icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Sawicki: Specustawa dla offshore może przełamać niemoc na Bałtyku

Bariery rozwoju morskich farm wiatrowych skupiają jak w soczewce problemy polskiej energetyki, z którymi ta zmaga się od lat. Mamy więc opóźnienia legislacyjne, widzimy dobrą wolę niepodpartą póki co działaniami, brak modelu kooperacji i finansowania. Impas miała przerwać ustawa o offshore. Nie wiadomo jednak czy zostanie przedstawiona. Warto rozważyć specustawę dedykowaną tej branży, wykorzystującą niektóre duńskie rozwiązania – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Duńska transformacja energetyczna zmierza do tego, by w 2020 roku osiągnąć 55-procentowy poziom wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł wiatrowych, tak na lądzie, gdzie obecnie jest zainstalowanych ponad 4,2 GW mocy, jak i na morzu. Moc zainstalowana wiatraków morskich to ponad 1,3 GW. Rozkwit morskiej energetyki wiatrowej nastąpi jednak po 2020 roku, kiedy mają powstać trzy kolejne parki wytwórcze o mocy 2,4 GW. Obecnie w Danii pracuje 14 farm wiatrowych na morzu, a w 2021 dołączy kolejna – Kriegers Flak o mocy 600 MW. Dodatkowo planowany jest przegląd obszarów, leżących na Morzu Północnym i Bałtyckim, aby dokonać oceny możliwości rozwoju kolejnych 10 GW.

Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Dzięki szerokiej transformacji energetycznej, nie tylko opartej na farmach wiatrowych, ale także na biogazie, Dania planuje, aby udział OZE w produkcji energii elektrycznej po 2030 roku sięgnął 100 procent, a w konsumpcji pierwotnej sięgnął 55 procent. W ciągu następnych 20 lat Kopenhaga chce być całkowicie niezależna od paliw kopalnych.

Efektywność energetyczna

Inwestycje w OZE nie oznaczają w duńskich warunkach ryzyka dla elektroenergetycznego systemu przesyłowego. Strategia duńskiego operatora sieci przesyłowych Energinet.Dk opiera się na zabezpieczeniu dostaw, efektywniej zielonej transformacji i inwestycjach przyjaznych środowisku i zdrowiu. Co ciekawe, Duńczycy zakładają, że zapotrzebowanie na energię w kolejnych latach będzie na podobnym poziomie, a w 2030 roku będzie wynosiło 195 TWh, w porównaniu z 200 TWh, prognozowanym na 2020 rok. W 2050 roku będzie to już tylko 140 TWh. Dlaczego Duńczycy prognozują u siebie spadek konsumpcji energii? To efekt optymalizacji zarządzaniem nią i wykorzystania ciepła i energii jako produktu ubocznego. Wrośnie zaś zapotrzebowanie na energię elektryczną. W 2017 roku wynosiło ono 34 TWh, w 2030 roku ma to już być 45 TWh, a w 2050 85 TWh. Już od 2030 roku produkcja energii elektrycznej ma opierać się w 100 procentach na OZE. Dla porównania w 2017 roku było to 63 procent. Dlaczego tak się będzie działo? Z jednej strony zapotrzebowanie na energię będzie spadało dzięki efektywności, zaś jej udział będzie rósł dzięki elektryfikacji transportu czy produkcji.

Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Technologia

Jednocześnie postępuje rozwój technologiczny. Przykładem są morskie farmy wiatrowe. Wysokość wiatraka z farmy wiatrowej Anholt, należącej do Ørsted, o uruchomieniu, której decyzja zapadła w 2010 roku to 161 metrów. Kolejna, Horns Rev 3, która powstała na mocy decyzji z 2015 roku, dysponuje wiatrakami o wysokości 187 metrów. Inna farma Kriegers Flak ma mieć wiatraki o wysokości 220 metrów. Większe wiatraki przekładają się na większą moc oraz mniejsze koszty produkcji. Cena gwarantowana za MWh dla farmy Anholt to 105 eurodla Horns Rev 3 77, a dla Kriegers Flak, należącej do Vatenfalla to już tylko 37 euro.

Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl
Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl

 

Rośnie także wysokość samych wiatraków i ich moc. Wysokość wiatraka na farmie Anholt to ponad 140 metrów, a jego moc to 3,6 MW. Jednak technologia pozwala na zwiększenie mocy do ponad 8 MW, w przypadku Kriegers Flak. Na rynku są już dostępne obiekty o mocy nawet 12 MW. Jednocześnie, jak przekonuje Energinet, farmy wiatrowe lądowe jak i morskie, zapewniają obecnie najbardziej konkurencyjne ceny za MWh sięgające ok. 45 euro dla lądowych farm i ok. 80 w przypadku morskich farm wiatrowych. Dla porównania cena energii z gazu ziemnego o tym samym wolumenie to 80 euro. W tym jednak przypadku prawie trzy czwarte tej ceny to koszty paliwa. Energia z węgla kosztuje ok. 75 euro, gdzie z kolei poza kosztami samej inwestycji i paliwa znaczącą rolę odgrywają także koszty uprawnień do emisji.

Fabryka/Port Esbjerg firmy MHI Vestas. Morskie farmy wiatrowe Fot.: BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Fabryka/Port Esbjerg firmy MHI Vestas. Morskie farmy wiatrowe Fot.: BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Warto również spojrzeć szerszej na wykorzystanie energetyki odnawialnej. Duńska firma MH1 Vestas podkreśla możliwość wykorzystania energii pozyskanej dzięki energii wiatrowej, przy magazynowaniu energii dzięki technologii power to gas.

Power-to-gas: przyszłość magazynów energii?

Nadmiar wyprodukowanej energii elektrycznej jest wykorzystywany do produkcji wodoru lub gazu wytwarzanego w procesie elektrolizy. Potem surowiec zostaje wtłoczony do systemu gazociągów.

Stępiński: Polska chce być wodorowym Kuwejtem. P2G może pomóc

Interkonektory

Dania leży u zbiegu dwóch rynków energii: skandynawskiego i kontynentalnego. Walorem takiego położenia są rozwinięte połączenia elektroenergetyczne między sąsiadami; Niemcami, Szwecją, Norwegią, jak również  Holandią. Planowane połączenie Viking Link połączy ten kraj z Wielką Brytanią, niezależnie od jej wyjścia z Unii Europejskiej. Wolumen dostępnych mocy z połączeń transgranicznych wynosi ponad 5,5 GW przy rocznej konsumpcji zbliżonej do tego samego poziomu. Energetyka wiatrowa na lądzie i na morzu dysponuje ok. 5,3 GW mocy zainstalowanych. Dla Energinet to właśnie połączenia przesyłowe z sąsiadami są kolejnym mechanizmem wsparcia na wypadek przerw w produkcji krajowej zielonej energii.

Wiatraki na Bałtyku będą potrzebowały sieci (ANALIZA)

Wsparcie

Kolejnym rozwiązaniem zabezpieczającym OZE jest gaz. Chodzi tu o krajowe wydobycie gazu naturalnego na złożu Tyra, rosnącą rolę biogazu, a także dwa znajdujące się w kraju magazyny surowca, co stanowi kluczową rolę dla bezpieczeństwa systemu. Kolejną elementem układanki są tu pracujące bloki energetyczne w Danii, opalane biomasą oraz węglem, przynajmniej do końca 2030 roku, kiedy to udział tego paliwa w miksie energetycznym kraju ma spaść z 9 procent do zera. Bloki te jednak, mimo spalania węgla czy innych paliw kopalnych, charakteryzują się wysoką sprawnością i elastycznością.

Możliwości operacyjne ich pracy w Danii, jak w przypadku Esbjergværket, czyli elektrowni węglowej w porcie Esbjerg, sięgają od 100 do zaledwie 10 procent. Tempo regulacji systemów wytwarzających energię cieplną, opalanych węglem, wynosi 3-4 procent na minutę. Tak dużą elastyczność pracy osiągnięto dzięki wprowadzeniu wysokiego poziomu automatyzacji, zwłaszcza bloków pracujących w skojarzeniu, produkujących ciepło i energię.

