Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA) ocenia, że wirus, który wywołał w 2020 roku światową pandemię Covid-19 wyciekł z chińskiego laboratorium. Obalono tym samym teorię, że powstał on w sposób naturalny, przenosząc się ze zwierząt na ludzi. Nowy szef agencji, John Ratcliffe przekonuje jednocześnie, że największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa USA są Chiny.
TOP Tygodnia BiznesAlert.pl. Zobacz najpopularniejsze teksty mijającego tygodnia
Polecamy Państwu zestawienie najbardziej popularnych artykułów mijającego tygodnia (18.01.2025-24.01.2025 roku).
RAPORT: Oczy świata skierowane na Trumpa
W ostatnim tygodniu głównym wydarzeniem była inauguracja Donalda Trumpa na 47 prezydenta USA. Po zaprzysiężeniu nowy prezydent zgodnie z zapowiedziami zaczął podpisywać pierwsze rozporządzenia. Wprowadziły one wiele zmian w Ameryce w pierwszym tygodniu urzędowania.
Trump, Musk i amerykańska zagadka elektromobliności
Administracja Donalda Trumpa zamierza ograniczyć dotacje dla branży samochodów elektrycznych i infrastruktury akumulatorów, przekierowując fundusze na cele związane z bezpieczeństwem narodowym oraz wydobyciem surowców. Chodzi o zmniejszenie zależność od Chin. Sprzedaż samochodów Tesli w 2023 roku spadła po raz pierwszy od ponad dekady, co wpłynęło na obniżenie wartości jej akcji. Obecne wyniki firmy mogą być związane z politycznym wsparciem Elona Muska przez Trumpa. Czy te działania sygnalizują zmianę podejścia przyszłego prezydenta USA do elektromobilności?
Szef brukselskiego think-tanku: prezydentura Trumpa sprawi, że europejska prawica złapie wiatr w żagle
Objęcie władzy przez Donalda Trumpa spowoduje, że „Scholzowie i Macronowie tego świata” nie będą mogli tak łatwo jak dotychczas ignorować żądań ogromnych rzesz swoich obywateli – przewiduje w rozmowie z Biznes Alert prof. Frank Furedi, dyrektorem brukselskiego think-tanku MCC.
Nocna prohibicja na stacjach paliw – czy ma to sens?
Nie milkną kontrowersje w sprawie pomysłu wprowadzenia nocnej prohibicji na stacjach paliw. Argumenty ministerstwa zdrowia o korzyściach społecznych i zdrowotnych nie przekonują branży. – Ekonomiczna dostępność alkoholu tak naprawdę by wzrosła, a sprzedaż przesunęłaby się do miejsc, gdzie łatwiej jest alkohol nabyć, gdzie ta sprzedaż nie jest pod kontrolą – kontrargumentuje w rozmowie z Biznes Alert Wojciech Labuda, Dyrektor do spraw regulacji Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) uważa, że działania ograniczające sprzedaż alkoholu powinny opierać się na danych, a nie na „grze na chwilowych emocjach społecznych”. I wskazuje, że brak jednoznacznego uzasadnienia dla takiego rozwiązania podważa sens tej propozycji.
Dostępność alkoholu nie spadnie
Stacje paliw stanowią zaledwie niewielki procent punktów sprzedaży alkoholu – około 4,5 proc. wszystkich miejsc, w których handluje się alkoholem. Według POPiHN ograniczenie sprzedaży w tym sektorze wpłynie znikomo na dostępność alkoholu, bo przecież w kraju funkcjonuje ponad 100 tysięcy innych punktów, w których napoje te będą nadal sprzedawane bez ograniczeń.
Zgodnie z opinią Centrum Oceny Skutków Regulacji z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, selektywny zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw nie realizuje swoich celów. „Selektywny zakaz nałożony na niewielką grupę procentową sprzedawców […] nie jest w stanie wywołać tych skutków, lecz właśnie wyeliminować z rynku tych właśnie przedsiębiorców, na czym w sposób pewny i wymierny skorzystają ich konkurenci” – czytamy w tej analizie. Skutkiem regulacji byłaby nie tylko utrata dochodów przez stacje paliw, ale także wzmocnienie pozycji sklepów oferujących sprzedaż alkoholu w ich bezpośredniej bliskości.
Rekompensata w cenie paliwa
Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, sprzedaż alkoholu stanowi około 12% przychodów pozapaliwowych stacji. Zakaz może doprowadzić do spadku ich rentowności, co z kolei prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen paliw oraz innych oferowanych produktów. – Jeśli pozbawić stacje paliw tego dochodu, z produktów alkoholowych, no to w jakiś sposób trzeba ten dochód zrekompensować, co mogłoby się przełożyć na wzrost cen paliw – mówi Wojciech Labuda.
Eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego zauważają ponadto, że „wprowadzenie zapowiadanego zakazu prawdopodobnie pociągnie za sobą skutki dalej idące niż jedynie ograniczone do sprzedaży jednej kategorii produktów”. Dotyczyć to będzie także produktów spożywcze i inne rzeczy czy usług, które można nabyć w jednym miejscu w trakcie jednej wizyty.
