Trwają rozmowy koalicyjne w Niemczech. Chociaż na licznych konferencjach prasowych szefowie socjaldemokratów, Zielonych i liberałów unikają wywodów o detalach nieporozumień, to wiemy, że jednym z cięższych tematów jest transformacja energetyczna. Chociaż wszyscy zgodnie zapewniają, że umowa koalicyjna zostanie podpisana do końca miesiąca, a kanclerz zostanie zaprzysiężony na początku grudnia, to wciąż pozostaje kilka niewiadomych, a liczne think tanki i organizacje branżowe już teraz mają konkretne oczekiwania wobec tzw. koalicji świateł drogowych – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Rozmowy koalicyjne w Niemczech
We wspólnym oświadczeniu Socjaldemokratów (SPD), Partii Zielonych i Wolnych Demokratów (FDP) wygłoszonym przez publiczną stację ARD w zeszłym tygodniu przedstawiciele partii potencjalnej koalicji świateł drogowych nie podali dokładnej daty zawarcia umowy i nie podzielili się informacjami o konkretnych sporach. Powtórzyli jednak, że rozmowy idą w dobrym kierunku. Michael Kellner, sekretarz wykonawczy Partii Zielonych, powiedział, że negocjacje odbyły się w „bardzo dobrej, bardzo konstruktywnej i bardzo dokładnej atmosferze”. Przed wtorkowym oświadczeniem Kellnera Zieloni ostrzegali, że spory, szczególnie w polityce klimatycznej, nadal są znaczące i mogą potencjalnie wykoleić uzgodniony harmonogram. Sekretarz generalny FDP Volker Wissing powiedział, że strony będą dążyć do wypełnienia traktatu koalicyjnego „konkretnymi umowami”, a nie niewiążącymi intencjami. – Dlatego potrzebujemy czasu – powiedział Wissing, dodając, że ma „dobre przeczucie”, że układ może zostać uzgodniony jeszcze w listopadzie. Sekretarz generalny SPD Lars Klingbeil powiedział, że rozmowy liderów partii będą teraz kontynuowane w następnych dniach, aby przygotować grunt pod porozumienie przed końcem miesiąca. – Sprawimy, że tak się stanie – dodał Klingbeil. Z kolei kandydat na kanclerza i lider SPD, Olaf Scholz, powiedział na spotkaniu zorganizowanym przez Süddeutsche Zeitung, że rozmowy będą „bardzo, bardzo ukierunkowane na cele”, i że negocjatorom udało się rozwiązać kilka kwestii spornych między nimi.
Taksonomia – tarcia i presja
Jedną z kości niezgody pomiędzy socjaldemokratami, Zielonymi i liberałami jest kształt unijnej taksonomii, a konkretnie to, czy gaz ziemny powinien być uważany za jedno z przyjaznych dla środowiska źródeł energii. Projekt traktatu koalicyjnego mówi w części poświęconej przyszłej taksonomii finansowej UE, że „rząd będzie sprzeciwiał się uznaniu energii jądrowej i gazu jako zrównoważonych technologii”. Zieloni nalegali na to sformułowanie i chcą uniemożliwić UE klasyfikowanie gazu jako przyjaznego dla środowiska nawet przez okres przejściowy, ale intensywne negocjacje w tym obszarze nadal trwają. Stowarzyszenie przedsiębiorstw komunalnych (VKU) stwierdziło, że odmowa przyznania gazowi ziemnemu statusu przyjaznego dla środowiska może zagrozić inwestycjom w elektrownie gazowe, które większość ekspertów uważa za niezbędne na drodze do neutralności klimatycznej. Co istotne, na początku listopada ponad 100 organizacji pozarządowych z całej Europy wezwało kandydata na kanclerza Niemiec Olafa Scholza do zrobienia wszystkiego, co w jego mocy, aby utrzymać energetykę jądrową i gaz ziemny z dala od unijnej taksonomii. Organizacje argumentowały w piśmie, że kopalny gaz ziemny powoduje dużo emisji gazów cieplarnianych szkodliwych dla klimatu, nawet jeśli są one niższe niż emisje z elektrowni węglowych.
Co z wodorem?
Wydaje się, że tematem, o którym mało się mówi w kontekście niemieckich rozmów koalicyjnych jest strategia wodorowa. Tymczasem według analizy przeprowadzonej przez Niemiecki Instytut Gospodarczy (IW), Instytut Fraunhofera ds. Technologii Środowiska, Bezpieczeństwa i Energii (UMSICHT), oraz think tank poświęcony polityce klimatycznej Wuppertal Institute Niemcy nie będą w stanie importować wystarczającej ilości wodoru ze źródeł odnawialnych, aby osiągnąć cele określone w krajowej strategii wodorowej. Analitycy doszli do wniosku, że nawet jeśli cztery najbardziej obiecujące kraje eksportujące wodór zaopatrywałyby tylko Niemcy, to ilości te i tak będą niewystarczające. – Problem polega na tym, że ekspansja odnawialnych źródeł energii w krajach takich jak Chile, Maroko, Hiszpania i Holandia postępuje bardzo powoli. Ponadto transport dużych ilości wodoru rurociągami lub statkami wciąż jest opracowywany lub zatwierdzany i nie może zostać wdrożony wystarczająco szybko – czytamy w opracowaniu. – Mówimy o ogromnych ilościach, które będą potrzebne w krótkim czasie – powiedział współautor badania Malte Küper z IW. Podkreślił on, że wiele regionów świata oferuje duży potencjał importu w perspektywie długoterminowej, ale ostrzegł, że sektory takie jak produkcja stali potrzebują krótkoterminowego zabezpieczenia dla ogromnych inwestycji wymaganych do transformacji tej gałęzi gospodarki w kierunku neutralności klimatycznej.