Sawicki: Rozwiązania dla offshore z ziemi duńskiej do Polski? Tylko częściowo

Wybór ukierunkuje legislacja, o ile powstanie

Pierwsza morska farma wiatrowa w Danii powstała w 1991 roku. Obecnie pracuje w tym kraju 14, a kolejne są w fazie budowy lub projektowania i wyboru lokalizacji. Polska nie ma żadnej takiej instalacji, ale ma to się zmienić do połowy przyszłego dziesięciolecia. Duńczykom proces od zorganizowania aukcji po wybudowanie jednej z największych w Europie, morskiej farmy wiatrowej w Anholt, należącej do duńskiego potentata Ørsted w pobliżu Aarhus zajął trzy lata.

Morska farma wiatrowa. Podstacja. Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa. Podstacja. Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Stworzenie całego sektora w Danii zajęło 10 lat. Polska nie ma tak dużo czasu, ale i proces budowy całej branży jest na tyle zaawansowany, że może on ulec skróceniu do kilku lat. Już teraz krajowi producenci mogą zapewnić 50 procent potrzebnych elementów do produkcji morskich farm wiatrowych. Problemem jest jednak mechanizm zawierania kontraktów na sprzedaż energii i koszty budowy przyłączy. W Danii tym mechanizmem są aukcje. W Polsce ze względu na małą liczbę firm zaangażowanych w rozwój tej branży i na wczesny poziom rozwoju, w praktyce do pierwszych aukcji mogłyby stanąć dwie firmy. Jednak trudno wyobrazić sobie mechanizm aukcyjny przeprowadzony tylko dla dwóch firm – Polenergii i Polskiej Grupy Energetycznej. Według ubiegłorocznych zapowiedzi zamiast aukcji rozważano dwustronne umowy z tymi firmami.

Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl
Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl

W marcu jednak podkreślono, że ponownie każda opcja jest rozważana, bez faworyzowania którejkolwiek.

Nie wiadomo czy będzie ustawa o offshore

W Danii mechanizmem są aukcje, tam jednak do ostatniej stanęło 7 firm. To tylko pokazuje, że jesteśmy na zupełnie innym poziomie rozwoju.

Dodatkowo dochodzą koszty przyłączeń, szacowane na ok. jedną trzecią wartości całej inwestycji, jakimi są morskie farmy wiatrowe o mocy 1200 MW. Są wyceniane na ok. 12- 14 mld zł. W Danii koszty takich przyłączy bierze na siebie operator. W Polsce nie przesądzono jeszcze kto miałby taką inwestycję przeprowadzić. Są trzy możliwe warianty ich realizacji. Pierwszy zakłada poniesienie pełnych kosztów przez inwestora. Druga opcja wiąże się z koniecznością realizacji przyłącza przez operatora. W trzeciej opcji budowę przyłącza finansuje i realizuje inwestor, a następnie odsprzedaje je operatorowi.

Wójcik: Polskie wiatraki mogą połączyć siły ze Skandynawią

Kolejnym problemem widocznym w Danii, Szwecji czy nawet w Estonii, jest lokalizacja morskich farm wiatrowych i ewentualne protesty mieszkańców lub negatywne decyzje np. Ministerstwa Obrony Narodowej. W Danii ze względu na protesty społeczne konieczne stało się przeprowadzenie kolejnych badań środowiskowych, co opóźni realizację projektów Vesterhav Syd i Nord mimo, że miałyby one być zbudowane 20 km od lądu. Z kolei polskich wiatraków nie można stawiać w odległości mniejszej niż 15 km od lądu, a więc muszą zostać zlokalizowane na terenie morza terytorialnego. Takich protestów nie można wykluczyć także w Polsce, zwłaszcza, że powodem, dla którego przyjęto ustawę odległościową, ograniczającą stawianie nowych wiatrów na lądzie przyjęto po apelach społeczności w niektórych gminach. Kilka farm wiatrowych w Danii jest także ulokowanych w odległości zaledwie kilku kilometrów od lądu. To tzw. farmy przybrzeżne (nearshore). W Polsce takich projektów nie ma. Nie wykluczone jednak, że się pojawią, a do tego potrzebne jest ustawodawstwo regulujące budowę takich bliskich brzegu projektów. Rząd chce zaś, aby po 2030 roku to morskie wiatraki przejmowały rolę lądowych.

http://biznesalert.pl/norwegia-niemcy-dania-farmy-wiatrowe-polska-statoil-polenergia/

