Nowe porozumienie naftowe prawie nie weszło w życie przez opór Meksyku. Jego obecne zapisy są poniżej oczekiwań Arabii Saudyjskiej i Rosji. G20 nie wesprze układu na rzecz droższej ropy bezpośrednio, ale poprzez automatyczne cięcia wydobycia wywołane niską ceną baryłki – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Nowe porozumienie naftowe z kruczkami
Nieprzedłużenie porozumienia naftowego podczas rozmów OPEC+ z 6 marca doprowadziło do nowego kryzysu cen ropy, kiedy baryłka staniała z około 55 do 30 dolarów i utrzymuje się w okolicach tego poziomu do dzisiaj. To efekt sporu między Arabią Saudyjską i Rosją, który wywołał powrót do wojny cenowej między tymi producentami, którzy postanowili znów rywalizować o rynek poprzez maksymalizację wydobycia i sprzedaży. Jednakże mógł to być najgorszy moment na taką decyzję, bo pandemia koronawirusa uderzyła w popyt na ropę i według różnych szacunków obniżyła go o 25-30 mln baryłek dziennie. Wojna cenowa zwiększająca podaż mogła w połączeniu z czynnikiem koronawirusa obniżyć cenę ropy poniżej 30 dolarów, a według niektórych prognoz doprowadzić ją do nawet do 10 dolarów za baryłkę.
Poprzedni układ o ograniczeniu wydobycia ropy OPEC+ zakładał wspólną redukcję o 1,7 mln baryłek dziennie i 400 tysięcy baryłek dobrowolnych cięć Arabii Saudyjskiej w stosunku do października 2018 roku. Nowe porozumienie negocjowane przez OPEC+ od 10 kwietnia zakładało cięcia pięć razy większe, o 10 mln baryłek w okresie maj-czerwiec 2020 roku, a potem regresję do 8 mln baryłek do końca roku i 6 mln baryłek do kwietnia 2022 roku z możliwością rewizji w grudniu 2021 roku. Jednak na drodze do jego przyjęcia stanął Meksyk, który blokował porozumienie do 12 kwietnia, nie godząc się na ograniczenie wydobycia u siebie o 400 tysięcy baryłek. OPEC+ ustąpił i ostatecznie nowy układ zakłada ograniczenie wydobycia o odpowiednio 9,7 mln, 7,6 mln i 5,6 mln baryłek w przedziałach czasowych ustalonych pierwotnie. Warto podkreślić, że punktem odniesienia cięć jest listopad 2018 roku, kiedy kraje OPEC produkowały 32,90 mln baryłek dziennie. To wydobycie w marcu wynosiło 27,77 mln baryłek dziennie. Rosja wydobywała w listopadzie rekordowe 11,16 mln baryłek dziennie. W marcu było to 11,29 mln baryłek. Widać więc, że producenci OPEC ustanowili sobie wysoki próg odniesienia cięć i w ten sposób także ograniczyli oddziaływanie układu.
Obniżka ambicji uwzględnia ustępstwo wobec Meksyku, który mógł się sprzeciwiać ze względu na zapobiegliwość swej administracji, która – jak ustalił Bloomberg – od dwudziestu lat zabezpieczała się wykupem opcji giełdowych od szeregu małych banków i firm naftowych pozwalających jej sprzedawać ropę po z góry określonej cenie, nawet gdy dojdzie do kryzysu wartości baryłki. Meksykanie mogą zatem cieszyć się dalszymi przychodami ze sprzedaży ropy pomimo obecnej obniżki. Meksyk sprzeciwiał się tak wysokim cięciom, ponieważ populistyczna administracja prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora uznała wydobycie ropy za podstawowy motor rozwoju gospodarczego i ogłosiła dążenie do zmniejszenia zależności od importu surowca. Ten plan może przynieść do 300 tysięcy baryłek mniej importu, czyli potencjalnie wypełnić rolę brakujących cięć meksykańskich. Prezydent Donald Trump składał podobne obietnice odnośnie do sektora naftowego w USA, więc pozostaje zależny od producentów ropy, z których część lobbuje za interwencją na rynku.
