – powiedział minister. Dodał, że ma nadzieję na “zwycięstwo rozumu, a nie jakieś chwilowe ambicje”.
– Widzimy je u tych, którzy przyjmują pewne prawa, w tym takie, które ograniczają konkurencję na europejskim rynku. Według mnie te regulacje są wymierzone przede wszystkim w odbiorców w Europie i w konkurencję na tamtejszym rynku – stwierdził Nowak. Nie doprecyzował jednak, które państwa miał na myśli.