Te i inne pytania pozostaną bez odpowiedzi prawdopodobnie do końca tego roku. Odpowiedzi na pytanie czy powstanie osobny akt prawny, regulujący rozwój tej branży, odpowiadający na pytania inwestycyjne i środowiskowe powinniśmy poznać pod koniec kwietnia lub na początku maja. Dopiero później przyjdzie czas na konstruowanie aktu prawnego, do którego najwięcej uwag mogą mieć najprawdopodobniej spółki, które zajmują się realizacją projektów offshorowych. Biorąc pod uwagę dynamikę zmian propozycji wokół tej legislacji trzeba być dużym optymistą, aby zakładać, że taka ustawa mogłaby zostać uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu.

Czy pomogłaby specustawa?

Ponadpartyjną zgodę i determinację w rozwoju polskich projektów energetycznych udało się już osiągnąć w ostatnich dwóch latach. Chodzi o specustawę terminalową, usprawniającą budowę terminala LNG oraz instalacje i gazociągi towarzyszące, później także realizację projektu Baltic Pipe, a także specustawę naftową, usprawniająca z kolei modernizację, rozbudowę i budowę sieci ropociągów, magazynów oraz terminala naftowego. Wszystkie siły polityczne podkreślają znaczenie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej jako zeroemisyjnego źródła energii i najbardziej dyspozycyjnego z możliwych OZE. Aby pierwsza energia elektryczna z Bałtyku popłynęła jeszcze przed 2025 rokiem, niezbędna może okazać się specustawa offshorowa, skracająca proces decyzyjny i określająca jednocześnie mechanizm finansowania i zawierania kontraktów. To ryzykowna propozycja w kontekście możliwych protestów społecznych z powodu decyzji środowiskowych, ale może okazać się niezbędna. Jeśli doszłoby do jej zaprojektowania, fundamentalna będzie późniejsza edukacja, a także uwzględnienie opinii społeczności lokalnych przy pracach.

Jakóbik: Czy offshore poczeka na wybory?

Bariery rozwoju morskich farm wiatrowych skupiają jak w soczewce problemy polskiej energetyki, z którymi ta zmaga się od lat. Mamy więc opóźnienia legislacyjne, widzimy dobrą wolę niepodpartą póki co działaniami, brak modelu kooperacji i finansowania. Impas miała przerwać ustawa o offshore. Nie wiadomo jednak czy zostanie przedstawiona. Warto rozważyć specustawę dedykowaną tej branży, wykorzystującą niektóre duńskie rozwiązania – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor BiznesAlert.pl.

Duńska transformacja energetyczna zmierza do tego, by w 2020 roku osiągnąć 55-procentowy poziom wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł wiatrowych, tak na lądzie, gdzie obecnie jest zainstalowanych ponad 4,2 GW mocy, jak i na morzu. Moc zainstalowana wiatraków morskich to ponad 1,3 GW. Rozkwit morskiej energetyki wiatrowej nastąpi jednak po 2020 roku, kiedy mają powstać trzy kolejne parki wytwórcze o mocy 2,4 GW. Obecnie w Danii pracuje 14 farm wiatrowych na morzu, a w 2021 dołączy kolejna – Kriegers Flak o mocy 600 MW. Dodatkowo planowany jest przegląd obszarów, leżących na Morzu Północnym i Bałtyckim, aby dokonać oceny możliwości rozwoju kolejnych 10 GW.

Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Dzięki szerokiej transformacji energetycznej, nie tylko opartej na farmach wiatrowych, ale także na biogazie, Dania planuje, aby udział OZE w produkcji energii elektrycznej po 2030 roku sięgnął 100 procent, a w konsumpcji pierwotnej sięgnął 55 procent. W ciągu następnych 20 lat Kopenhaga chce być całkowicie niezależna od paliw kopalnych.