G20 zawiodła OPEC+
Jednak Szczyt G20 z 10 kwietnia nie zakończył się przyjęciem obowiązkowych ograniczeń wydobycia. OPEC+ liczyła na to, że kraje tej grupy zdecydują się na nie w wysokości 5 mln baryłek dziennie. Amerykanie zadeklarowali gotowość do wykupienia „tak dużo ropy, jak to możliwe” na potrzeby Strategicznej Rezerwy Ropy państwowych w celu zmniejszenia podaży tego surowca, a także „będą szukać kolejnych okazji do zmniejszenia obciążeń dla producentów”. Jednakże sekretarz energii Dan Brouilette zadeklarował, że cięcia będą miały charakter czysto rynkowy, więc USA nie wprowadzą odgórnie ograniczeń względem swych firm. Ocenił, że wydobycie w Stanach Zjednoczonych spadnie wskutek niskich cen ropy o 2-3 mln baryłek dziennie do końca 2020 roku przez spadek cen ropy. Te niepewne deklaracje ośmieliły jednak OPEC+ do zakomunikowania, że Brazylia, Kanada i USA ograniczą wydobycie o w sumie 3,7 mln baryłek dziennie, jednak ma się to stać wskutek czynników rynkowych, zgodnie z deklaracją Brouilette. Kraje G20 stworzyły specjalną grupę mającą doradzać państwom członkowskim ewentualne cięcia, ale komunikat grupy potwierdza, że nie posiadają one narzędzi pozwalających na polityczną decyzję o ograniczeniu wydobycia przez ich firmy.
Stowarzyszenie Ropy i Gazu Luizjany (jeden ze stanów łupkowych) ocenia, że nowe porozumienie naftowe nie wystarczy, by przetrwało wydobycie w tym stanie. Domaga się obniżki obciążeń podatkowych od wydobycia w Zatoce Meksykańskiej. Według organizacji w następnych 90 dniach może być konieczne zamknięcie 16 800 z 33 650 wiertni w Luizjanie i redukcja zatrudnienia nawet o 70 procent. Nie apeluje jednak o polityczną decyzję o ograniczeniu wydobycia. Minister energetyki kanadyjskiego stanu Alberta Sonya Savage przyjęła wieści o podpisaniu nowego porozumienia naftowego z zadowoleniem, ale nie zapowiedziała cięć wydobycia w swym stanie poniżej tych, do których już doszło. Liczy na wsparcie federalne, podobnie jak producenci z Luizjany, obrazując dobrze podejście producentów z Ameryki Północnej.
Według Międzynarodowej Agencji Energii nawet postulowane pierwotnie 10 mln baryłek dziennie cięć wydobycia ropy w OPEC+ pozostawiłoby na rynku nadwyżkę ropy sięgającą 10-15 mln baryłek dziennie. MAE sugeruje, że kraje importujące ropę mogłyby wesprzeć rynek ogłoszeniem o skupie ropy na zapas. Takie działanie podjęli już Chińczycy, którzy chcą wykorzystać przecenę baryłki do uzupełnienia rezerw strategicznych. Podobnie zachowali się Amerykanie. Trump wezwał Kongres USA do przekazania trzech mld dolarów na wykup ropy. Ostatnie zakupy odbyły się w 2015 roku podczas poprzedniego kryzysu cen baryłki.
Ograniczanie strat potęg naftowych
Wszystkie opisywane działania mają jednak oddziaływanie na podaż ropy, tymczasem głównym czynnikiem obniżającym obecnie cenę baryłki jest spadek popytu, na który większy wpływ mają działania osłonowe rządów, o czym pisałem w innym tekście.
