PGNiG domaga się kary i zmiany postępowania Gazpromu w toku śledztwa antymonopolowego. To odpowiedź na propozycję ugody przedstawioną przez Rosjan Komisji Europejskiej.
– Jesteśmy aktywnym uczestnikiem postępowania market test, które jest elementem postępowania Komisji Europejskiej prowadzonego od 2012 roku – przypomniał prezes PGNiG Piotr Woźniak podczas konferencji prasowej 18 maja w Warszawie. Chodzi o śledztwo antymonopolowe w sprawie nadużyć Gazpromu na rynku Europy Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce.
Komisja Europejska prowadzi test rynkowy propozycji ugody z Gazpromem. – To jest przyznanie się do tego, że takie praktyki miały miejsce – wskazał Woźniak.
Komisja stwierdziła, że Rosjanie wprowadzili nieuczciwe ceny, dzielili rynki i nadużywali infrastruktury domagając się przekazania im kontroli nad nią w zamian za dostawy gazu.
Prezes PGNiG przyznał, że trudno ocenić kiedy zakończy się śledztwo. – Okres do zakończenia postępowania przez Komisję nie hamuje stosowania praktyk monopolistycznych przez Gazprom, aż do zakończenia tego procesu – dodał.
– Dzielenie rynków to sytuacja w której niektóre kraje są traktowane inaczej niż inne. Niesprawiedliwe ceny to zawyżanie cen. Był okres w którym PGNiG płacił nawet dwa razy więcej niż odbiorcy na rynku niemieckim – mówił prezes PGNiG. – Ostatni element to wiązanie kontraktów handlowych z rozszerzaniem wpływu Gazpromu na infrastrukturę przesyłową.
Odpowiedź PGNiG zakłada, że Gazprom powinien zapłacić karę za stwierdzone nadużycia, powinny zostać wprowadzone środki zaradcze uniemożliwiające ich stosowanie, a także okres badany w toku śledztwa powinien zostać rozszerzony i zaczynać się w 2004, a nie jak obecnie, w 2009 roku.
– Żądamy, żeby Komisja nałożyła na Gazprom kary i środki zapobiegawcze – powiedział Woźniak. – Żądamy całkowitego zastosowania art. 7 rozporządzenia dotyczącego postępowań antytrustowych – dodał.
Podkreślił, że wysokości kary nie będzie ustalać PGNiG, a Komisja Europejska i to do budżetu unijnego trafią pieniądze ewentualnie przekazane przez Rosjan.
PGNiG domaga się ceny ustalanej rynkowo i opcji wejścia w spór arbitrażowy z Gazpromem.
– Chcemy, by ceny były oparte na realiach regionu, żeby sposób ich naliczania i kwotowania był stosowany podobnie jak na całym rynku europejskim – powiedział Woźniak. Dodał, że PGNiG chce zagwarantować Gazpromowi możliwość odwołania się do arbitrażu w tej sprawie. – To jest zrównoważone. Każdy partner musi mieć możliwość odwołania się do arbitrażu.
– Druga sprawa to rewizja klauzuli take or pay. Jest ona dla nas klauzulą uciążliwą. Po różnych analizach zaproponowaliśmy, aby ona w żadnym wypadku nie przekraczała 75 procent zakontraktowanego gazu – powiedział. Wytłumaczył, że pewien poziom TOP powinien zostać zachowany, aby zagwarantować komfort dostawcy.
– Proponujemy także udrożnienie przepływu gazu przez wszystkie połączenia transgraniczne w dwóch kierunkach – dodał prezes.
– Nie chcemy sytuacji w której interkonektory działają głównie w jednym kierunku i służą dostawom od Gazpromu, a kiedy chcemy to zmienić napotykamy na opór – zastrzegł.
– Proponujemy zbycie przez Gazprom takiej części w infrastrukturze Jamał, OPAL i magazynie gazu Katharina do takiego poziomu, który spowoduje utratę kontroli nad nią – powiedział Woźniak. Ma to uniemożliwić praktyki monopolistyczne z jej wykorzystaniem.
Spółka domaga się dopełnienia obowiązku certyfikacji na całej infrastrukturze EuroPol Gazu. Woźniak poinformował, że były z tym trudności. – Praktyka Komisji Europejskiej, a konkretnie dyrektoriatu ds. konkurencji, jest prosta. Nie ma przeszkód by zrobić to w tym przypadku – powiedział prezes. Przypomniał, że udało się to zrobić np. przy projekcie South Stream.
– Mieliśmy wydłużony okres odpowiedzi do 19 maja. Jesteśmy ostatnim odpowiadającym, o którym wiemy. Nie wiadomo kiedy postępowanie się skończy. Będziemy żyli z monopolistycznymi praktykami Gazpromu aż do rozstrzygnięcia – powiedział Woźniak.
– Druga sprawa to rewizja klauzuli take or pay. Jest ona dla nas klauzulą uciążliwą. Po różnych analizach zaproponowaliśmy, aby ona w żadnym wypadku nie przekraczała 70 procent zakontraktowanego gazu – powiedział. Wytłumaczył, że pewien poziom TOP powinien zostać zachowany, aby zagwarantować komfort dostawcy.