Jakóbik: Oto jak Polska broni się przed blackoutem

30 listopada 2022, 19:00 Energetyka

– Polska może ograniczyć eksport energii w celu oszczędzania węgla, by nie zabrakło mocy zimą. Przejścia Ukrainy pokazują, że nie jest łatwo załamać system elektroenergetyczny. Póki co operator w Polsce będzie zachęcał do oszczędności w godzinach szczytu – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Żarówka. Fot. Pixabay
Żarówka. Fot. Pixabay

Zima nadciąga

Wyższy obowiązek zapasów węgla w elektrowniach i elektrociepłowniach wprowadzony na mocy rozporządzenia ministra klimatu o rezerwach paliw sprawi, że udostępnią mniej energii na eksport i spalą mniej tego paliwa po to, aby było go więcej na zimę. Jeżeli sezon grzewczy będzie chłodny, będzie konieczne ograniczenie zużycia energii w Polsce poprzez narzędzia jak stopnie zasilania znane z problemów w 2017 roku. Sroga zima w dobie drożyzny kryzysu energetycznego może oznaczać, że Polacy będą się dogrzewać z użyciem energii elektrycznej, która wychodzi taniej niż gaz z ceną wywindowaną przez rosyjski Gazprom ograniczający podaż od wakacji 2021 roku. Dane z Polski sugerują, że zużycie energii nie spada pomimo widma recesji, choć widać spadek w Niemczech czy Norwegii. To znak, że energia zaczyna być używana do ogrzewania, czego kolejnym potwierdzeniem może być wypłaszczenie szczytów zużycia, to znaczy widoczne, coraz bardziej równomierne zużycie. To może być skutek rozwoju pomp ciepła oraz przestawienia ogrzewania na przysłowiowe farelki.

Polska ma mocy w elektrowniach na styk. Zużywa około 25 GW mocy w szczycie i mniej więcej tyle ma dostępnych elektrowni, z zastrzeżeniem ograniczonej podaży z Odnawialnych Źródeł Energii, gdy nie wieje i jest mniej słońca. Panele słoneczne dają najwięcej energii w miesiącach letnich a wiatrowe w zimowych. Średnio dają po 2,5 GW, ale bywają dni dunkelflaute, małej wietrzności, kiedy zapewniają jedynie po kilkadziesiąt MW, jak pod koniec listopada 2022 roku. Pomaga import energii z zagranicy. Operatorzy sieci elektroenergetycznych w Europie zrzeszeni w ENTSO-E co do zasady sobie nie odmawiają, o ile mają wolną moc do dyspozycji. Oznacza to, że pomoc awaryjna docierająca do Polski głównie z elektrowni jądrowych w Czechach i Słowacji jest dostępna w warunkach odpowiedniej podaży u sąsiadów. Kiedy jej nie będzie, system polski musi radzić sobie sam. Z kolei deficyt węgla utrudni pomaganie sąsiadom przez Polaków, a przecież to jak pomagać sobie, bo niedobory w sąsiednich systemach będą wywoływać problemy także u nas.