Wiceprezes Łukoila Leonid Fedun porównał w rozmowie z Meduza.io nowe porozumienie naftowe OPEC+ do traktatu brzeskiego z 1918 roku, kiedy Bolszewicy musieli oddać Niemcom istotne obszary Europy Środkowo-Wschodniej w upokarzających negocjacjach pokojowych. Zdaniem Feduna układ pozwoli utrzymać ropę w okolicach 30-40 dolarów za baryłkę i uniknąć cięć wydobycia w Rosji sięgających 50 procent ze względu na spadek rentowności do cen negatywnych wskutek dalszej depresji wartości baryłki.
W tym świetle powrót wojny cenowej portretowany w niektórych mediach jako triumf Arabii Saudyjskiej i Rosji nad rewolucją łupkową w USA, może być potraktowany jako błąd taktyczny, a nowe porozumienie naftowe jako próbę ratowania sytuacji z umizgami do Waszyngtonu mającymi przekonać go do działania włącznie. Te umizgi odbywają się pomimo wcześniejszej groźby, że Amerykanie mogliby wprowadzić taryfy na ropę saudyjską i rosyjską, jeżeli nie doszłoby do porozumienia OPEC+. Ta groźba się nie zmaterializowała, ale widać uległość potęg naftowych. Arabia Saudyjska przekonuje, że nie chce zaszkodzić wydobyciu ropy w USA, ale maksymalizować sprzedaż. Nowy układ wchodzi w życie dopiero w maju, więc Saudi Aramco przedstawiło ceny kwietniowe z podwyżką w USA, stabilną ceną w Europie i rabatami w Chinach, które są największym rynkiem zbytu ropy na świecie. Oznacza to, że może prowadzić dalszą wojnę cenową z Rosjanami o Państwo Środka. W międzyczasie Moskwa i Rijad obarczają się wzajemnie winą za porażkę rozmów z 6 marca, choć głównym winnym jest koronawirus, którego oddziaływanie na cenę baryłki mogło być faktycznie zaskoczeniem dla negocjatorów blefujących aż do porażki OPEC+. Tymczasem Moskwa ma rzekomo rozważać obniżenie ceny ropy w budżecie z 42,4 dolarów do 20 dolarów za baryłkę. Niska cena ropy może uderzyć w programy społeczne Władimira Putina przez konieczność przepalania rezerw zamiast wydatkowania ich w tym celu w okresie, gdy prezydent rosyjski chce zmienić konstytucję, by pozostać dłużej na Kremlu. To nie sukces, ale ograniczanie strat po złej kalkulacji z 6 marca.
Baryłka pozostaje niewzruszona
Rynek przyjął nowe porozumienie naftowe z rezerwą. Nie ma na razie podwyżki cen ropy o 15 procent wrózonej przez Algierię, ale nie widać także spadków wartości baryłki. Ropa Brent utrzymała się z piątku 11 kwietnia na poniedziałek 13 kwietnia w okolicach 32 dolarów za baryłkę. WTI orbituje wokół 22 dolarów. Rynek czeka prawdopodobnie na dalsze ruchy MAE i G20, które potencjalnie mogłyby wzmocnić efekt cięć OPEC+. Według banku Goldman Sachs nawet cięcia sięgające 10-14 mln baryłek z udziałem OPEC+ i krajów G20 mogą przynieść tylko krótkoterminową podwyżkę cen ropy, po której może nastąpić spadek wartości do około 20 dolarów za baryłkę. Okaże się, czy tak będzie, gdy zapełnią się światowe magazyny ropy i producenci będą zmuszeni ograniczyć wydobycie ze względu na to, że nie będą mieli gdzie składować surowca. Na ten problem nie pomoże żadne porozumienie naftowe, a jedynie drastyczne cięcia produkcji i przypływu petrodolarów dla reżimów uzależnionych od sprzedaży ropy oraz konsolidacja na wolnym rynku ropy łupkowej w USA. Stowarzyszenie Ropy i Gazu Luizjany przewiduje, że miejsce w magazynach w tym stanie skończy się w maju, kiedy nowe porozumienie naftowe wejdzie w życie.
Jakóbik: Rynek poradzi sobie bez porozumienia naftowego, ale petrostates niekoniecznie (ANALIZA)