Efektywność energetyczna

Inwestycje w OZE nie oznaczają w duńskich warunkach ryzyka dla elektroenergetycznego systemu przesyłowego. Strategia duńskiego operatora sieci przesyłowych Energinet.Dk opiera się na zabezpieczeniu dostaw, efektywniej zielonej transformacji i inwestycjach przyjaznych środowisku i zdrowiu. Co ciekawe, Duńczycy zakładają, że zapotrzebowanie na energię w kolejnych latach będzie na podobnym poziomie, a w 2030 roku będzie wynosiło 195 TWh, w porównaniu z 200 TWh, prognozowanym na 2020 rok. W 2050 roku będzie to już tylko 140 TWh. Dlaczego Duńczycy prognozują u siebie spadek konsumpcji energii? To efekt optymalizacji zarządzaniem nią i wykorzystania ciepła i energii jako produktu ubocznego. Wrośnie zaś zapotrzebowanie na energię elektryczną. W 2017 roku wynosiło ono 34 TWh, w 2030 roku ma to już być 45 TWh, a w 2050 85 TWh. Już od 2030 roku produkcja energii elektrycznej ma opierać się w 100 procentach na OZE. Dla porównania w 2017 roku było to 63 procent. Dlaczego tak się będzie działo? Z jednej strony zapotrzebowanie na energię będzie spadało dzięki efektywności, zaś jej udział będzie rósł dzięki elektryfikacji transportu czy produkcji.

Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Technologia

Jednocześnie postępuje rozwój technologiczny. Przykładem są morskie farmy wiatrowe. Wysokość wiatraka z farmy wiatrowej Anholt, należącej do Ørsted, o uruchomieniu, której decyzja zapadła w 2010 roku to 161 metrów. Kolejna, Horns Rev 3, która powstała na mocy decyzji z 2015 roku, dysponuje wiatrakami o wysokości 187 metrów. Inna farma Kriegers Flak ma mieć wiatraki o wysokości 220 metrów. Większe wiatraki przekładają się na większą moc oraz mniejsze koszty produkcji. Cena gwarantowana za MWh dla farmy Anholt to 105 eurodla Horns Rev 3 77, a dla Kriegers Flak, należącej do Vatenfalla to już tylko 37 euro.

Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl
Potencjał morskiej energetyki wiatrowej w Europie w 2018 roku/BiznesAlert.pl

 

Rośnie także wysokość samych wiatraków i ich moc. Wysokość wiatraka na farmie Anholt to ponad 140 metrów, a jego moc to 3,6 MW. Jednak technologia pozwala na zwiększenie mocy do ponad 8 MW, w przypadku Kriegers Flak. Na rynku są już dostępne obiekty o mocy nawet 12 MW. Jednocześnie, jak przekonuje Energinet, farmy wiatrowe lądowe jak i morskie, zapewniają obecnie najbardziej konkurencyjne ceny za MWh sięgające ok. 45 euro dla lądowych farm i ok. 80 w przypadku morskich farm wiatrowych. Dla porównania cena energii z gazu ziemnego o tym samym wolumenie to 80 euro. W tym jednak przypadku prawie trzy czwarte tej ceny to koszty paliwa. Energia z węgla kosztuje ok. 75 euro, gdzie z kolei poza kosztami samej inwestycji i paliwa znaczącą rolę odgrywają także koszty uprawnień do emisji.

Fabryka/Port Esbjerg firmy MHI Vestas. Morskie farmy wiatrowe Fot.: BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Fabryka/Port Esbjerg firmy MHI Vestas. Morskie farmy wiatrowe Fot.: BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Warto również spojrzeć szerszej na wykorzystanie energetyki odnawialnej. Duńska firma MH1 Vestas podkreśla możliwość wykorzystania energii pozyskanej dzięki energii wiatrowej, przy magazynowaniu energii dzięki technologii power to gas.

Power-to-gas: przyszłość magazynów energii?

Nadmiar wyprodukowanej energii elektrycznej jest wykorzystywany do produkcji wodoru lub gazu wytwarzanego w procesie elektrolizy. Potem surowiec zostaje wtłoczony do systemu gazociągów.

Stępiński: Polska chce być wodorowym Kuwejtem. P2G może pomóc

Interkonektory

Dania leży u zbiegu dwóch rynków energii: skandynawskiego i kontynentalnego. Walorem takiego położenia są rozwinięte połączenia elektroenergetyczne między sąsiadami; Niemcami, Szwecją, Norwegią, jak również  Holandią. Planowane połączenie Viking Link połączy ten kraj z Wielką Brytanią, niezależnie od jej wyjścia z Unii Europejskiej. Wolumen dostępnych mocy z połączeń transgranicznych wynosi ponad 5,5 GW przy rocznej konsumpcji zbliżonej do tego samego poziomu. Energetyka wiatrowa na lądzie i na morzu dysponuje ok. 5,3 GW mocy zainstalowanych. Dla Energinet to właśnie połączenia przesyłowe z sąsiadami są kolejnym mechanizmem wsparcia na wypadek przerw w produkcji krajowej zielonej energii.