Ministerstwo jest na bakier z konstytucją?
Przeciwnicy prohibicji poza argumentami natury gospodarczej wskazują na konstytucyjną zasadę społecznej gospodarki rynkowej opartej na wolności działalności gospodarczej i równej konkurencji. I podkreślają, że pomysł zakazu jest sprzeczny z art. 20 ustawy zasadniczej. Eksperci POPiHN alarmują, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw, przy jednoczesnym braku ograniczeń dla innych sprzedawców oferujących ten sam produkt, “stanowi drastyczne zaburzenie konkurencji”. Dodatkowo, takie rozwiązanie może być uznane za sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, które wyklucza zakłócanie zasad konkurencji i sztuczne różnicowanie sytuacji rynkowej produktów o analogicznych właściwościach.
Wątpliwe skutki dla bezpieczeństwa na drogach
Jednym z argumentów za wprowadzeniem nocnej prohibicji jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Dane i doświadczenia innych krajów pokazują jednak, że takie działania nie przekładają się na mniejszą liczbę wypadków. Badania, opublikowane w naukowym czasopiśmie „Health Economics”, z niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia, gdzie zakaz obowiązuje od 2010 roku, wykazały brak wpływu na bezpieczeństwo drogowe. To jeden z koronnych argumentów przeciwników prohibicji.
Z przytaczanych przez POPiHN danych wynika, że w Polsce najwięcej wypadków z udziałem nietrzeźwych kierowców zdarza się od godziny 16:00 do 20:00, a nie w nocy.„Sprzedaż alkoholu na stacjach jest monitorowana. Codziennie można przeczytać w prasie informacje o tym, że pracownicy stacji doprowadzili do zatrzymania jakiegoś pijanego kierowcy. Kiedy pomyślimy sobie o tego typu sytuacjach, to trudno sobie wyobrazić, że do zatrzymania pijanego kierowcy doprowadził pracownik sklepu na przykład typu convenience czy sklepu monopolowego działającego nocą. […] Właśnie stacje czy sprzedaż alkoholu wręcz sprzyja temu, żeby tych pijanych kierowców w jakiś sposób wyłapywać poprzez właśnie zgłoszenia pracowników stacji do odpowiednich służb.” – przekonuje Labuda.
Alternatywy i istniejące narzędzia
„Branża paliwowa jest za tym, żeby ograniczać spożycie alkoholu. Natomiast chcemy, żeby te rozwiązania były przede wszystkim nie dyskryminujące i skuteczne. Nie wierzymy, że jeśli ktoś ograniczy sprzedaż alkoholu wyłącznie na stacjach paliw to odniesie jakiś skutek.” – komentuje Labuda.
Już teraz polskie samorządy mają możliwość wprowadzania lokalnych ograniczeń w sprzedaży alkoholu, co ma miejsce w ponad 160 gminach. W miastach takich jak Kraków czy Wrocław funkcjonuje nocna prohibicja, która nie jest jednak ograniczona do konkretnych typów sklepów. Czy takie podejście nie jest bardziej sprawiedliwe i skuteczne niż selektywne regulacje wobec stacji paliw?
Polskie miasta kupią zielony tabor za 3,6 mld złotych
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przekaże 2,63 miliarda złotych bezzwrotnych dotacji do zakupu zeroemisyjnych autobusów dla 68 miast. Samorządy i ich spółki komunikacyjne oceniły swoje wydatki na 3,55 miliarda złotych, co oznacza, że dotacje pokryją je średnio w 75 procentach. W ciągu półtora roku na ulice wyjedzie 763 miejskich autobusów elektrycznych, 112 z napędem wodorowym oraz 27 trolejbusów. Musi, bo dotacje pochodzą z unijnego Krajowego Planu Odbudowy.
Właściciel TVN zwalnia pracowników – redukcja etatów w CNN
Amerykański koncern medialny Warner Bros. Discovery, do którego należą m.in. dwie liberalne stacje telewizyjne – CNN w USA i TVN w Polsce, wprowadza tzw. strategię cyfrową. Oznacza to zwolnienia pracowników w CNN – podały władze stacji. Na razie nie wiadomo, czy redukcje personelu obejmą TVN.
Oficjalnie poinformowano, że CNN ma zwolnić ponad 200 osób, to znaczy 6 procent zatrudnionych.
Źle to znaczy dobrze
Zajmujący się ekonomiką mediów komentatorzy zwracają uwagę, że informując o zwolnieniach dyrektor generalny CNN Mark Thompson zastosował strategię polegającą na jednoczesnym ogłoszeniu ewidentnie złej wiadomości i przekazaniu teoretycznie dobrych wieści.
