icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Norweski parlament opowiedział się za całkowitą neutralnością węglową od 2030 r.

(Polska Agencja Prasowa)

Norwegia, jeden z czołowych producentów ropy i gazu na świecie, ma od 2030 roku stać się krajem o całkowitej neutralności węglowej – zadecydował parlament. Termin ten oznacza 100-procentowe zrekompensowanie emisji gazów cieplarnianych różnymi działaniami.

Uchwała parlamentu, podjęta we wtorek wieczorem, przesuwa datę wprowadzenia neutralności węglowej z roku 2050 na rok 2030. Prawicowy rząd, który nie ma większości w parlamencie, uznał decyzję posłów za zbyt kosztowną i przedwczesną.

Ponieważ niemal cała produkcja energii w Norwegii już pochodzi ze źródeł odnawialnych (działa tam kilkaset elektrowni wodnych różnej wielkości), rząd nie ma wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o zmniejszenie emisji CO2 do atmosfery (pochodzą one nie tylko z energetyki i przemysłu, ale także np. transportu i rolnictwa). Dlatego w celu osiągnięcia neutralności węglowej konieczny będzie zakup za granicą jednostek emisji CO2, które zrekompensują norweskie emisje.

Minister klimatu i środowiska Vidar Helgesen ostrzegł w liście do deputowanych, że roczny koszt takich transakcji może sięgnąć 20 miliardów koron (3,2 mld euro).
„Czy koszt będzie mniejszy, a konsekwencje dla społeczeństwa mniej poważne, jeśli odsuniemy w czasie tę decyzję?” – pytał poseł opozycji Terje Aasland.

Norwegia w 2008 roku zaplanowała osiągnięcie neutralności węglowej na rok 2030. Ale przesunęła tę datę na rok 2050 po fiasku konferencji klimatycznej w Kopenhadze w 2009 roku.

W 2015 roku norweskie emisje gazów cieplarnianych wzrosły o 1,5 proc., głównie na skutek włączenia do eksploatacji nowego złoża naftowego.

(Polska Agencja Prasowa)

Norwegia, jeden z czołowych producentów ropy i gazu na świecie, ma od 2030 roku stać się krajem o całkowitej neutralności węglowej – zadecydował parlament. Termin ten oznacza 100-procentowe zrekompensowanie emisji gazów cieplarnianych różnymi działaniami.

Uchwała parlamentu, podjęta we wtorek wieczorem, przesuwa datę wprowadzenia neutralności węglowej z roku 2050 na rok 2030. Prawicowy rząd, który nie ma większości w parlamencie, uznał decyzję posłów za zbyt kosztowną i przedwczesną.

Ponieważ niemal cała produkcja energii w Norwegii już pochodzi ze źródeł odnawialnych (działa tam kilkaset elektrowni wodnych różnej wielkości), rząd nie ma wielkiego pola manewru, jeśli chodzi o zmniejszenie emisji CO2 do atmosfery (pochodzą one nie tylko z energetyki i przemysłu, ale także np. transportu i rolnictwa). Dlatego w celu osiągnięcia neutralności węglowej konieczny będzie zakup za granicą jednostek emisji CO2, które zrekompensują norweskie emisje.

Minister klimatu i środowiska Vidar Helgesen ostrzegł w liście do deputowanych, że roczny koszt takich transakcji może sięgnąć 20 miliardów koron (3,2 mld euro).
„Czy koszt będzie mniejszy, a konsekwencje dla społeczeństwa mniej poważne, jeśli odsuniemy w czasie tę decyzję?” – pytał poseł opozycji Terje Aasland.

Norwegia w 2008 roku zaplanowała osiągnięcie neutralności węglowej na rok 2030. Ale przesunęła tę datę na rok 2050 po fiasku konferencji klimatycznej w Kopenhadze w 2009 roku.

W 2015 roku norweskie emisje gazów cieplarnianych wzrosły o 1,5 proc., głównie na skutek włączenia do eksploatacji nowego złoża naftowego.

Najnowsze artykuły