Każda oszczędzona megawatogodzina to strata Putina

Wówczas musi wykorzystywać własne moce wytwórcze. Wyższe zapasy węgla sprawią z jednej strony, że będzie można zapewnić 20 dni maksymalnej podaży a z drugiej nie pozwolą produkować za dużo energii na eksport ograniczony koniecznością zapewnienia górki na hałdach. Kurczenie się rezerwy na rynku mocy będzie coraz częściej wywoływał interwencję operatora, który będzie prosił producentów o realizację kontraktów mocowych zobowiązujących ich za pieniądze do zapewnienia odpowiedniej podaży. Elektrownie mogą także oszczędzać poprzez zgłaszanie konieczności gromadzenia zapasów węgla poprzez ograniczenie mocy jednostek wytwórczych, o czym informował BiznesAlert.pl, w kontekście wprowadzenia wyższego poziomu obowiązkowych zapasów. Wówczas powstaną ubytki mocy, ale operator może zmusić takie elektrownie do pracy, odrzucając wniosek o ubytki ze względu na warunki eksploatacyjne (WE), jeżeli zajdzie taka potrzeba. To wybór między zabezpieczeniem rezerw paliwa i mocy. Ubytki WE, zwane „paliwowymi”, sięgały w 2022 roku kilku tysięcy MW ze względu na chęć oszczędności węgla. Skutek uboczny to mniejszy eksport energii za granicę. Rezerwa planowana przez operatora sieci musi wynosić nie mniej niż dziewięć procent planowanego zapotrzebowania w Polsce. Polski operator PSE prognozuje okresy niewystarczającej rezerwy zależnie od podaży OZE, temperatury, dostępności paliwa i awaryjności bloków.

Chociaż mrożenie cen energii nie zachęca do oszczędzania, to taki obowiązek uderzyłby w gospodarkę. Polacy będą zachęcani do oszczędności między innymi poprzez nową kampanię informacyjną na temat godzin szczytu zapotrzebowania, w których opłaca się oszczędzać energię oraz tych, w których można ją zużywać taniej. Popołudniu każdego dnia od grudnia Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają informować o tym, kiedy wypadają godziny szczytu zapotrzebowania, aby zachęcać Polaków do oszczędzania w tym czasie. Mniejsze zużycie to większe bezpieczeństwo dostaw, a co za tym idzie mniejsze ryzyko blackoutów po myśli Kremla, który wykorzystuje kryzys energetyczny do promocji polityki prorosyjskiej w Europie.

Nie tak łatwo sparaliżować energetykę

Eksperci branży szacują, że zapotrzebowanie na moc w Polsce zimą rośnie o niecałe 300 MW na stopień poniżej standardowej temperatury i maleje o mniej więcej tyle w okresie wyższych temperatur. Nie wiadomo jednak jaka będzie pogoda zimą. Srogie mrozy mogą spowodować konieczność wprowadzenia stopni zasilania, czyli obowiązku ograniczenia zużycia przez odbiorców przemysłowych na wniosek operatora, ale to w celu uniknięcia większego problemu w postaci blackoutu. Jeżeli stopnie zasilania nie pomogą, ryzyko blackoutu zmusi operatora do ograniczeń awaryjnych mających chronić sprzęt. Oznaczałoby to punktowe niedobory mocy zgodne z planem lub z zaskoczenia, rotacyjne ograniczenia i inne rozwiązania, a w najbardziej skrajnym scenariuszu takie znane znad Dniepru. – Blackout nam nie grozi. Ukraina pokazuje jak bardzo jest odporny system elektroenergetyczny. Jego wywrócenie wcale nie jest takie proste – kwituje menadżer od lat zajmujący się zarządzaniem polskim systemem. Sposób planowania pracy Krajowego Systemu Elektroenergetycznego jest dogłębnie wytłumaczony na stronach Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

Według stanu podanego przez Ukrenergo w listopadzie 40 procent infrastruktury energetycznej Ukrainy zostało zniszczone w atakach rakietowych Rosji. Niedobór mocy sięga 30 procent. Mimo to system działa. W międzyczasie Polacy wraz z całą Europą oferują Ukrainie pomoc sprzętową po atakach rakietowych Rosji uderzających w jej sektor elektroenergetyczny. Niezależnie od tego nowe połączenie transgraniczne Polska-Ukraina (Rzeszów-Chmielnicki) ma być gotowe do pracy na przełomie roku. Póki co posłuży do dostaw nad Dniepr, ale po zwycięstwie Kijowa na wojnie stworzy perspektywę atrakcyjnego ekonomicznie importu do Polski.

Jakóbik: Rząd podnosi poprzeczkę energetyce. Czy wystarczy węgla na zimę?