CNN zwolni 200 osób, ale „stacja wkrótce zaprezentuje nową usługę przesyłania strumieniowego, tzw. przeprojektowany cyfrowy ślad i nowe usługi dla abonentów, oraz nową ofertę programów. Spółka macierzysta CNN, Warner Bros. Discovery, inwestuje 70 milionów dolarów w cyfrowe plany CNN” – mówił dyrektor.
Thompson napisał do pracowników CNN list z informacją, że na miejsce zlikwidowanych miejsc pracy pojawią się nowe. „(…) Firma nie przewiduje znacznego spadku ogólnej liczby pracowników do końca roku” – podkreślił. „Zmiany oznaczają zmianę sposobu, w jaki odbiorcy w Ameryce i na całym świecie odbierać wiadomości” – napisał Thompson.
Reforma czy polityka?
CNN ma zreformować swój przekaz. Z tradycyjnego telewizyjnego na cyfrowy stawiający na pierwszym planie streaming, usługi internetowe i komunikację za pomocą mediów społecznościowych. „Ma to zabezpieczyć przyszłość CNN, jako jednej z największych stacji informacyjnych na świecie” – napisał Thompson. „Ameryka i świat bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje wysokiej jakości, bezstronnych, godnych zaufania źródeł wiadomości” – podkreślił dyrektor generalny CNN.
Obserwatorzy amerykańskich mediów komentują, że „rzetelność dziennikarska” CNN nie jest ceniona przez amerykańską prawicę i jej wyborców. Eksperci przypominają, że CNN od lat angażowała się w krytykę konserwatywnych polityków m.in. prezydenta Donalda Trumpa, który wrócił właśnie do Białego Domu. CNN nie posunęła się co prawda tak daleko jak, również uważana za liberalną, stacja MSNBC [będąca własnością NBC Universal i Microsoft – red.], która w 2019 roku po siedmiu minutach przerwała relację z konferencji Trumpa.
Zwolnienia w CNN i powrót Trumpa
Telewizja z Atlanty ma na swoim koncie wiele ataków na Partię Republikańską i samego Trumpa. CNN często stosowała „directional message”, czyli tzw. przekaz kierunkowy, co w USA i Kanadzie oznacza dosyć swobodne stosowanie na przykład dziennikarskiej zasady umieszczania racji obu stron sporu politycznego. W przypadku CNN to pomijanie opinii konserwatystów.
Czy to, po wyborze Trumpa na 47. prezydenta USA, mogło przyczynić się do kłopotów właściciela CNN – Warner Bros. Discovery? Dziennikarze z USA odpowiadają dyplomatycznie, że nie ma na to niezbitych dowodów…
TVN jak CNN?
Trudna sytuacja Warner Bros. Discovery przełożyła się także na kłopoty innych mediów należących do koncernu. Przykładem jest tutaj próba sprzedaży działającej w Polsce stacji TVN. Po zwycięstwie Trumpa potwierdzono chęć sprzedaży telewizji z ulicy Wiertniczej w Warszawie. Zainteresowani są m.in. Włosi, Niemcy, Węgrzy i Czesi. W TVN – jak mówili w pracownicy stacji – czuło się niepokój. Dziennikarze i pracownicy martwili się o pracę. Teraz po zwolnieniach w CNN – jak powiedział Media Alert pracownik TVN – tym bardziej
W grudniu ub. roku premier Donald Tusk wpisał TVN i Polsat na listę polskich firm strategicznych, których nie można sprzedać bez zgody sądu. „Nie jest to zgodne z prawem unijnym, bo wszyscy oferenci są z krajów UE” – mówił wtedy MA i BA ekonomista dr Janusz Wdzięczak. „Rząd nie powinien blokować firm z UE, które chciałyby kupić Polsat albo TVN” – ocenił. „Nie ma tu logiki. Z jednej strony, ochrona koncernów medialnych, czyli TVN i Polsat, z drugiej strony, blokowanie kapitału UE przy jednoczesnym sprzyjaniu kapitałowi amerykańskiemu, który obecnie jest właścicielem TVN” – podkreślił ekonomista.
W polskich mediach nie ma na razie oficjalnie potwierdzonych informacji o redukcji zatrudnienia w TVN.
hub/ MA – BA/ X/ CNN/ TVN/
Szef francuskiego MSZ: należy rozważyć międzynarodową misję pomocową w Strefie Gazy
Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot powiedział w piątek, że elementem drugiego etapu rozejmu w Strefie Gazy mogłaby być międzynarodowa misja pomocowa. Minister mówił też, że sankcje wprowadzone przez Unię Europejską wobec Rosji mają na celu bezpieczeństwo Europy.
Polska gospodarka na fali wzrostu: Ministerstwo Finansów prognozuje dynamiczny rozwój
Ministerstwo Finansów ogłosiło, że według ich wewnętrznych prognoz polska gospodarka w 2025 roku osiągnie wzrost PKB na poziomie 3,9 proc., co przewyższa wcześniejsze szacunki Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jeśli te prognozy się potwierdzą, Polska będzie rozwijać się szybciej niż wiele czołowych gospodarek świata, w tym USA, Australii czy Wielkiej Brytanii.