Wiatraki na Bałtyku będą potrzebowały sieci (ANALIZA)

Wsparcie

Kolejnym rozwiązaniem zabezpieczającym OZE jest gaz. Chodzi tu o krajowe wydobycie gazu naturalnego na złożu Tyra, rosnącą rolę biogazu, a także dwa znajdujące się w kraju magazyny surowca, co stanowi kluczową rolę dla bezpieczeństwa systemu. Kolejną elementem układanki są tu pracujące bloki energetyczne w Danii, opalane biomasą oraz węglem, przynajmniej do końca 2030 roku, kiedy to udział tego paliwa w miksie energetycznym kraju ma spaść z 9 procent do zera. Bloki te jednak, mimo spalania węgla czy innych paliw kopalnych, charakteryzują się wysoką sprawnością i elastycznością.

Możliwości operacyjne ich pracy w Danii, jak w przypadku Esbjergværket, czyli elektrowni węglowej w porcie Esbjerg, sięgają od 100 do zaledwie 10 procent. Tempo regulacji systemów wytwarzających energię cieplną, opalanych węglem, wynosi 3-4 procent na minutę. Tak dużą elastyczność pracy osiągnięto dzięki wprowadzeniu wysokiego poziomu automatyzacji, zwłaszcza bloków pracujących w skojarzeniu, produkujących ciepło i energię.

Sawicki: Rozwiązania dla offshore z ziemi duńskiej do Polski? Tylko częściowo

Wybór ukierunkuje legislacja, o ile powstanie

Pierwsza morska farma wiatrowa w Danii powstała w 1991 roku. Obecnie pracuje w tym kraju 14, a kolejne są w fazie budowy lub projektowania i wyboru lokalizacji. Polska nie ma żadnej takiej instalacji, ale ma to się zmienić do połowy przyszłego dziesięciolecia. Duńczykom proces od zorganizowania aukcji po wybudowanie jednej z największych w Europie, morskiej farmy wiatrowej w Anholt, należącej do duńskiego potentata Ørsted w pobliżu Aarhus zajął trzy lata.

Morska farma wiatrowa. Podstacja. Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki
Morska farma wiatrowa. Podstacja. Anholt/Dania. Fot. BiznesAlert.pl/Bartłomiej Sawicki

Stworzenie całego sektora w Danii zajęło 10 lat. Polska nie ma tak dużo czasu, ale i proces budowy całej branży jest na tyle zaawansowany, że może on ulec skróceniu do kilku lat. Już teraz krajowi producenci mogą zapewnić 50 procent potrzebnych elementów do produkcji morskich farm wiatrowych. Problemem jest jednak mechanizm zawierania kontraktów na sprzedaż energii i koszty budowy przyłączy. W Danii tym mechanizmem są aukcje. W Polsce ze względu na małą liczbę firm zaangażowanych w rozwój tej branży i na wczesny poziom rozwoju, w praktyce do pierwszych aukcji mogłyby stanąć dwie firmy. Jednak trudno wyobrazić sobie mechanizm aukcyjny przeprowadzony tylko dla dwóch firm – Polenergii i Polskiej Grupy Energetycznej. Według ubiegłorocznych zapowiedzi zamiast aukcji rozważano dwustronne umowy z tymi firmami.

Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl
Projekty budowy morskich farm wiatrowych na polskim Bałtyku. Stan na 2018 r. Grafika BiznesAlert.pl

W marcu jednak podkreślono, że ponownie każda opcja jest rozważana, bez faworyzowania którejkolwiek.

Nie wiadomo czy będzie ustawa o offshore

W Danii mechanizmem są aukcje, tam jednak do ostatniej stanęło 7 firm. To tylko pokazuje, że jesteśmy na zupełnie innym poziomie rozwoju.

