PGNiG informuje o zawarciu dwóch obiecanych umów na dostawy LNG z USA. Gaz niekoniecznie trafi do Polski i nie w najbliższym czasie, ale pomoże Polakom zwojować rynek globalny – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Dwa kontrakty długoterminowe
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisało dwie wiążące umowy długoterminowe na dostawy gazu skroplonego z Venture Global Cacasieu Pass oraz Venture Global Plaquemines LNG. Spółka zorganizowała 17 października spotkanie z udziałem dyplomatów i oficjeli związanych z kontraktem, by pokazać wagę kontraktów. To realizacja deklaracji zarządu PGNiG, który obiecał dwie umowy do końca roku.
PGNiG podpisało dwie umowy długoterminowe na dostawy LNG z USA
Spółka cytowana przez Polską Agencję Prasową podaje, że [tt]każda z umów zakłada zakup przez PGNiG po około 1 mln ton LNG (tj. około 1,35 mld m3 gazu ziemnego po regazyfikacji) rocznie przez 20 lat[/tt]. Dostawy będą realizowane w formule free-on-board (FOB), czyli odpowiedzialność z ładunek od momentu załadunku bierze na siebie PGNiG. Gaz ma dotrzeć z instalacji, które mają zostać uruchomione nie wcześniej niż w 2022 i 2023 roku, czyli po zakończeniu kontraktu jamalskiego PGNiG z Gazpromem.
Bez przełomu kopernikańskiego
Wszystko to składa się na wniosek, że [tt]kontrakty te nie przyniosą przełomu kopernikańskiego[/tt]. Formuła cenowa uwzględnia dodatek kosztów skroplenia, co podniesie jej cenę w porównaniu z alternatywami w Europie. FOB zamiast Delivery Ex Ship będzie zmieniać koszty dostaw dla PGNiG, bo to ono bierze odpowiedzialność za ładunek, w przeciwieństwie np. do kontraktu katarskiego, którego dostawy nie zmieniały wartości dla Polaków niezależnie od problemów Katarczyków, którzy brali odpowiedzialność na siebie.
Jakóbik: Londyńskie randki PGNiG. Polacy liczą na przełom kopernikański
Oznacza to, że [tt]cena LNG w USA z kontraktów terminowych może być niższa od oferty z kontraktu jamalskiego[/tt], szczególnie w dobie rosnącej ceny ropy naftowej, która jest wyznacznikiem w tamtejszej formule cenowej i z opóźnieniem około dziewięciu miesięcy zmienia cenę dostaw. Byłaby to realizacja deklaracji wiceprezesa PGNiG Macieja Woźniaka, którą złożył w rozmowie z BiznesAlert.pl. Nie wiadomo jednak czy dostawy w ramach dwóch umów amerykańskich będą w stanie konkurować z giełdą europejską.
Jednak [tt]na przesądzające wnioski będzie czas po 2022 roku[/tt], kiedy wskutek prognozowanego wzrostu podaży zmienią się ceny na giełdzie Henry Hub, a ze względu na zmiany technologiczne, mogą spaść koszty skroplenia. O zmiennych, które nie pozwalają przesądzać o cenie gazu z USA pisał skrupulatnie Bartosz Wiśniewski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
W 2022 roku dojdzie do rewolucji kontraktowej PGNiG, które dopuszcza możliwość porzucenia dostaw gazu rosyjskiego albo alternatywny, bardziej atrakcyjny kontrakt z Gazpromem. Można założyć, że gdyby gaz na mocy nowych kontraktów amerykańskich dotarł do gazoportu dzisiaj, byłby konkurencyjny do dostaw w ramach kontraktu jamalskiego. Oznacza to, że w 2022 roku, w razie sprzyjających warunków rynkowych, mógłby zastępować gaz rosyjski. Nie wyklucza to jednak możliwości, że nowa oferta Rosjan na okres po 2022 roku będzie bardziej atrakcyjna dla Polaków. [tt]Efektywne wykorzystanie LNG i dostęp do gazu z Norwegii dzięki Baltic Pipe mają dać PGNiG komfortową pozycję negocjacyjną[/tt].
Cel to globalny rynek LNG
W zależności od warunków na świecie [tt]PGNiG użyje gazu z USA w kraju albo na rynkach globalnych, by budować pozycję na wzór Shella[/tt]. Przyznaje to sama spółka. – W ocenie zarządu PGNiG, warunki zawartych umów są satysfakcjonujące w kontekście realizacji strategii grupy kapitałowej PGNiG w zakresie rozwoju handlu LNG na rynkach światowych – czytamy w komunikacie. Amerykańskie LNG z dwóch kontraktów długoterminowych może zatem trafić w różne miejsca na świecie, co przewidywałem w tekście „PGNiG jak Shell? (…)”.
Będzie to nowa kompetencja polskiej spółki, która wyniesie ją do pierwszej ligi spółek gazowych w Europie, które podążają podobnym szlakiem. LNG z USA kupuje na przykład austriackie OMV, co nie przeszkadza mu angażować się finansowo w sporny Nord Stream 2. Polska wciąż czeka na rewolucję kopernikańską na rynku w Polsce z formułą gwarantującą cenę konkurencyjną do oferty na giełdzie europejskiej. Taką może przynieść kontrakt na LNG z formułą DES albo odpowiednio tani kontrakt na dostawy przez Baltic Pipe.