Rozwój morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku i towarzyszącego przemysłu przyniesie Polsce liczne korzyści – przekonywali uczestnicy Bałtyckiego Forum Przemysłu Energetyki Morskiej (BEIF). Rząd traktuje ten sektor jako część odbudowy gospodarki morskiej.
Otwierając konferencję, prezes Fundacji na rzecz Energetyki Zrównoważonej Maciej Stryjecki podkreślił, że polską energetykę czekają wyłączenia licznych bloków węglowych, niespełniających zaostrzonych norm emisji zanieczyszczeń. Lukę tę trzeba będzie w następnej dekadzie uzupełnić, a za morskimi farmami wiatrowymi (offshore) przemawiają czas budowy, rzędu 2-3 lat oraz ciągle spadające koszty technologii – ocenił Stryjecki. Przypomniał też, że potencjał energetyki wiatrowej na polskich obszarach morskich oceniany jest na 8 GW. A są to obszary nierodzące konfliktów społecznych, jak to się dzieje przy energetyce wiatrowej na lądzie – dodał.
W czasie Forum odczytano list wiceministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Grzegorza Witkowskiego, który zadeklarował poparcie rządu dla offshore, jako jednego z kół zamachowych odbudowy gospodarki morskiej. Witkowski zaznaczył w liście, że rozwój offshore jest wprost związany z rządowymi planami wykorzystania potencjału polskich stoczni. W ocenie wiceministra, polskie stocznie i inne podmioty z branży są w stanie zrealizować niemal wszystkie zlecenia w obszarze offshore, z budową wież wiatrowych i statków do obsługi wiatraków.
Wiceminister: Farmy wiatrowe wesprą odbudowę przemysłu stoczniowego w Polsce
Ambasador Danii Ole Egberg Mikkelsen wskazywał z kolei na liczne korzyści, jakie mogą mieć i Polska, i Dania z budowy offshore na Bałtyku. Przypomniał, że Polska jest już częścią duńskiego sukcesu w branży energii odnawialnej, bo liczne polskie firmy produkują dla Duńczyków elementy, osprzęt i infrastrukturę dla wiatraków. Właściwe decyzje regulacyjne mogą stworzyć warunki do jeszcze większego wspólnego sukcesu – podkreślił ambasador.
Ambasador Danii chwali Baltic Pipe i liczy na współpracę z Polską przy farmach wiatrowych
Z kolei Klaus-Dieter Borchardt, dyrektor w DG Energy (Dyrektoriat ds. Energii KE) ocenił, że decyzja o budowie morskiej energetyki wiatrowej byłaby „bardzo mądrym ruchem, we właściwym kierunku”. Jak mówił, z punktu widzenia Komisji Europejskiej bałtycka współpraca regionalna ma głęboki sens i wielki potencjał, chociażby ze względu na budowę zintegrowanego rynku energii i zobowiązania klimatyczne.
Odnosząc się do infrastruktury do przesyłania energii z farm wiatrowych na Bałtyku, Borchardt, jak mówił, sugerowałby, aby myśleć o nadaniu jej statusu PCI (Project of Common Interest), co pozwoliłoby sięgnąć po fundusze unijne z CEF.
Komisja Europejska: Polska sama zgodziła się na transformację energetyki. Musi przyspieszyć
Z kolei prezes PSE Eryk Kłossowski ocenił, że do przyłączenia mocy rzędu 8 GW z polskich farm powinny wystarczyć połączenia radialne – prowadzące wprost na ląd. Ale, jego zdaniem, ewentualne wspólne projekty, np. z Danią, Szwecją, Litwą – klastry wiatrowe o potencjale szacowanym na 30 GW – pozwalają już myśleć o budowie morskiej sieci szkieletowej, zarówno do rozprowadzania energii z wiatraków, jak i połączeń między krajami. Jeśli takie pomysły się pojawią, PSE byłyby gotowe rozważyć takie inwestycje – podkreślił Kłossowski.
Pierwsze farmy wiatrowe w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej na Bałtyku zamierzają zbudować PGE i Polenergia.
Polska Agencja Prasowa