Dodatkowo dochodzą koszty przyłączeń, szacowane na ok. jedną trzecią wartości całej inwestycji, jakimi są morskie farmy wiatrowe o mocy 1200 MW. Są wyceniane na ok. 12- 14 mld zł. W Danii koszty takich przyłączy bierze na siebie operator. W Polsce nie przesądzono jeszcze kto miałby taką inwestycję przeprowadzić. Są trzy możliwe warianty ich realizacji. Pierwszy zakłada poniesienie pełnych kosztów przez inwestora. Druga opcja wiąże się z koniecznością realizacji przyłącza przez operatora. W trzeciej opcji budowę przyłącza finansuje i realizuje inwestor, a następnie odsprzedaje je operatorowi.

Wójcik: Polskie wiatraki mogą połączyć siły ze Skandynawią

Kolejnym problemem widocznym w Danii, Szwecji czy nawet w Estonii, jest lokalizacja morskich farm wiatrowych i ewentualne protesty mieszkańców lub negatywne decyzje np. Ministerstwa Obrony Narodowej. W Danii ze względu na protesty społeczne konieczne stało się przeprowadzenie kolejnych badań środowiskowych, co opóźni realizację projektów Vesterhav Syd i Nord mimo, że miałyby one być zbudowane 20 km od lądu. Z kolei polskich wiatraków nie można stawiać w odległości mniejszej niż 15 km od lądu, a więc muszą zostać zlokalizowane na terenie morza terytorialnego. Takich protestów nie można wykluczyć także w Polsce, zwłaszcza, że powodem, dla którego przyjęto ustawę odległościową, ograniczającą stawianie nowych wiatrów na lądzie przyjęto po apelach społeczności w niektórych gminach. Kilka farm wiatrowych w Danii jest także ulokowanych w odległości zaledwie kilku kilometrów od lądu. To tzw. farmy przybrzeżne (nearshore). W Polsce takich projektów nie ma. Nie wykluczone jednak, że się pojawią, a do tego potrzebne jest ustawodawstwo regulujące budowę takich bliskich brzegu projektów. Rząd chce zaś, aby po 2030 roku to morskie wiatraki przejmowały rolę lądowych.

http://biznesalert.pl/norwegia-niemcy-dania-farmy-wiatrowe-polska-statoil-polenergia/

Te i inne pytania pozostaną bez odpowiedzi prawdopodobnie do końca tego roku. Odpowiedzi na pytanie czy powstanie osobny akt prawny, regulujący rozwój tej branży, odpowiadający na pytania inwestycyjne i środowiskowe powinniśmy poznać pod koniec kwietnia lub na początku maja. Dopiero później przyjdzie czas na konstruowanie aktu prawnego, do którego najwięcej uwag mogą mieć najprawdopodobniej spółki, które zajmują się realizacją projektów offshorowych. Biorąc pod uwagę dynamikę zmian propozycji wokół tej legislacji trzeba być dużym optymistą, aby zakładać, że taka ustawa mogłaby zostać uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu.

Czy pomogłaby specustawa?

Ponadpartyjną zgodę i determinację w rozwoju polskich projektów energetycznych udało się już osiągnąć w ostatnich dwóch latach. Chodzi o specustawę terminalową, usprawniającą budowę terminala LNG oraz instalacje i gazociągi towarzyszące, później także realizację projektu Baltic Pipe, a także specustawę naftową, usprawniająca z kolei modernizację, rozbudowę i budowę sieci ropociągów, magazynów oraz terminala naftowego. Wszystkie siły polityczne podkreślają znaczenie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej jako zeroemisyjnego źródła energii i najbardziej dyspozycyjnego z możliwych OZE. Aby pierwsza energia elektryczna z Bałtyku popłynęła jeszcze przed 2025 rokiem, niezbędna może okazać się specustawa offshorowa, skracająca proces decyzyjny i określająca jednocześnie mechanizm finansowania i zawierania kontraktów. To ryzykowna propozycja w kontekście możliwych protestów społecznych z powodu decyzji środowiskowych, ale może okazać się niezbędna. Jeśli doszłoby do jej zaprojektowania, fundamentalna będzie późniejsza edukacja, a także uwzględnienie opinii społeczności lokalnych przy pracach.

Jakóbik: Czy offshore poczeka na wybory?

Najnowsze artykuły