Perzyński: Coraz bliżej do koalicji świateł drogowych w Niemczech
Niemcy mają w planach wykorzystać wodór jako kluczowy element transformacji energetycznej, zwłaszcza w sektorach takich jak przemysł i lotnictwo, których nie można zelektryfikować bezpośrednio. Jednak kraj ten będzie musiał importować spore wolumeny zielonego wodoru, ponieważ sam nie ma wystarczającego potencjału dla ogromnych ilości odnawialnych źródeł energii, które byłyby potrzebne do jego produkcji. Niemiecka strategia wodorowa wyznaczyła cel importu wynoszący od 76 do 96 terawatogodzin do 2030 roku, ale według analizy think tanków będzie to nieosiągalne. Czytamy w niej, że dopóki zapotrzebowanie nie może zostać pokryte przez import, krajowa produkcja wodoru z odnawialnych źródeł energii musi zostać znacznie zwiększona, a to z kolei wymagałoby ogromnych ilości energii elektrycznej z zielonych źródeł, tymczasem rozwój OZE w Niemczech, pomimo znacznych ambicji, wciąż postępuje poniżej oczekiwań. Naukowcy ostrzegają również przed uzależnieniem od poszczególnych krajów, a zamiast tego Niemcy powinny według nich koordynować działania z innymi krajami europejskimi i dążyć do szerokiego portfolio partnerów eksportowych.
Impas rozmów koalicyjnych w Niemczech. Klimat i ochrona przyrody są wśród punktów spornych
Rady od stowarzyszeń przemysłowych
Tymczasem grupa lobbingowa Stowarzyszenie Niemieckich Przemysłów (BDI) przekonuje, że nowy niemiecki rząd powinien umożliwić zainwestowanie około 860 mld euro do 2030 roku w celu zainicjowania działań na rzecz redukcji emisji we wszystkich sektorach gospodarki – poinformowała wpływowa. – Nacisk na decydentów, aby do 2045 roku osiągnęli neutralność klimatyczną przy jednoczesnym zachowaniu konkurencyjnego przemysłu, jest ogromny. Niemiecki przemysł oczekuje, że następny rząd szybko zdecyduje o wiarygodnych ramach, jak wzmocnić Niemcy jako kraj eksportu, przemysłu i innowacji – powiedział prezes BDI Siegfried Russwurm. Przed swoim branżowym „dniem klimatycznym” stowarzyszenie opublikowało pięciopunktowy plan dla przyszłej koalicji świateł drogowych SPD-Zieloni-FDP. Centralnym elementem „turbo inwestycji”, zbliżających się do prawie biliona euro w ciągu mniej niż dziesięciu lat, powinna być modernizacja i modernizacja krajowej infrastruktury, która „wykracza daleko poza to, co do tej pory planowano”. BDI dalej opowiadało się za redukcją kosztów „energii neutralnej pod względem emisji CO” i dotacjami dla energochłonnych gałęzi przemysłu na inwestycje przyjazne dla klimatu. Ponadto szybką ekspansję odnawialnych źródeł energii należy uzupełnić budową nowych elektrowni gazowych, które docelowo będą mogły w pełni działać w oparciu o ekologiczny wodór oparty na OZE. „Na czas tej transformacji rząd powinien wspierać włączenie gazu ziemnego do unijnej taksonomii dotyczącej zrównoważonych inwestycji” – argumentowała grupa. BDI stwierdziło, że obecne cele w zakresie emisji dla sektora są równoznaczne z „mikrozarządzaniem przez państwo”, co prowadzi do nieefektywnych działań ad hoc. „Nie możemy sobie na to pozwolić” – powiedziała grupa branżowa.
Moratorium bez moratorium? Nowy rząd w Niemczech każe poczekać Nord Stream 2
Kolejne kroki
Wciąż według obowiązującego planu negocjacje w sprawie umowy koalicyjnej powinny zakończyć się w tym miesiącu. Po szóstym grudnia Olaf Scholz (SPD) ma zostać wybrany na kanclerza, a jego rząd ma zostać zaprzysiężony w Bundestagu. Tymczasem Robert Habeck, współprzewodniczący Zielonych, powiedział, że dla przyszłego rządu „ochrona klimatu, a tym samym naszej wolności, musi być podstawą wszelkich działań”. – Celem musi być zainicjowanie spójnej polityki klimatycznej, która przebiega przez wszystkie resorty i odpowiednio rozdziela odpowiedzialność. Obejmuje to natychmiastowy program ochrony klimatu, a także likwidację dotacji szkodliwych dla środowiska i klimatu – mówił. Ostrzegał on wcześniej, że negocjacje koalicyjne zakończą się fiaskiem, jeśli strony nie uzgodnią środków mających na celu osiągnięcie celu 1,5 stopnia uzgodnionego w rozmowach przygotowawczych, natomiast celem przyszłego rządu federalnego powinno być zatrzymanie globalnego ocieplenia o 1,5 stopnia w porównaniu do czasów przedprzemysłowych, aby nie dopuścić do całkowitej eskalacji kryzysu klimatycznego.
Wciąż nie ma porozumienia ws. koalicji w Niemczech. Klimat jest wśród punktów spornych